Gdy w listopadzie 1989 roku upadł mur berliński, Klaus Berka miał 40 lat i był inżynierem zatrudnionym w VEB Carl Zeiss – należącym do państwa ogromnym kombinacie, który dominował nad niewielkim miastem Jena. Klaus Berka pełen frustracji obserwował, jak firma – która produkowała sprzęt optyczny oraz półprzewodniki i do lat 60. XX wieku była konkurencyjna w skali międzynarodowej – zostawała coraz bardziej w tyle za przedsiębiorstwami zachodnimi.
W ciągu paru miesięcy po upadku muru upadł także i kombinat, a najlepsi jego pracownicy przenieśli się z Jeny do Niemiec Zachodnich albo za granicę. Pan Berka zdecydował się jednak zostać. – Pomyślałem sobie: Dlaczego nie spróbować zrobić coś tutaj? – wspomina. – To była szansa urzeczywistnienia wszystkich tych marzeń, których nie byliśmy w stanie zrealizować w NRD. W maju 1990 roku Klaus Berka i jego dwaj koledzy opuścili Zeissa i – z kapitałem początkowym zaledwie 6 tys. marek wschodnioniemieckich – założyli nową firmę, Analytik Jena.
Początkowo dostarczała ona produkty tym przedsiębiorstwom w Europie Środkowej i Wschodniej, które były wcześniej klientami Zeissa. Dzięki tym wczesnym sukcesom wkrótce była ona w stanie przejąć to, co zostało z działu badań i rozwoju Zeissa i zacząć opracowywać własne produkty. Początkowo były to narzędzia pomiarowe dla ochrony środowiska i branży farmaceutycznej. Spółka w 2000 roku weszła na giełdę, obecnie zatrudnia 800 osób, a jej kapitalizacja rynkowa wynosi 45 mln euro.

Na gruzach kombinatu

Reklama
Sukces Analytik Jena jest symbolem odżywania całej Jeny – jednej z niewielu miejscowości, w których ziściła się obiecywana przez Helmuta Kohla po zjednoczeniu wizja „kwitnących Niemiec Wschodnich”. To uniwersyteckie miasto w południowo- -wschodnim landzie Niemiec, Turyngii, jest rzeczywiście tętniącym życiem ośrodkiem high-tech.
Tamtejsze firmy – od przemysłowych gigantów, takich jak Jenoptik i Schott, po startujące z niczego spółki, jak Analytik Jena oraz CyBio – są w ścisłej awangardzie w rozwoju takich dziedzin jak optoelektronika i biotechnologia. W Jenie jest obecnie siedem firm giełdowych – to liczba imponująca jak na małe miasto (100 tys. mieszkańców), które zaledwie 20 lat temu stanowiło część gospodarki planowej.
Jena ma dziś wygląd i nastrój zasobnych miast zachodnioniemieckich. Pokryte czerwonymi dachami budynki odnowiono, a puste miejsca po wojennych bombardowaniach wypełniono nowymi gmachami. W odróżnieniu przy tym od sytuacji w wielu innych miastach byłej NRD te budynki są użytkowane.
Położona w samym centrum miasta ogromna fabryka Zeissa jest obecnie ruchliwym centrum handlowym. Choć ludność wielu wschodnioniemieckich miast starzeje się i kurczy, mieszkańcy Jeny są młodzi, a ich liczba rośnie – na tyle szybko, że czynsze są tu równie wysokie jak w Berlinie. Bezrobocie wynosi 8,6 proc., tylko trochę więcej niż średnia dla całych Niemiec (8,2 proc.) i znacznie poniżej przeciętnej (13,3 proc.) dla pięciu landów, które kiedyś tworzyły NRD.



Nauka plus przemysł

Zdaniem profesora Wilhelma Bolanda w Max Planck Institute for Chemical Ecology, o wyjątkowości Jeny stanowi symbioza bardzo rozwiniętych badań i wysoce specjalistycznego przemysłu przetwórczego. Instytut ten jest jednym z ośmiu ośrodków badawczych, mieszczących się w położonym na wzgórzu na skraju miasta przemysłowym parku technologicznym Beutenberg: uczeni prowadzą tam badania nad wszystkim – od używania światła jako skalpela po porozumiewanie się mikrobów między sobą. W kampusie Beutenberg działają też dwa ośrodki dla początkujących firm, które pomagają uczonym w przekształceniu ich pomysłów w dochodowy interes.
Choć Jena stała się czymś w rodzaju wzorca, prof. Boland uważa, że długa tego miasta tradycja – oraz istnienie czegoś, co nazywa „fabryką wiedzy” – powodują, że szybkie skopiowanie jej sukcesu gdziekolwiek indziej w byłej NRD nie będzie łatwe. – To miejsce jest w pewien sposób unikatowe – wyjaśnia.
Historia tej wyjątkowości sięga schyłku XVIII wieku, kiedy to na uniwersytecie w Jenie wykładali filozofowie Johann Fitche i Georg Hegel oraz poeta Friedrich Schiller. W 1846 roku Carl Zeiss założył warsztat do wyrobu sprzedawanych studentom szkieł powiększających oraz mikroskopów. Wkrótce potem Ernst Abbe zaczął produkować soczewki – po raz pierwszy na skalę przemysłową – a Otto Schott założył laboratorium, żeby wytwarzać inne rodzaje szkła specjalistycznego. Głównie dzięki zasługom tych trzech ludzi w końcu XIX wieku Jena stała się światowym liderem w produkcji narzędzi precyzyjnych i sprzętu optycznego.
Po drugiej wojnie światowej fabryka Carla Zeissa została zdemontowana przez Amerykanów i w południowo-zachodnim landzie Badenia-Wirttembergia powołano nowe przedsiębiorstwo pod tą samą nazwą. Jednocześnie to, co w zostało z zakładów Zeissa, przejęło państwo, tworząc VEB Carl Zeiss. W NRD Jena stała się także krajowym centrum biotechnologii (np. tamtejsza firma Jenapharm zaopatrywała kraj w pigułki antykoncepcyjne).

Budowa od podstaw

Choć stopniowo firmy te pozostawały w tyle za swoimi odpowiednikami na Zachodzie, wielu pamiętających Jenę z czasów NRD twierdzi, że – co paradoksalne – braki w zaopatrzeniu i marna jakość materiałów w pewnym sensie wyzwalały kreatywność. – Żeby przetrwać, trzeba było mieć inwencję – mówi Klaus Berka.
Po 1989 roku VEB Carl Zeiss została sprywatyzowana, a ponad połowę z zatrudnionych przez nią w Jenie 30 tys. pracowników zwolniono. Z pozostałości konglomeratu utworzono nową firmę, Jenoptik. Stanowisko dyrektora naczelnego objął w niej były premier Badenii-Wirttembergii Lothar Späth, który wynegocjował 1,8 mld euro subsydiów od rządu niemieckiego i zaczął fabrykę przebudowywać – i to w znaczeniu dosłownym. – Na początku była to właściwie firma budowlana – mówią w biurze rzecznika.
Choć pierwsze pięć lat po zjednoczeniu było ciężkie, Jena zaczęła się odradzać. Powstała spółka Jenoptik i całe mnóstwo drobnych, początkujących firm, z których wiele utworzyli dawni pracownicy VEB Carl Zeiss, tacy jak Klaus Berka. W samej tylko branży optycznej w mieście istnieje około 90 przedsiębiorstw.
Te pełna energii i entuzjazmu teraźniejszość Jeny sprawia, że jej mieszkańcy wydają się mniej wzdychać do przeszłości, niż dzieje się to w całej byłej NRD. – W innych miejscach na wschodzie czas się zatrzymał – mówi Gunnar Poschmann, który wyrósł w Jenie, a teraz pracuje w agencji rozwoju przedsiębiorczości Jena Wirtschaft. – W Jenie przyszłość jest ważniejsza niż przeszłość.



Giełdowe firmy uosabiają ducha nowej Jeny
Trzy z największych spółek giełdowych z Jeny mają ścisłe związki z konglomeratem z czasów NRD, VEB Carl Zeiss. Największa to Jenoptik, która ma 200 mln euro kapitalizacji rynkowej. Podobne korzenie ma Carl Zeiss Meditec, spółka wytwarzająca sprzęt chirurgiczny, natomiast Analytik Jena, producent narzędzi pomiarowych, to firma, którą w 1990 roku założyli trzej byli pracownicy Zeissa. Na początku tego roku Analytik Jena przejęła większościowy udział w CyBio, która powstała w 1999 roku i produkuje sprzęt laboratoryjny.
Dom finansowy DEWB został w 1997 roku przejęty przez Jenoptik i przekształcony w niezależną spółkę, działającą zarówno jak firma kapitału prywatnego, jak i fundusz venture capital. Pomagała ona później wywodzącym się z Jeny firmom we wprowadzeniu ich akcji na giełdę.
Dwie ostatnie giełdowe spółki z Jeny to Intershop zajmująca się oprogramowaniem dla handlu przez internet – oraz Biolitec, produkująca lasery dla służby zdrowia.