Skłania je do tego rekordowy deficyt budżetowy w Stanach sięgający już 1,4 bln dolarów oraz niezwykle dynamiczny rozwój gospodarczy Chin, które sugerują coraz częściej, że dolara jako światową walutę powinny zastąpić inne waluty. Przemawia za tym i fakt, że udział dolara w międzynarodowej wymianie handlowej od 2002 r. spadł o 20 proc. i nadal trwa odwrót. Na razie dolar stanowi jednak dwie trzecie światowych rezerw walutowych i dominuje we wszystkich większych operacjach finansowych, choć jego udział w portfelach banków centralnych kurczy się. Zwłaszcza, że prezesi powiększając zapasy, gromadzą głównie euro i jeny choć nie pozbywają się dolarów.

Wielka pralnia walut

- Myślę, że 2009 rok przejdzie do historii jako wielkie pranie różnych walut - mówi Neil Mellor, gł. strateg Bank New York Mellon, który zarządza aktywami wartymi 20 bln dolarów. – Nie sądzę, aby był to natychmiastowy ruch, ale jest coraz bardziej oczywiste, że realizowany jest plan przesunięć w portfelu w bardziej zrównoważonym kierunku - dodaje. Potwierdzają to najnowsze badania Barclays Capital. Wynika z nich, że banki centralne powiększając rezerwy w okresie kwiecień- lipiec br. aż w 63 proc. wybrały inne waluty niż dolar. - Istnieje coraz silniejsze przekonanie, żeby zmniejszać udział dolara w rezerwach. Banki centralne wykorzystują każdą możliwość do zrealizowania tego celu, co nie znaczy, że kurs dolara załamie się - pociesza Steven Engander, gł. strateg firmy w USA.

Najnowsze dane Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) co do stanu rezerw walutowych na świecie jednoznacznie wskazują, że udział dolara spadł od 1999 r., kiedy wprowadzono euro, z 72 proc. do 62,8 proc. na koniec lipca br. Badania Barclays Capital dowodzą też, że II kwartał br. był pierwszym w historii, kiedy banki centralne powiększyły rezerwy o 100 mld dolarów, ale tylko o 40 proc. w „zielonych”, gdy w 2006 r. było to jeszcze 70 proc. MFW podaje, że globalne rezerwy walut wzrosły w II kwartale o 4,8 proc. do 6,8 bln dolarów.

Reklama

Załapać się na dolara

Finansiści twierdzą, że dolar pozostanie główną walutą na świecie jeszcze przez wiele lat. Ale jego rola będzie maleć w międzynarodowej wymianie handlowej. Może to oznaczać kłopoty dla Chin, Rosji, Indii i innych wielkich posiadaczy waluty amerykańskiej zabezpieczonej obligacjami rządu USA.

Obawa przed załamaniem gospodarki amerykańskiej i rekordowym bezrobociem skłania administrację Obamy do pożyczania setek mld dolarów na różne programy stymulujące ekonomię i akcje kredytowe banków. Osłabiło to siłą rzeczy zagraniczny popyt na Waszyngtony i oznacza, że kurs dolara będzie w przyszłości jeszcze bardziej spadał. Skorzystają na tym inne waluty. - Wielkim beneficjantem będzie w krótkim czasie euro, gdyż zachowa pełną płynność. Ale to nie znaczy, że nie powinniśmy spojrzeć w przyszłość by dostrzec wielobiegunowy system rezerw walutowych - mówi prof. Barry Eichengreen z Uniwersytetu Berkely w Kalifornii.

Rezerwy światowe w euro w II kwartale br. stanowiły już 27,5 proc., gdy w 2000 r. tylko 18 proc. Eksperci twierdzą, że w najbliższych latach dojdę do 30 proc. Mogą też zyskać jen i funt brytyjski, o ile główni eksporterzy surowców, jak Australia, zaczną więcej kupować, uważa Neil Mellor. Dotyczy to zwłaszcza Chin, których rezerwy szacuje się na 2,3 bln dolarów. Pekin nie podaje oficjalnie danych, ale szacunki mówią, że aż 70 proc. rezerw trzyma w amerykańskiej walucie. Rosja, jako trzeci na świecie posiadacz (po Japonii) ma rezerwy na poziomie 419 mld dolarów- z tego 49 proc. w dolarach i 40 proc. w euro, ale Moskwa chce mieć więcej walut w koszyku.

Banki centralne bardzo chętnie ostatnio sięgają też po złoto, co tłumaczy wysoką cenę na giełdach metali. Tajwan, który jest czwartym posiadaczem rezerw, też myśli o zakupie kruszcu, zwłaszcza, że Chiny w kwietniu podały, że od 2003 r. zapasy zwiększyły o 75 proc. Ostatnio Indie kupiły za 6,7 mld dolarów 200 ton złota z MFW.



Na dwoje babka wróżyła

Banki centralne muszą liczyć się z pewnymi limitami przy dywersyfikacji rezerw. Większość walut nie jest w stanie spokojnie znieść znaczących zakupów na świecie. Nawet jeżeli ktoś chce przenieść zapasy z dolara na euro, to musi liczyć się z problemem, gdzie je kupić. Rządy europejskie nie wypuszczają masowo obligacji we wspólnej walucie, jak czyni to rząd USA. Ponadto największe zyski zapewniają obligacje rządowe krajów o najsłabszej gospodarce, np. Ukrainy. Ale kto rozsądny będzie pakował się w takie operacje?

- Jeżeli wykupi się 30-letnie obligacje rządu włoskiego, to pada pytanie czy Włochy przez następnych 30 lat pozostaną w strefie euro? - pyta Byrson. - Zapewne tak, chociaż istnieje pewne ryzyko - dodaje. Nawet gospodarka chińska, która pewnego dnia stanie się wiodącą na świecie nie uczyni juana mocnym kandydatem do waluty rezerwowej dopóki Pekin nie poluzuje kontroli nad rynkiem finansowym i umożliwi zagranicznym inwestorom swobodę działania. - Na to będziemy musieli poczekać jeszcze dziesięciolecia, a nie lata - zapewnia Anne Kruger, b. dyrektor MFW, a obecne wykładowca w Johns Hopkins University w Nowym Jorku.

Edwin Truman, ekonomista Fed i wykładowca Peterson Institute for International Economics, pyta: – Czy udział dolara obniży się po upływie pięciu lat? – Zapewne tak – odpowiada. – Ale czy to znaczy, że nastąpi masowe odejście od waluty amerykańskiej? Wątpię - dodaje.