To wynik splotu kilku czynników, o których pisałem wcześniej. Generalnie pozwalają one zachowywać status quo dla spekulacji trwającej już od kilku tygodni, która jest oparta o carry-trade z wykorzystaniem dolara. W efekcie niemal automatycznie im dolar jest słabszy, tym bardziej zyskują na wartości bardziej ryzykowne aktywa, w tym złoty. Stąd dzisiaj po południu euro jest warte 4,20 zł, dolar tanieje do 2,80 zł, a frank do 2,78 zł. Globalny sentyment wspiera także giełdę w Warszawie, której brakuje około 4 proc. do sforsowania tegorocznych szczytów (indeks WIG20).

Danych makroekonomicznych nie było dzisiaj wiele. Euro wsparł wyższy od oczekiwań wzrost produkcji przemysłowej w Niemczech (we wrześniu o 2,7 proc. r/r). Ważniejszy będzie jednak jutrzejszy odczyt indeksu ZEW, który w listopadzie mógł nieznacznie spaść z 56 pkt. do 55 pkt.

Dla inwestorów opierających się o wskazania analizy technicznej kluczowe będzie w najbliższych godzinach utrzymanie się EUR/USD powyżej poziomu 1,50. To da podstawę do udanego ataku na tegoroczny szczyt na poziomie 1,5061, do czego może dojść już jutro. W przeciwnym razie korekta może sprowadzić notowania w okolice 1,4925. Byłaby to jednak okazja na korzystne „podłączenie” się do trendu.

Reklama