Ministerstwo Finansów wraz z resortem pracy zaproponowały częściową likwidację II filaru systemu emerytalnego. Dlaczego?
LUDWIK KOTECKI*
To nieprawda. Próbuje się nam przypisać intencje, których nigdy nie mieliśmy.
Skoro II filar miał być rynkowym ramieniem systemu, a wasza propozycja zmierza do tego, by pozbawić go 60 proc. środków i przenieść je do nierynkowego – bądź co bądź – ZUS, to jest to chyba częściowa likwidacja.
Reklama
Nie zamierzamy zmniejszać II filaru. Składka w wysokości 7,3 proc. pozostałaby niezmieniona. My proponujemy jedynie wyeliminowanie drogiego pośrednika między Skarbem Państwa a przyszłym emerytem. Miałoby się to odbyć poprzez stworzenie indywidualnego kapitałowego konta emerytalnego, a więc pozostającego w II filarze. W tej części, gdzie OFE działają aktywnie na rynku kapitałowym, inwestując w akcje i inne instrumenty nieskarbowe, nie dokonujemy żadnej zmiany. Co więcej, nasza propozycja powoduje większą liberalizację zasad inwestycyjnych i większą konkurencję, której tak naprawdę dziś pomiędzy funduszami nie ma. To, że te inwestycje funduszy są tak pasywne, po części wynika z założenia, że mają one być bezpieczne. Nasza zmiana wzmacnia tę ich cechę – II filar w ZUS byłby oczywiście gwarantowany przez Skarb Państwa. A więc posiadałby zabezpieczenie tak samo silne jak dziś obligacje.
A ZUS nie będzie mógł wypłacać z tych pieniędzy bieżących świadczeń?
Oczywiście, że nie. One są własnością przyszłych emerytów, tak samo jak ich mieszkanie i samochód. ZUS nie będzie mógł dysponować tymi środkami. On je jedynie zaksięguje.
Ale dlaczego OFE nie miałyby kupować obligacji?
Bo to generuje niepotrzebne koszty. Po pierwsze, PTE pobierają prowizję. Po drugie, od całości kapitału zabierają dodatkową opłatę za zarządzanie, uzasadnioną, gdy dokonuje aktywnych inwestycji, nieuzasadnioną, gdy pasywnie inwestują w dług Skarbu Państwa. Po trzecie, my musimy te obligacje wyemitować, co też kosztuje. Jeśli ZUS 60 proc. dzisiejszego transferu do OFE zaksięguje na indywidualnych waloryzowanych rachunkach kapitałowych, to z punktu widzenia stabilności II filaru wyjdzie na to samo. Tylko taniej o 60 proc.



To jednak nie to samo: ZUS nie będzie przecież tymi środkami obracał, za to OFE mogą zmieniać strukturę portfeli, sprzedając obligacje.
Gdyby to robiły, to oczywiście byłby to powód do chwalenia PTE. A robiły to jedynie z mniejszą, nieprzekraczającą 40 proc. częścią aktywów. Jednak dużo łatwiej jest czekać na przelew z kolejną składką przyszłego emeryta, lokować znaczną część w papiery skarbowe i inkasować 7 proc. prowizji.
Czy jednak głównym powodem tych zmian nie jest próba ograniczenia deficytu finansów publicznych i długu?
To nie zmniejszy deficytu ani zobowiązań Skarbu Państwa. Zwłaszcza według terminologii unijnej. Dziś transfer do OFE jest traktowany jak wydatek sektora instytucji rządowych i samorządowych. Po zmianie też będzie traktowany podobnie, bo UE stosuje metodologię memoriałową: zobowiązanie, jakie będzie miał ZUS wobec emerytów, potraktuje pewnie jako wydatek, który powiększa deficyt. Z tego punktu widzenia nic się nie zmienia. Natomiast co do emisji długu według metodologii krajowej to jego przyrost będzie mniejszy. Nie będzie trzeba emitować obligacji, które dziś kupują OFE.
Jaka będzie więc rola OFE?
Oczywiście nie można nakazać funduszom przerzucenia środków z obligacji, które już posiadają w portfelach, na rynek akcji. Te papiery nadal tam zostaną, co więcej, OFE będą mogły je rolować. Chodzi o to, żeby nowych środków pozyskiwanych w formie transferu OFE nie lokowały w obligacjach, tylko w innych instrumentach. Być może zachęci ich do tego jakiś nowy benchmark, który zastąpi średnią ważoną stopę zwrotu. Nad tym jeszcze trzeba popracować. Są dwie opcje: albo będziemy wyliczać nowy punkt odniesienia tylko dla aktywnych inwestycji funduszy, albo będziemy w nim uwzględniać waloryzowane środki w ZUS. W pierwszym wariancie musiałby to być jakiś benchmark akcyjny. Drugie rozwiązanie pozwalałoby porównywać stopę zwrotu do tej w pierwszych dziesięciu latach funkcjonowania reformy.
Jak waloryzowane mają być te środki na kapitałowych rachunkach w ZUS?
Punktem odniesienia mogłaby być stopa zwrotu obligacyjnych funduszy inwestycyjnych czy jakaś średnia ważona rentowność skarbowych papierów znajdujących się w ustalonym portfelu odniesienia.
*Ludwik Kotecki, wiceminister finansów, pełnomocnik rządu do spraw wprowadzenia euro. W MF odpowiada też m.in. za prognozy i analizy makro