Minister przemysłu i minerałów Iraku Fawzi Hariri ocenił w rozmowie z PAP, że kontrakty rządowe jego kraju na najbliższe dwa lata mogą być warte od 20 do 30 mld dolarów. Jego zdaniem, Polska ma szansę na zawarcie kontraktów z Irakiem wartych kilka miliardów dolarów.

"Wierzymy, że wspólne biznesy mogą opiewać na miliardy dolarów w wielu obszarach, zwłaszcza w przemyśle, rolnictwie, budownictwie, transporcie i oczywiście w ropie i gazie w pewnym zakresie" - powiedział przebywający z wizytą w Warszawie iracki minister. Podkreślił, że zanim oba kraje rozpoczną intensywną współpracę w biznesie, Polska powinna - zgodnie z postanowieniami Klubu Paryskiego - umorzyć 80 procent irackiego długu; należy też "zamknąć sprawę Bumaru".

"Rozwiążemy jedną i drugą sprawę, odłożymy je na bok i zaczniemy robić biznesy" - powiedział PAP przebywający w Warszawie Hariri. "Kontrakty rządowe mogą być warte na ten moment co najmniej 10 miliardów dolarów, a w ciągu 2 lat kwota ta może sięgnąć 20-30 mld dolarów" - ocenił. Pytany o szanse polskich przedsiębiorców w wyścigu o rządowe kontrakty w Iraku, odparł: "oni (polscy przedsiębiorcy - PAP) mogą po prostu po nie przyjść, bo znają nasz rynek".

Polski biznes - jak poinformował Hariri - zapozna się we wtorek z kompletną listą potencjalnych projektów. Wymienił m.in. projekty infrastrukturalne związane z rozbudową sieci elektroenergetycznej, kanalizacji, dróg, mieszkań oraz wspólne przedsięwzięcia w rolnictwie, transporcie lotniczym i kolejowym. Ponadto iracka administracja jest zainteresowana przedsięwzięciami typu joint venture w przemyśle zbrojeniowym i petrochemicznym.

Jak powiedział, celem jego wizyty w Warszawie jest "przygotowanie gruntu" przed wizytą w Polsce prezydenta Iraku Dżalala Talabaniego pod koniec listopada. "Chodzi o to, żeby usunąć jedną lub dwie przeszkody w naszej - pod innymi względami - bardzo dobrej współpracy" - zaznaczył. "Pierwsza jest związana z decyzją Klubu Paryskiego, zgodnie z którą - po wyzwoleniu Iraku, w czym Polska odgrywała ważną rolę - kraje Unii Europejskiej i inne państwa miały umorzyć 80 proc. długu (zagranicznego - PAP) Iraku. Polska jest jednym z krajów, które jeszcze nie spełniły tego wymagania" - podkreślił. Jak podał, dług umorzyły już m.in. Czechy, Francja, Niemcy, USA i Wielka Brytania; poza Polską, długu nie umorzyła jeszcze Brazylia, a w trakcie redukcji jest Turcja. Iracki minister wyraził nadzieję, że porozumienie z Polską w tej kwestii zostanie podpisane podczas wizyty prezydenta Iraku.

Reklama

Klub Paryski to nieformalna grupa urzędników do spraw finansów z 19 najbogatszych krajów świata, która zajmuje się m.in. restrukturyzacją i umarzaniem długów krajów wskazanych przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Do tej pory z pomocy Klubu skorzystało blisko 80 krajów, w tym Polska, której na podstawie porozumienia z 1991 roku zredukowano zadłużenie o 50 proc.

"Druga kwestia to zamknięcie sprawy Bumaru. Naszym zdaniem, po obu stronach występują nieporozumienia związane z kontraktami na uzbrojenie (irackiej armii - PAP), ale różnice są tak małe, że nie powinny być przeszkodą w naszych stosunkach" - podkreślił Hariri. "Spór toczy się o to, że powinniśmy zapłacić jakieś pieniądze. Zapłacimy, żeby zamknąć tę sprawę, jak tylko zostaną nam dostarczone właściwe towary" - dodał. Wskazywał jednocześnie na problemy z dostawami z Bumaru pomimo zapłaty, co polska firma tłumaczyła problemami z ukraińskim dostawcą.

Od 2004 roku Bumar zawarł z Irakiem ponad 30 kontraktów m.in. na dostawy uzbrojenia, amunicji, a także helikopterów Sokół i 600 pojazdów pancernych Dzik-III, których dostawy były wstrzymane ze względu na brak płatności. "Zamknięcie tych spraw jest ważne, bo 16 stycznia mamy wybory w Iraku. W przyszłym roku będzie nowy rząd z innym mandatem. Ich intencją będą tylko inwestycje, rozwój i finansowanie" - zaznaczył. Odnosząc się do kwestii bezpieczeństwa w Iraku, odparł, że kraj ten jest "na drodze do lepszych czasów". "Bezpieczeństwo bardzo się poprawiło. Dwa lata temu mieliśmy ok. 300 ataków terrorystycznych dziennie, teraz mamy mniej niż 3" - przytoczył.

Wyjaśnił, że gospodarka Iraku opiera się na przedsiębiorstwach państwowych i nie ma jeszcze prawa prywatyzacyjnego. Z tego względu Irak na razie nie sprzedaje udziałów w swoich złożach, choć zagraniczne firmy mogą starać się o kontrakty np. na odwierty, poszukiwania złóż oraz rozwój technologii wydobywczych. "Wasze firmy są doświadczone w odwiertach, mogą robić to w Iraku. Jeśli chcą robić więcej, muszą zorganizować konsorcja, tak jak robi to BP" - zaznaczył przedstawiciel irackiego rządu. "Dopiero zaczynamy rynkową grę, prywatyzacja to kwestia 5 lat. Teraz skupiamy się na zwiększeniu naszych możliwości, jeśli chodzi o produkcję ropy naftowej" - zaznaczył. Poinformował, że obecnie Irak produkuje ok. 2 mln baryłek ropy dziennie, a w ciągu 5-6 lat zamierza osiągnąć poziom 10 mln baryłek ropy dziennie.

"Mamy teraz trzy konsorcja w Iraku, m.in. z udziałem Exxon Mobile, który pokonał w przetargu rosyjskiego Łukoila. Są one wyłącznie na kontraktach usługowych i będą otrzymywać ok. 1,9 dolara za każdą baryłkę ropy, jaką wyprodukują powyżej określonego poziomu" - zaznaczył. "Te trzy konsorcja zwiększą łączne wydobycie z trzech pól naftowych o 6 mln baryłek dziennie" - dodał Hariri. Jego zdaniem, po zwiększeniu produkcji Irak będzie "numerem jeden" na świecie pod względem zasobów i produkcji ropy, wyprzedzając Arabię Saudyjską.

"Jeśli chodzi o gaz, jesteśmy w pierwszej dziesiątce producentów, ale możemy zająć trzecią lub czwartą pozycję" - oszacował. Zapowiedział, że Irak planuje wykorzystać swoje zasoby, żeby zaspokoić potrzeby Europy.

ikona lupy />
Flaga Iraku / Inne