Od początku 2010 roku unijny rynek przewozów pasażerskich w połączeniach międzynarodowych zostanie otwarty. O tym, że to oznacza pojawienie się w poszczególnych krajach nowych firm przewozowych, nie przekonają się jednak polscy pasażerowie. Bo choć scenariusz był taki, że konkurencja z Niemiec, Czech czy Austrii spowoduje poprawę jakości oferty polskich przewoźników oraz obniżkę cen biletów w połączeniach wewnętrznych, to u nas prędko do tego nie dojdzie.

Nie ma chętnych

Zagraniczny przewoźnik, żeby wjechać na polskie tory, musi przedłożyć zarządcy infrastruktury (PKP PLK) i w Urzędzie Transportu Kolejowego (UTK) informację o takim zamiarze.
– Jeszcze żaden taki wniosek nie wpłynął – mówi Mirosław Antonowicz, wiceprezes UTK.
Reklama
Wniosek o wydanie zgody na przejazd pociągu powinien być złożony co najmniej na dwa miesiące przed wejściem w życie nowego rozkładu jazdy, który w Polsce zaczyna obowiązywać 13 grudnia. Nawet jeśli więc wnioski wpłyną w najbliższym czasie, mogą nie zostać uwzględnione w nowym rozkładzie.
Otwarcie unijnego rynku przewozów międzynarodowych to element tzw. III pakietu kolejowego zezwalającego na wykonywanie kolejowych usług kabotażowych. Polegają one na tym, że przewoźnicy, którzy jeżdżą na trasach międzynarodowych, będą mieli prawo zabierać pasażerów również na stacjach pośrednich. Na razie nie mogą tego robić. Pociąg PKP Intercity z Warszawy do Wiednia zatrzymuje się oczywiście na stacjach pośrednich, z tym że do granicy na biletach zarabia polski przewoźnik, a na terenie Czech i Austrii już przewoźnik lokalny – chociaż to ten sam pociąg, zmienia się operator i personel. Podobnie dzielą się kosztami. To ma się zmienić.

Polacy poczekają

Adrian Furgalski, dyrektor Zespołu Doradców Gospodarczych, uważa, że pasażerowie będą musieli dłużej poczekać na konkurencję na rynku. Dlaczego? Dostosowana do unijnej dyrektywy ustawa o transporcie kolejowym została skierowana do Trybunału Konstytucyjnego na wniosek Prezydenta RP.
– To opóźniło przygotowanie niezbędnych przepisów, które umożliwiają stosowanie nowej ustawy. Ponadto UTK, którego zakres obowiązków znacznie się poszerza, nie jest kadrowo ani finansowo przygotowany do pełnienia nowej roli – mówi Adrian Furgalski.
TK skargę prezydenta rozpatrzy 3 grudnia.
– A to oznacza, że wnioski o dostęp do torów mogą się pojawić już w styczniu 2010 r., choć bardziej prawdopodobne jest, że stanie się to już w II połowie roku – mówi ekspert.
Krzysztof Celiński, prezes PKP Intercity, nie obawia się konkurencji. Jego zdaniem tamte firmy mają własne kłopoty. PKP Intercity na razie nie myślą o uruchomieniu kabotażu na sąsiednich rynkach.
– Europejscy przewoźnicy odnotowują spadki przewozów i przychodów. W tej sytuacji nikt nie myśli o nowych inwestycjach. Najlepszym modelem jest posiadanie na miejscu własnej spółki – mówi Krzysztof Celiński.



Konkurencja ograniczona

Własną spółkę w Polsce posiadają koleje niemieckie, które po przejęciu PCC Rail objęły udziały także w PCC Arriva, przewoźniku działającym na rynku przewozów pasażerskich w województwie kujawsko-pomorskim. Na razie jednak w firmie trwają przepychanki o to, kto odkupi udziały od konkurencji: Niemcy z DB czy Anglicy z Arrivy. Nawet jeśli jednak wyjaśnią się kwestie właścicielskie, przewoźnikowi nie będzie łatwo zawalczyć o polskiego pasażera. Na spółki chcące konkurować np. z PKP Intercity czeka pułapka. Jeżeli udostępnienie zagranicznemu przewoźnikowi infrastruktury kolejowej naruszałoby równowagę ekonomiczną zawartych w danym państwie kontraktów na wykonywanie przewozów o charakterze służby publicznej na identycznej trasie, konkurencja może zostać ograniczona.
Prawdopodobnie decyzje w tej sprawie będzie wydawał prezes UTK. Jeśli uzna, że planowane połączenie międzynarodowe narusza równowagę na rynku, to konkurencji nie wpuści.
Przewozy Regionalne rezygnują z logo PKP
Przewozy Regionalne, spółka przejęta od grupy PKP, zrezygnowały z logo PKP w nazwie. Kiedy stara nazwa zniknie z blisko 3 tys. pociągów, które każdego dnia uruchamia przewoźnik, jeszcze nie wiadomo. Będzie się to wiązało ze zmianą kolorystyki 136 lokomotyw spalinowych, ponad 1 tys. wagonów oraz 870 pociągów elektrycznych, którą spółka planuje przeprowadzić w 2010 roku. Decyzją właścicieli podniesiono też kapitał zakładowy spółki o 157 mln zł. Na koniec 2008 roku wynosił on niespełna 1,3 mld zł. Stanie się to dzięki przejęciu od Grupy PKP kilkunastu baz naprawczych, z których korzystają Przewozy Regionalne. Przewozy Regionalne to największa spółka kolejowa zatrudniająca blisko 16 tys. osób. W rynku wartym 4 mld zł (liczonym wartością przychodów ze sprzedaży biletów i dotacji) spółka ma 49 proc. udziałów.
ikona lupy />
PKP Intercity i potencjalni konkurenci / DGP