"Prosze mi pozwolić wyrazić swoją radość. Jasne jest, że Nowy Jork jest pod wszystkimi względami lepszym miastem, jeśli ma zdrową i bogatą klasę finansjery" - powiedział David Saltzman w wywiadzie dla agencji Bloomberg. Stworzona przez niego Fundacja Robin Hood zbiera rocznie ok. 150 mln dolarów na cele dobroczynne. Ponad połowa z tego to datki banków inwestycyjnych, firm brokerskich i funduszy hedgingowych. Wielkie premie dla bankowców pomogą fundacji zebrać w tym roku pieniądze na ponad 200 programów walki z biedą, które Robin Hood obecnie prowadzi.

Goldman Sachs, JP Morgan oraz JPMorgan Chase wypłacą w tym roku prawie 30 miliardów dolarów premii i bonusów dla pracowników. To o 60 proc. więcej niż w 2007 roku. Jednak, jak mówi Saltzman, Goldman Sachs jest także największym ofiarodawcą dla Robin Hooda wśród grup finansowych. Nie powiedział, ile dokładnie Goldman i jego pracownicy oddają rocznie dla fundacji. Można sądzić, że dużo, gdyż sam prezes Goldmana Lloyd Blankfein jest w radzie nadzorczej fundacji, a jego indywidualne datki oscylują pomiędzy 5 tys. a 500 tys. dolarów w ciągu ostatnich 5 lat, jak można wywnioskować z zeznań podatkowych Robin Hooda.

"Mamy nadzieje, że ludzie będą rozsądnie gospodarować swoimi premiami w tak trudnych czasach, a także, że będą pamiętać o swoich sąsiadach w potrzebie" - powiedział Saltzman. Fundacja Robin Hood zanotowała 3-proc. spadek wartości otrzymanej pomocy w zeszłym roku. Dało się odczuć także ogólny spadek chęci do pomocy charytatywnej po tym, jak upadł bank Lehman Brothers.

Saltzman założył swoją fundację 21 lat temu. W jej radzie nadzorczej znajdują się najważniejsze osoby polityki i biznesu, które finansują opłaty związane z działalnością fundacji, więc cała zebrana przez nią suma może trafiać do potrzebujących. Przez ponad 20 lat Robin Hood zebrał ponad 1 miliard dolarów.

Reklama