Poniedziałkowa sesja w Stanach miała dwa ciekawe punkty. Pierwszym było wzrostowe otwarcie i przebicie przez S&P500 poziomu 1100 pkt.

To rozbudziło nadzieje techników, bo powstały w ten sposób sygnał kupna może doprowadzić rynek nawet do 1200 pkt. Drugim ciekawym wydarzeniem było przemówienie szefa Fed, Bena Bernanke. Po stwierdzeniu, że „Fed dokładnie przygląda się ruchom dolara na rynku międzywalutowym” amerykańska waluta momentalnie przybrała na sile, bo gracze przestraszyli się, że Fed może mieć jakieś plany umocnienia dolara. Wszystkie reakcje były bardzo emocjonalne, bo już po już po dodaniu, że stopy w USA przez dłuższy czas pozostaną jeszcze na rekordowo niskim poziomie dolar osłabił się i sięgnął bariery 1,50. Amerykańska końcówka też rozczarowała. Popyt nie utrzymał dwuprocentowych wzrostów i indeksy nie odskoczyły zbytnio od oporu. Dziś będzie mieć to duże znacznie, ponieważ każde cofnięcie będzie ryzykowne z uwagi na możliwość utworzenia podwójnego szczytu.

Na GPW poniedziałkowa sesja z początku też dawała nadzieję na ciekawy dzień i wiele emocji. Od początku wszystko sprzyjało kupującym. Piątkowa wzrostowa sesja w Stanach, pozytywny przebieg azjatyckich notowań, a w kraju dobre wyniki PKO BP i Polskiej Grupy Energetycznej sprawiły, że już na otwarciu WIG20 zyskał 2 proc. Emocje ograniczyły się jednak tylko do otwarcia. W trakcie dnia widzieliśmy już tylko stabilizację, którą najlepiej odzwierciedla to fakt, że do południa rozpiętość wahań WIG20 wyniosła zaledwie 13 pkt.

Obraz sesji nie zmienił się nawet pod danych makro z USA. Popyt nie przestraszył się publikacji indeksu NY Empire State, który był niższy niż oczekiwano, bo wyniósł 23 pkt. podczas gdy prognozy mówiły o 30 pkt.. Z kolei dane o sprzedaży detalicznej w Stanach były niejednoznaczne, bo cała sprzedaż wzrosła aż o 1,4 proc., co wyraźnie przebiło oczekiwania, ale już bez uwzględnienia samochodów ten sam wskaźnik wzrósł o zaledwie 0,2 proc., czyli aż o połowę mniej niż oczekiwano. W ten sposób dane nie stały się żadnym impulsem, zwłaszcza że optymizm studziła informacja o korekcie w dół danych o sprzedaży z poprzedniego miesiąca. Z danych widać, że gospodarka podnosi się gdy pompowane są programy stymulujące i opada gdy się kończą. Stąd też prosty wniosek, że w ostatnich miesiącach podniosły się tylko giełdy, ale nie amerykański konsument. Zakończenie notowań było jednak udane, ponieważ rynek przebywając tuż pod poziomem dziennych maksimów po rozpoczęciu handlu w Stanach ruszył na północ. W zamknięciu WIG20 na 3 proc. plusie wybitnie pomógł sektor bankowy. Absolutnym liderem był tu BZ WBK, który wzrósł aż o 5,6 proc. Równie dobrze radziły sobie dwa największe banki (wzrosty po 4,5 proc.) jak i te mniejsze (np. GETIN zyskał 4 proc.)

Dzisiejszy wzrost jest z jednej strony bardzo obiecujący, bo na solidnych obrotach rynek przebił szczyty, jednak z drugiej strony kupujący powinni obecnie większą wagę przywiązywać do wzrostu powyżej 2450 pkt. gdzie znajduje się górne ograniczenie trzymiesięcznego trendu wzrostowego. Przebicie tej bariery będzie sygnałem potwierdzającym nadejście Rajdu Świętego Mikołaja, a odbicie się od niej patrząc na poprzednie korekty, powinno skutkować co najmniej 10 proc. przeceną.
Równie ciekawie zapowiadają się kolejne dni na rynku walutowym. EUR/PLN szoruje po dolnym ograniczeniu kanału trendu bocznego i szybko okaże się ile mocy drzemie jeszcze w złotym.

Reklama