Tego rodzaju opinie w naszej rzeczywistości brzmią jak z kosmosu. A są prawdziwie, usłyszałem je nie w Warszawie, lecz w Waszyngtonie, i to nie byle gdzie, gdyż w siedzibie Banku Światowego. Tak potrafi o nas myśleć świat, takie opinie są potwierdzane przez najróżniejsze zestawienia, w tym te najnowsze, przedstawiane dziś naszych łamachEuropejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Ile byśmy nie narzekali, ile nie zrzędzili nad tym, co się dzieje nad Wisłą, faktów zmienić się nie da: jesteśmy krajem sukcesu, a nasza gospodarka jest blisko dwa razy mocniejsza niż dwadzieścia lat temu.
Zastanawiające jest to, co nasz kraj i my sami jako Polacy robimy z tym sukcesem. A robimy niewiele. Nasz image kraju szybkiej i skutecznej transformacji od dawna pokryty jest kurzem przecieranym od czasu do czasu przy okazji rocznic. Poczucie dumy? Chyba jesteśmy od niego jak najdalsi. To paradoks, ale mam wrażenie, że bardziej odczuwają je życzliwi Polsce cudzoziemcy niż my sami. Może w końcu dadzą się przekonać, choćby do tego, że operacja odejścia od socjalizmu była tak w gruncie rzeczy nieudana, a za tym, że kryzys nie wyrządził w Polsce większych szkód, stoi najzwyklejszy przypadek.