Polskie banki przetrwały początkową fazę globalnego kryzysu finansowego. Ale obecnie, gdy wychodzą z tej burzy, mają poważne problemy z zarządzaniem własnymi interesami.
Korzystają one z tego, że w okres trwających przez ostatnie 15 miesięcy wstrząsów wkroczyły – choć nie wszystkie – w dobrej kondycji finansowej. Ponieważ jednak większość polskich banków kontrolowana jest przez grupy zachodnioeuropejskie, ich przyszłość w decydującym stopniu zależy od warunków ogólnoeuropejskich, te zaś są nadal trudne.
– Polskie banki weszły w kryzys w dobrej kondycji, co zresztą odzwierciedla dobrą kondycję polskiej gospodarki – mówi Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich. – Stoją one jednak wobec trzech wyzwań: słabego dostępu do finansowania w Polsce i na rynkach zagranicznych, rosnącego ryzyka kredytowego oraz braku kapitału krajowego.

Ostrzejsze wymogi

Agencja kredytowa Moody’s nastawiona jest raczej ponuro i w raporcie z ostatniego miesiąca stwierdza: „Polskie banki nie są w stanie zapobiec kryzysowi zaufania na rynkach finansowania hurtowego, który prowadzi do znacznego spadku działalności bankowej i możliwości tworzenia zysków”.
Reklama
Wiele zależy od przyszłego kursu gospodarki. Łagodne zwiększenie tempa jej wzrostu pomogłoby bankom uporać się z nieściągalnymi kredytami, zachęcić do zwiększenia pożyczek i wzmóc zaufanie wśród inwestorów, w tym także ich spółek macierzystych. Kolejna tura zawirowań finansowych utrudniłaby im natomiast życie.
W sektorze tym doszło do wyraźnego spowolnienia, choć nie aż tak głębokiego, jak w bardziej dotkniętych kłopotami gospodarkach Europy Środkowo-Wschodniej. Według Narodowego Banku Polskiego (NBP) tempo przyrostu kredytu dla sektora prywatnego zmalało z około 38 proc. w zeszłym roku do 5,9 proc. w pierwszych trzech kwartałach 2009 roku.
Ponieważ banki skupiają się na refinansowaniu dotychczasowych klientów, trudno o pieniądze na nowe kredyty. Choć pożyczki dla gospodarstw domowych (także hipoteczne) ciągle rosną – przez pierwszych dziewięć miesięcy tego roku o 9,6 proc. – to kredyty dla przedsiębiorstw zmalały w tym czasie o 0,1 proc.



Kłopoty ze spłatą

W najnowszym przeglądzie kwartalnym nastrojów rynkowych NBP twierdzi, że ostatnio banki zaostrzają kryteria kredytowe – szczególnie w odniesieniu do pożyczek konsumenckich – wskutek obaw przed narastającym ryzykiem.
Jednocześnie spowolnienie gospodarcze powoduje wzrost wskaźników kredytów zagrożonych i wątpliwych. Bankowcy szacują, że należności niepewne stanowią około 7 proc. wartości kredytów dla przedsiębiorstw i aż 10 proc. pożyczek dla konsumentów, choć wskaźnik zagrożonych hipotecznych kredytów mieszkaniowych jest niski. – Z takimi wskaźnikami mieliśmy już w Polsce do czynienia i potrafimy sobie z nimi poradzić – mówi Krzysztof Pietraszkiewicz. Moody’s uważa, że polskie banki czeka próba „papierka lakmusowego”.
Banki ograniczyły kredyty w walutach obcych – zwłaszcza mieszkaniowe – które w okresie przedkryzysowego boomu szybko rosły i stanowiły połowę udzielanych pożyczek. Choć napięcie na tym rynku nieco zmalało, szczególnie ze względu na pewien wzrost kursu złotego w tym roku, sytuacja wielu indywidualnych pożyczkobiorców nadal jest niepewna: dotyczy to zwłaszcza osób, które wzięły pożyczki hipoteczne we frankach szwajcarskich lub w euro na zakupy na rynku nieruchomości, gdzie ceny spadły o około 20 proc.

Potrzebne finansowanie

Zachodnioeuropejskie spółki matki dotrzymują obietnic nierepatriowania zysków za 2008 rok, mimo obaw, że ich władze krajowe mogą nalegać, by wycofały się z operacji w Europie Środkowo-Wschodniej. Niejasne jest jednak, ile nowego kapitału przeznaczą one na dalszy rozwój. Podobnie jak w Europie Zachodniej, letni boom na giełdach skłonił banki do poszukiwania finansowania.
Kapitał podniosły dwa polskie banki – kontrolowany przez państwo PKO BP, największy w kraju pożyczkodawca, który w październiku zgromadził 1,5 mld zł, oraz Millennium (miejscowy oddział portugalskiego BCP), który w tym miesiącu poprosił akcjonariuszy o 1 mld zł. – Chcemy się rozwijać w tempie dwucyfrowym. Po zakończeniu procedury gromadzenia kapitału chcemy być niekwestionowanym liderem polskiego systemu bankowego – mówi Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP.
Dążąc do zwiększenia zysków i pokrycia kosztów ryzyka kredytowego, banki podnoszą marże. Jak ocenia Jan Krzysztof Bielecki, prezes banku Pekao – polskiej spółki zależnej włoskiego Unicredit, drugiego co do wielkości banku w kraju – marże wzrosły ze 100 do 250 punktów bazowych. – Kredyt jest droższy, co dla klientów stanowi szok. A w 2010 roku będzie jeszcze droższy – mówi Bielecki.

Dobre perspektywy

Banki prześcigają się również w ściąganiu depozytów, których oprocentowanie podniosły na początku roku aż do 10 proc., choć potem obniżyły je do 5–6 proc. Przeciętna relacja kredytów do depozytów wynosiła w końcu czerwca 116 proc. – trochę więcej niż w Czechach i na Słowacji, ale znacznie mniej niż na Węgrzech. Ta średnia obejmuje jednak bardzo różne sytuacje. Podczas gdy zarówno w przypadku PKO BP, jak i Pekao ten współczynnik jest na bezpiecznym poziomie niespełna 100 proc., w niektórych mniejszych bankach sięga on 140 proc.
Mimo jednak obecnej niepewności, dla międzynarodowych banków Polska jest nadal atrakcyjnym rynkiem rozwojowym, zwłaszcza że 30 proc. mieszkańców wciąż nie utrzymuje regularnych kontaktów z żadnym bankiem, a pozostałe 70 proc. korzysta z mniejszej liczby usług niż ich zachodnioeuropejscy odpowiednicy.
HSBC, największy bank na świecie, rozwija operacje w Polsce, nastawiając się na usługi dla zamożnych. – Dla Polski widzę lepsze perspektywy niż dla reszty Europy – mówi Alan Jarman, szef HSBC w Polsce.
ikona lupy />
Kredyty brutto / DGP