Piątkowa sesja rozpoczęła się od małych wzrostów. Jak na dzień po spadkach w Stanach było to i tak niezłym wynikiem, ale niestety wynikało głównie z małego obrotu.

Dzięki niemu WIG20 zdołał nawet kontynuować wzrosty aż do 1,5 proc. czym dawał nadzieję, że ostatnie dwa dni spadków były tylko wypadkiem przy pracy. Przy małym obrocie na największych spółkach wyjście powyżej wczorajszych maksimów nie trwało długo. Rynek od razu zaczął wykazywać oznaki słabości i zaraz po tym indeks był już na minusach. Spadki głównego indeksu były jednak na tyle niewielkie, że przez resztę dnia utrzymywał się w rejonie czwartkowego zamknięcia, a zakończył wzrostem.

Co ciekawe w pierwszej połowie sesji mieliśmy dość nietypową sytuację. mWIG40 notował znacznie wyższe obroty niż WIG20, czego przyczyną było parę gigantycznych transakcji na spółce KERNEL.
W trakcie sesji jedyne dane makro dotyczyły krajowej inflacja i to nie uwzględniającej żywności i energii. Jej wartość była odrobinę wyższa od oczekiwań i wyniosła 2,9 proc. w skali roku, co oczywiście nie miało żadnego wpływu na rynki.

Odrobinę ciekawiej było na rynku walutowym. Przy braku jakichkolwiek impulsów EUR/USD spadał jeszcze przed południem. Wpłynęło to na notowania złotego, który osłabił się zarówno do euro jak i do dolara. Dzięki tym zmianom wyraźnie widać, że średnioterminowy boczny trend na parze EUR/PLN jest niezagrożony. Jego dolne ograniczenie na poziome 4,07 stanowi mocną zaporę przed dalszym osłabianiem się wspólnej waluty. Znacznie ciekawiej i dużo mniej jednoznacznie wygląda sytuacja USD/PLN. Z jednej strony początek tygodnia i zejście kursu poniżej 2,75 dało jasny techniczny sygnał sprzedaży i teoretycznie otworzyło drogę nawet do 2,50, ale już koniec tygodnia i powrót dolara powyżej 2,75 przy jednocześnie małej zmienności powodują, że wsparcie może zostać utrzymane. Patrząc na kurs z dłuższej perspektywy widać również, że obecny poziom ma duże znaczenie, bo jest on na wysokości 61,8 proc. zniesienia Fibonacciego całego ruchu osłabiającego złotego od poziomu 2,00 złotych. Kolejne dni będą więc dla tej pary będą decydujące.

Podsumowując cały tydzień WIG20 kończy go zaledwie 4 proc. spadkiem od szczytu ustanowionego w środę. To odejście jest o tyle niebezpiecznie, że wzrosło prawdopodobieństwo wyrysowania formacji podwójnego szczytu, które oznaczałoby, że czeka nas większa przecena. Jednocześnie jednak spadek jest jeszcze na tyle niewielki, że zagrożenie dopiero rysuje się na horyzoncie, ale jest jeszcze daleko. Wypełnienie tej formacji, będzie potwierdzone, gdy WIG20 zejdzie poniżej 2200 pkt. Wtedy sytuacja kupujących będzie nie do pozazdroszczenia, bo rynek otworzy sobie drogę aż do 2000 pkt.

Reklama