Ministerstwo Skarbu wyda w przyszłym roku na doradztwo przy prywatyzacji aż 0,5 mld zł. To najwięcej od początku transformacji.
Resort skarbu realizuje w tej chwili 463 projekty prywatyzacyjne z udziałem firm doradczych. Zamierza rozpisać kolejne kilkadziesiąt przetargów na asystowanie przy przyszłorocznych transakcjach.
To dopiero początek. MSP musi wyłonić w konkursach firmy, które pomogą w sprzedaży co najmniej kilkuset największych spośród 800 przeznaczonych do sprzedaży państwowych firm.

Światowe stawki

Ile minister Aleksander Grad wyda na doradców, którzy pomogą mu uzyskać w przyszłym roku 25 mld zł? Bartosz Łuczak, ekspert z firmy doradczej Deloitte, szacuje całkowite koszty doradzania przy przyszłorocznej prywatyzacji nawet na 500 mln zł, czyli 2 proc. wartości rzuconej na rynek oferty.
Reklama
Zbliżoną kwotę wylicza Maciej Olex-Szczytowski, partner w firmie Ernst & Young. Szacuje, że na doradców, którzy pomogą tylko przy ofertach publicznych, których wartość może sięgnąć w 2010 r. 10 mld zł, ministerstwo musi przeznaczyć od 1,5 do 2,5 proc. wartości emisji, czyli 250 mln zł.
– Takie są stawki światowe – mówi nam Maciej Olex-Szczytowski. W sumie wydatki za doradzanie to według niego 400–500 mln zł.
To ponad 100 razy więcej niż w 2008 r. Eksperci podkreślają, że koszty doradztwa ponosi zarówno ministerstwo, jak i prywatyzowane spółki. Jednak w końcowym rachunku płaci Skarb Państwa.
– Im wyższe koszty wprowadzenia firmy na giełdę, tym niższe wpływy z tego tytułu do kasy Skarbu Państwa – uważa Krzysztof W. Klamut, ekspert w firmie Deloitte.



Zarobi Wielka Czwórka

Zdaniem Bartosza Łuczaka pieniądze te trafią przede wszystkim do firm z Wielkiej Czwórki (Deloitte, Ernst & Young, KPMG i PricewaterhouseCoopers) oraz polskich banków inwestycyjnych i krajowych firm doradczych. Z doradzania wyeliminowane zostały praktycznie międzynarodowe banki inwestycyjne, które wiodły prym w tej dziedzinie do czasu upadku Lehman Brothers jesienią 2008 roku.
– Banki te nie zgłaszają się do przetargów, ponieważ resort jest trudnym i marnie płacącym klientem – mówi Olex-Szczytowski.
MSP w umowach doradczych zawiera restrykcyjne klauzule, m.in. za każde opóźnienie każe płacić doradcom kilkasettysięczne kary.
Doradców od prywatyzacyjnych konfitur odstręcza też sposób zatrudniania firm konsultingowych.
– Problem leży w tym, że do przetargów startują nie tylko firmy z Wielkiej Czwórki, ale też te, które są w stanie zaproponować znacznie niższą cenę – mówi Bartosz Łuczak.
Jego zdaniem w znakomitej większości przetargów na doradcę kluczowym kryterium, za które otrzymuje się najwięcej punktów, jest cena.
– W efekcie zamiast przeprowadzenia bardzo dobrej transakcji za rozsądną cenę mamy do czynienia z byle jak przeprowadzoną transakcją za najniższą cenę – konstatuje.

Liczy się głównie cena

Bywa, że ta sama usługa wyceniana jest przez małą firmę na 0,5 mln zł, a przez renomowaną na 10 mln zł.
– Strategia resortu skarbu jest taka, by za usługi doradcze płacić jak najmniej, ma to jednak swoje konsekwencje. Mała firma doradcza nie jest w stanie dotrzeć z ofertą do międzynarodowych korporacji. Trzeba wiedzieć, do kogo wysłać e-maila – mówi Krzysztof W. Klamut.
Zwraca uwagę, że z powodu oszczędności często umykają atrakcyjni kupcy.
– Jeśli memorandum informacyjne jest sporządzane wyłącznie w języku polskim, a to się często zdarza, to albo umyka ono dużym klientom, albo zanim zostanie przetłumaczone, miną terminy zgłaszania zainteresowania – wyjaśnia Klamut.
ikona lupy />
Doradztwo przy prywatyzacji / DGP