Ponieważ rządowi w ciągu pierwszych dwóch lat kadencji nie udało się zapewnić większych wpływów z prywatyzacji, utorować drogi do wprowadzenia euro czy uprościć procedur biznesowych, teraz skupi się on na mniej ambitnych celach - ocenia gospodarczy dziennik w korespondencji z Warszawy.

Gazeta ostrzega, powołując się na analityków, że sytuacja taka sprawi, iż w nadchodzących latach wzrost gospodarczy kraju będzie poniżej jego możliwości. "WSJ" cytuje Witolda Orłowskiego, głównego doradcę PricewaterhouseCoopers, który oświadczył, że "brak reform mających na celu powstrzymanie rosnącego długu, będzie oznaczać dla kraju wystawienie na poważne ryzyko w ciągu najbliższych czterech-sześciu lat".

Nowojorski dziennik przypomina, że w przyszłym roku dług publiczny Polski może sięgnąć granicy 55 proc. PKB, a jeśli nie zostanie powstrzymany w najbliższych latach może zbliżyć się do 60 proc. "WSJ" odnotowuje, że rządowi Donalda Tuska udało się w lutym uniknąć kryzysu walutowego, gdy kurs złotego był rekordowo niski. Jednocześnie zauważa, że opóźniało się ogłoszenie programu prywatyzacji, a wpływy z prywatyzacji wyniosą w tym roku tylko nieco ponad połowę założonego planu.

"Ponieważ kryzys gospodarczy sprawił, że Polska nie spełniła unijnych kryteriów, przyjęcie euro, spodziewane w 2012 roku, także zostało wstrzymane" - pisze dziennik. Zaznacza jednocześnie, że w tym samym czasie nie dokonał tego również żaden inny kraj Europy Wschodniej. W opinii gazety, rządowi nie udało się też uproszczenie procedur w działalności gospodarczej, a ponad 87 proc. przedsiębiorców ankietowanych przez Business Center Club nie zauważyło żadnych prób ograniczenia biurokracji.

Reklama

Mimo to, rząd Tuska cieszy się stosunkowo wysokim poparciem w sondażach opinii publicznej - odnotowuje dziennik, który przewiduje, że w najbliższym czasie niewiele się zmieni. Cytowany przez "Wall Street Journal" Krzysztof Rybiński z firmy konsultingowej Ernst & Young uważa, że "perspektywa wyborów prezydenckich i parlamentarnych sprawi, że temu rządowi niezwykle trudno będzie myśleć o jakichkolwiek reformach".