Smava.pl to jeden z trzech działających na rynku internetowych serwisów pożyczkowych: za jego pośrednictwem internauci pożyczają sobie pieniądze, a serwis zarabia na prowizjach. Dotychczas zdobywały one klientów, promując się w mediach i w sieci. Ale nikt nie oferował ich pożyczek tak, jak sprzedaje się kredyty hipoteczne. Miesiąc temu przełamał się doradca finansowy Euro Finanse. Jego doradcy rekomendują klientom możliwość zaciągnięcia pożyczki w internecie.
– W pierwszych trzech tygodniach współpracy Euro Finanse wygenerowało wzrost obrotów w serwisie Smava. pl o 50 proc. – mówi Przemysław Mościcki, prezes zarządu firmy Smava Poland, operatora serwisu Smava.pl.
Oprócz Smavy.pl na rynku działają jeszcze Kokos.pl i Finansowo.pl. W sumie za ich pośrednictwem Polacy pożyczyli już sobie ponad 30 mln zł. Choć niektóre z serwisów, jak Smava.pl, inwestują w bezpieczeństwo i współpracują z instytucjami takimi jak Krajowy Rejestr Długów czy Związek Banków Polskich, z ustaleń Dziennika Gazety Prawnej wynika, że trudno będzie im przekonać do siebie innych doradców finansowych. Pożyczki społecznościowe to w oczach doradców wciąż niebezpieczny produkt.
– Korzyści biznesowe z takiej współpracy są raczej niewielkie, ewentualne straty wizerunkowe z powodu problemów z niespłacalnością pożyczek mogą być duże – ocenia Mateusz Ostrowski, analityk Open Finance. – Nie planujemy wprowadzenia takich produktów. Dla pewnych osób jest to na pewno alternatywa, ale my stawiamy na dużo bezpieczniejsze produkty – dodaje Justyna Szafraniec, dyrektor Departamentu Komunikacji i Analiz Finamo.
Reklama