Coraz więcej przedsiębiorców decyduje się na uruchomienie kolejnej placówki w sieci franczyzowej, w której już działają. Spośród 45 tys. działających na rynku punktów franczyzowych i agencyjnych, aż 8,5 tys. jest prowadzonych jako kolejna placówka tego samego przedsiębiorcy.

Dlaczego sieć się rozwija

– Z punktu widzenia franczyzodawcy główną zaletą takiego rozwiązania jest doświadczenie dotychczasowego franczyzobiorcy, co ogranicza ryzyko towarzyszące współpracy w przypadku nowego biorcy – wyjaśnia Marcin Kaleta z firmy doradczej Profit System.
Sprawdzony partner wie, jak realizować plany sprzedażowe, zna już procedury i kulturę korporacyjną sieci. Jedyną w zasadzie niewiadomą jest to, czy franczyzobiorca, który radził sobie z jedną placówką, zapanuje nad dwiema czy trzema. Dlatego wyniki pierwszej placówki decydują o tym, czy otwarcie kolejnych jest możliwe.
– Nie bez znaczenia są relacje z franczyzobiorcą oraz wizja rozwoju biznesu. Nie wystarczy, że partner jest zadowolony z przychodów. Musimy widzieć, że zdoła zapanować nad wszystkimi punktami bez straty na jakości obsługi – informuje Grzegorz Święch, dyrektor zarządzający Eurobanku, w którego sieci partnerskiej funkcjonuje już 32 multibiorców.
Reklama
Przedsiębiorcy, którzy zdecydowali się zainwestować w kolejny obiekt franczyzowy, przekonują, że zyski przychodzą szybciej.
– Ostatni z nich otworzyłem dwa tygodnie temu, dlatego trudno mówić jeszcze o zyskach. Prowadząc dwa sklepy, wyciągałem czterokrotnie więcej niż na swoim ostatnim etacie – mówi Radosław Chabowski, prowadzący trzy sklepy w sieci Dobre dla Domu.
Podkreśla, że już myśli o uruchomieniu kolejnej placówki.
Na prowadzenie jednego punktu wydaje około 50 tys. zł. Uruchomienie pierwszego kosztowało go 150 tys. zł. Na drugi sklep wydał 100 tys. zł.



O tym, że warto posiadać więcej niż jedną placówkę w sieci, jest też przekonana Teresa Drożdż, która w połowie grudnia chce ruszyć z czwartą już restauracją pod szyldem McDonald’s. Pierwszą otworzyła dziesięć lat temu. Ostatnio przeprowadziła jej remont, co potwierdza, że koszty z inwestycji w nią już się zwróciły. W przypadku McDonald’s nie są one niskie. Samemu trzeba wyłożyć przynajmniej 800 tys. zł.
– Wydatki związane z otwarciem restauracji są milionowe – mówi Teresa Drożdż.
Jak podkreśla, większa liczba placówek daje jednak większe poczucie bezpieczeństwa. Bywa bowiem, że w niektórych miesiącach zyski z prowadzenia placówki są mniejsze. To nie idzie w parze z rachunkami, które są do opłacenia co miesiąc w tej samej wysokości.
– Większa liczba restauracji pozwala wyrównać mniejsze zyski w jednej placówce większymi dochodami w pozostałych – mówi Teresa Drożdż.

Większe rabaty

Inną korzyścią jest większa siła negocjacyjna z dostawcami towaru. Dysponując większą liczbą sklepów czy restauracji, można uzyskać lepszy rabat na towar od hurtowników.
– Jest też większa szansa sprzedaży całego zamówionego asortymentu. Bo jeśli nie ma na niego popytu w jednym z punktów, można przenieść zapasy do innego, gdzie akurat znajdą się na niego nabywcy – twierdzi Radosław Chabowski.
W sieci McDonald’s nie ma określonej maksymalnej liczby restauracji prowadzonych przez jednego operatora. Obecnie 27 z 46 franczyzobiorców w Polsce prowadzi więcej niż jedną restaurację, w tym: szesnastu franczyzobiorców prowadzi dwie; ośmiu zarządza trzema, a trzech biorców posiada aż cztery restauracje. W tym roku pierwszy franczyzobiorca poprowadzi sześć restauracji McDonald’s.



Są jednak sieci na rynku, które zastrzegają sobie, że nie można przesadzić z liczbą placówek w rękach jednego franczyzobiorcy. Tłumaczą to tym, że przedsiębiorca może sobie nie poradzić z zarządzaniem wieloma punktami i doglądaniem biznesu we wszystkich.
Ograniczenia w zakresie liczby punktów występują m.in. w Eurobanku.
– Można zarządzać nie więcej niż trzema placówkami – ubolewa Bożena Suchodolska, która chciałaby otworzyć kolejny punkt Eurobanku, ale nie może, bo spełnia już wymagany limit.

Dobre perspektywy

Ten rok będzie bardzo dobrym rokiem dla franczyzy. Jak szacuje Profit System, polski rynek wzbogaci się o 80 nowych sieci franczyzowych. Obecnie działa ich 480. To zaledwie o 18 mniej niż w roku ubiegłym, który był rekordowy pod tym względem. Wówczas liczba sieci franczyzowych działających na naszym rynku wzrosła o 98. To tylko potwierdza, że spowolnienie gospodarcze wyraźnie sprzyja temu sektorowi.
Zwiększy się także liczba punktów prowadzonych w sieci do 30 tys. Obecnie jest ich ponad 26 tys. Duże zainteresowanie rynkiem potwierdzają firmy.
– W latach poprzednich otwieraliśmy 10–15 restauracji we franczyzie. W tym roku powstanie ich 20. W przyszłym roku chcemy otworzyć ich jeszcze więcej – informuje Monika Dąbrowska, specjalista ds. franczyzy McDonald’s.
Ten rok sprzyja również sieci sklepów spożywczych Intermarche.
– W 2008 r. wzbogaciliśmy się o 24 punkty sprzedaży. W tym roku sieć powiększy się o 30 sklepów, a w 2010 r. chcemy otworzyć ich ponad 40 – wyjaśnia Bartłomiej Tarłowski z dyrekcji komunikacji i informacji w spółce ITM Polska, rozwijającej w kraju sieć Intermarche.
ikona lupy />
Jak rosną sieci franczyzowe / DGP