Nie prowadzimy krucjaty antyzwiązkowej, nie wzywamy do ograniczania praw pracowniczych. Ale jest to porażające, z jak ogromną skalą nadużywania demokracji związkowej mamy dziś do czynienia.

Od weekendu powróciła dyskusja o układzie sił między prezydentem a premierem. Najtęższe umysły zastanawiają się nad intencjami i sensownością propozycji Tuska oraz szansami na ich realizację. My nieśmiało zwracamy uwagę, że problem leży gdzie indziej. W realu Polską rządzą bowiem nie prezydent z premierem, ale – i to w sposób, mówiąc oględnie, niezbyt czysty – działacze związkowi.

Związki są i muszą pozostać ważnym graczem w systemie demokratycznym. Ale nie mogą nadużywać demokracji tak, jak teraz. Związki stały się świętą krową, bo afiliowały się przy dwóch partiach opozycyjnych. Dlatego PO nie odważa się ich tykać. Nie tykają ich też zarządy spółek Skarbu Państwa, bo wolą płacić haracz za spokój.

Czytaj więcej: Związki zarobkowe

Reklama