Tylko w jednym, gorzowskim oddziale Enei kilkudziesięciu pracowników na lewe faktury wyłudziło pieniądze. „Solidarność” broni oszustów: wyłudzali, bo nikt nie przedstawił im na piśmie, że to nielegalne. Teraz Enea (ENEA) chce sprawdzić pozostałe cztery oddziały: w Zielonej Górze, Poznaniu, Bydgoszczy i Szczecinie. To był przypadek: Enea, spółka Skarbu Państwa, chciała sprawdzić, jak wydawane są pieniądze z funduszu socjalnego, z którego m.in. dofinansowuje wczasy dla pracowników. Padło na jedną z jej spółek: Enea-Operator z Gorzowa. We wrześniu do firmy wkroczył kontroler z Enei. Do października sprawdzał dofinansowania wycieczek.

>>>Polecamy: Związkowe eldorado u energetycznego potentata

Wyniki pierwszej kontroli w Gorzowie musiały centralę zadziwić. Okazało się, że aż 27 osób z Enei-Operatora (21 etatowych pracowników i 6 emerytów) wyłudzało pieniądze na wczasy. W jaki sposób? Przedstawiając fałszywe faktury.

Związki blokują

Reklama

Jak nieoficjalnie dowiedział się Dziennik Gazeta Prawna, po kolejnej kontroli (właśnie się skończyła) wyszło na jaw, że kolejnych kilkudziesięciu pracowników wyłudzało z Enei pieniądze. Paweł Oboda, dyrektor departamentu ds. komunikacji korporacyjnej Enei: – Mamy wstępny raport pokontrolny. Analizujemy go z prawnikami. Nie możemy w tej chwili więcej powiedzieć. Członek zarządu Enei mówi: – Dla nas sytuacja była jasna. Oszustów trzeba natychmiast zwolnić. Enea ma prawo do rozwiązania umów o pracę bez wypowiedzenia, z winy pracownika, z powodu ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków pracowniczych. Ale zanim zdążyliśmy ich zwolnić, pojawiły się związki.



Kara czy mobbing?

„Solidarność” Enei włączyła się do sprawy, bo wśród 26 oszustów byli związkowcy. I napisała do zarządu spółki stanowcze pismo: zaopiniowała negatywnie propozycję wyrzucenia oszustów z pracy. Dlaczego? Bo być może okradali, ale nie Eneę, tylko Eneę-Operatora, a poza tym „od wydawania wyroków w Polsce są niezawisłe sądy powszechne. (...) Do czasu udowodnienia winy przez sąd powszechny nieuzasadnione jest zarzucanie im popełnienia czynu zabronionego”.
Według „Solidarności” Enea nie może też prosić pracowników o wyjaśnienia dotyczące dofinansowania wczasów, bo to „próba zastraszania nosząca znamiona mobbingu”. Z pisma szefa związku: „Argumentem do obrony ww. pracownika jest fakt, że pracownicy oddziału Dystrybucji Zielona Góra, którzy w 2007 r. znaleźli się w identycznej sytuacji, nie zostali zwolnieni z pracy i pomimo wydanych prawomocnych wyroków sądowych nadal pracują w tym Oddziale. Wobec tego zachodzi podejrzenie nierównego traktowania pracowników w Grupie Kapitałowej Enea”.
Marek Boiński, szef komisji zakładowej „Solidarność” Enea Poznań: – Problem jest, ale związki muszą bronić ludzi, mają to wpisane w swoją działalność statutową. Mówimy o przestępstwie fałszowania dokumentów, ale wiem, iż ci ludzie bardzo ubolewają, że wyciągnęli ręce po łatwe pieniądze. Zostali za to zresztą ukarani, większość z nich została zdegradowana i zobowiązała się zwrócić pieniądze.

Fikcyjne ośrodki

Dotacje do wczasów, na których pracownicy okradają Eneę, to część ogromnego pakietu socjalnego, jaki przysługuje pracownikom koncernu. Wśród przywilejów są darmowe liczniki energii, dziedziczność posad w koncernie, gwarancje zatrudnienia do 2018 r., darmowe kursy językowe, dofinansowanie studiów, okolicznościowe nagrody, premie. I dopłaty do wczasów. W niektórych spółkach córkach Enei wystarczy, że pracownik pokaże fakturę, i dostaje spore dofinansowanie: od 1,4 do 4 tys. zł.



W czasie kontroli Enea sprawdziła, czy miejsca, z których pochodzą faktury, rzeczywiście istnieją. Kontroler wybrał się do gospodarstwa agroturystycznego Pyrka w Łomnicy, ale nie znalazł tam takiej firmy. Podobnie jak Bacówka Anna Serafin Łężyce, Camping Pomona w Niechorzu, Centrum Ekologiczno-Rekolekcyjne „Przymierze” w Wisełce czy Ośrodek Rekreacyjno-Wypoczynkowy „Korsarz” w Pogorzelcy – takie firmy nigdy nie istniały.
Z protokołu kontrolera, który sprawdzał, czy w Mokrzcu koło Międzychodu istnieje gospodarstwo agroturystyczne: „Podczas pobytu kontrolującego w tej miejscowości stwierdzono, że pod numerem 24 znajdują się dwie posesje: jedna to sklep, a druga to stadnina koni. (...) Właściciel stadniny nie zna takiego mieszkańca”. Jak na razie Enei udało się zwolnić tylko jednego z oszustów, który podrabiał faktury. I to tylko na chwilę: mężczyzna złożył odwołanie od decyzji zarządu i... wrócił do pracy. I jeszcze jeden fakt. W Gorzowie dyrektorem do spraw pracowniczych, który nadzoruje podział pieniędzy z funduszu socjalnego, jest Bogdan Duszak – działacz „Solidarności” w gorzowskiej Enei.
ikona lupy />
ST
ikona lupy />
Praca za granicą / ST