Każdy, kto czytał wczoraj informację o umowie zawartej między PGNiG a Petrolinvestem, musiał się zastanawiać, o co w niej chodzi.
Po co spółka, której firma zależna chciała pozywać Petrolinvest za długi (spłacane teraz w ratach), zawiera z nim umowę, w której jest mowa o opcji na zakup akcji albo aktywów? Tych niejasności nie rozwiały tłumaczenia członków zarządu PGNiG, którzy mówili, że nie chodzi o wejście kapitałowe, ale o zabezpieczenie na wypadek kłopotów Petrolinvestu z płaceniem.
Czy nie lepszym rozwiązaniem byłoby zażądanie gwarancji bankowych? Co ciekawe jednak, rynek, mimo tych wszystkich niejasności i znaków zapytania, bardzo szybko ocenił, dla kogo ta umowa ramowa nie jest korzystna. Kurs PGNiG spadł o 1 proc. To tylko pozornie niewiele – ale tak naprawdę kapitalizacja firmy spadła o ok. 200 mln zł. To znacznie więcej niż ok. 75 mln zł, jakie wczoraj zyskał na wartości Petrolinvest (wzrost o ponad 15 proc.). Najwyraźniej inwestorzy nie tylko obniżyli cenę spółki gazowej o ewentualny „zysk” Petrolinvestu, ale jeszcze naliczyli dodatkową karę za zawieranie niejasnych, mało zrozumiałych umów.