Następcą Jana Krzysztofa Bieleckiego na stanowisku prezesa Pekao powinna osoba, która zna lokalny rynek - uważa szef rady nadzorczej banku Jerzy Woźnicki.
MIROSŁAW KUK:
Czy wie pan, dlaczego Jan Krzysztof Bielecki złożył rezygnację?
JERZY WOŹNICKI*:
Myślę, że była to decyzja osobista, przygotowywana od wielu tygodni i złożyło się nią wiele przyczyn. Nie wiem, która była najważniejsza. Ale to nie była decyzja niespodziewana.
Reklama
Czy wśród powodów była kwestia zmiany struktury zarządzania w Grupie UniCredit?
Na ten temat toczą się obecnie dyskusje. Ale ostateczne decyzje dotyczące szczegółów nowej formuły działania jeszcze nie zapadły. Rozmawialiśmy o tym przedwczoraj na radzie nadzorczej, zwracając uwagę, że jedna sprawa to model, a druga to jego wdrożenie. Model musi być dostosowany do warunków danego rynku. Dywizjonalizacja jest działaniem podejmowanym we wszystkich krajach, w których działa właściciel Pekao – UniCredit. Można ją postrzegać jako zagrożenie dla lokalnego ośrodka podejmowania decyzji. Jednak należy podkreślić, że nawet wprowadzenie tego modelu nie zdejmie z organów banku odpowiedzialności za spółkę, a takie działania mogą usprawnić działanie całej grupy.
Kiedy bank prześle wyjaśnienia dotyczące zmiany strategii zarządzania do Komisji Nadzoru Finansowego?
KNF poprosiła o szczegółowe wyjaśnienia, ale do końca listopada nie uda nam się ich przedstawić. Najpierw ostateczny model przyjmie zarząd, potem rada nadzorcza. Zakładam, że do końca roku trafią do nadzoru.
Jaka była atmosfera na wtorkowej radzie nadzorczej?
Bardzo dobra. Nie szczędzono pochwał prezesowi Bieleckiemu i towarzyszyło nam uczucie żalu, że prezes odchodzi. Ustaliliśmy procedurę wyboru nowego szefa zarządu banku: do końca grudnia członkowie rady zgłoszą swoje kandydatury, na początku stycznia ja, jako przewodniczący, przedstawię członkom RN listę kandydatów i przed końcem stycznia, w spokojnej atmosferze, po niezbędnych dyskusjach, powinniśmy dokonać wyboru.
Kto może zostać prezesem drugiego co do wielkości banku w Polsce?
Nie spodziewałbym się kogoś egzotycznego. Powinna to być osoba, która zna lokalny rynek.