W środę po południu notowania amerykańskiej waluty zdołały jeszcze stracić na wartości. W zasadzie można było mówić o mocnym impecie fali rozpoczętej jeszcze w nocy, a wywołanej opublikowanymi we wtorek wieczorem zapiskami z listopadowego posiedzenia FED.

Inwestorzy odebrali je jako sygnał, iż bank centralny nie będzie bronić amerykańskiej waluty. Wczoraj w trakcie dnia inwestorzy dostali kilka danych z czego na największą uwagę zasługują te o cotygodniowym bezrobociu. O ile nie jest to wynik większego zapotrzebowania na pracę sezonową przed Świętami, to taki odczyt może być odebrany jako pierwsza jaskółka możliwej poprawy na amerykańskim rynku pracy. A to z kolei może nieco przybliżyć termin ewentualnej podwyżki stóp procentowych przez FED. Stąd też wczoraj pisałem, iż czas zacząć pomału pokrywać krótkie pozycje w dolarze. Jednak wczoraj wieczorem EUR/USD zdołał jeszcze ustanowić nowe maksimum na poziomie 1,5144 (blisko 76,4 proc. zniesienia fali spadkowej z jesieni ub.r.), a obserwowana dzisiaj korekta nie doprowadziła do naruszenia strefy wsparć 1,5050-60. Ciekawa sytuacja jest na pozostałych parach – obserwowane silne umocnienie jena i franka – wzbudziło obawy, czy do akcji nie wkroczą tamtejsze banki centralne, co dzisiaj rano skutecznie odwróciło trend. Z racji tego, iż dzisiaj nie ma w zasadzie żadnych istotnych danych, to temat potencjalnych interwencji zmierzających do zakupów dolarów, pozostanie na tapecie. To może skutecznie zahamować obserwowane wczoraj osłabienie amerykańskiej waluty.

Ciekawa sytuacja rysuje się na złotym. Wczoraj nasza waluta nie zyskiwała, aż tak wyraźnie w reakcji na osłabienie dolara, chociaż parę razy obserwowaliśmy spadek kursu euro poniżej 4,10 zł. Niemniej dzisiaj rano w reakcji na spadki indeksów na giełdach i plotki o możliwych interwencjach niektórych banków centralnych w obronie dolara, złoty dość wyraźnie stracił (euro wzrosło do 4,1250 zł). Może być to efekt dywidendy dla Eureko, ale też widać, że część inwestorów realizuje zyski w strategiach opartych o carry-trade. Wciąż nie widać zbytniego przełożenia wydarzeń w kraju na kurs naszej waluty. Chociaż warto zwrócić uwagę na wczorajsze słowa Dariusza Filara z RPP, którego zdaniem ożywienie w 2010 r. może być płytkie, ze względu na słabość rynku pracy.

EUR/PLN: Wskaźniki 4H teoretycznie potwierdzają mocne wybicie w górę z rana o 2,5 grosza. Z drugiej strony widać pewne nagromadzenie oporów w strefie 4,1250-4,1350, co każe zachować dużą ostrożność. Mniejsza płynność rynku za sprawą absencji inwestorów z USA może prowadzić do przypadkowych ruchów po południu i wieczorem. Wniosek: dzisiaj najbardziej prawdopodobna jest konsolidacja 4,11-4,13.

USD/PLN: Ranne wybicie zostało potwierdzone przez wskaźniki 4H. Niemniej silna strefa oporów 2,74-2,75 wymusza dużą ostrożność. Możliwa jest konsolidacja 2,7150-2,75.

Reklama

EUR/USD: Wskaźniki 4H zaczynają potwierdzać spadek, stąd też złamanie wsparć 1,5050-60 jest realne. To otworzyłoby drogę do wskazywanych wczoraj po południu poziomów 1,4990-1,5000. W kontekście wczorajszego szczytu na 1,5144 (blisko 1,5160) może się okazać, że czeka nas w najbliższych dniach nieco głębsza korekta, niż tylko 1,4990.

GBP/USD: Obserwowany od rana odwrót od carry-trade przekłada się dość boleśnie na funta. Wskaźniki 4H potwierdzają zniżkę, możliwy jest test okolic 1,6460 i ich złamanie w dół w perspektywie kolejnych dni.