Chodzi o rozporządzenie w sprawie powołania Narodowego Komitetu Koordynacyjnego do Spraw Euro, Rady Koordynacyjnej oraz Międzyinstytucjonalnych Zespołów Roboczych do Spraw Przygotowań do Wprowadzenia Euro przez Rzeczpospolitą Polską. "Celem struktury jest utworzenie ram organizacyjno-prawnych, które pozwolą dobrze przygotować Polskę do wprowadzenia euro" - powiedział Kotecki podczas konferencji "Eurokampania - europejskie doświadczenia". Wyjaśnił, że struktura ma zapewnić także koordynację działań ponad 30 instytucji, które będą pracowały nad wprowadzaniem euro w Polsce.

"Koordynacja ma szczególne znaczenie w kontekście kampanii informacyjnej. To jeden z dwóch najważniejszych elementów organizacyjnego przygotowania Polski do wprowadzenia euro" - poinformował. Dodał, że przed kampanią będą stały dwa nadrzędne cele: podniesienie poziomu wiedzy społeczeństwa na temat euro i usprawnienie procesu wymiany walut. Dodał, że koordynacja działań i spójność przekazu w kampanii informacyjnej zostanie zapewniona dzięki narodowej strategii komunikacyjnej, za którą będzie odpowiadać specjalnie powołany zespół.

Kotecki przyznał, że obecnie nie można powiedzieć precyzyjnie, kiedy jasne będą perspektywy wprowadzenia euro w Polsce. "Podejście rządu się nie zmienia. Ze względu na to, że korzyści z przyjęcia wspólnej waluty są dużo większe niż koszty, euro trzeba wprowadzić w Polsce jak najszybciej" - zaznaczył.

Beata Dangl z agencji Creo/Young&Rubicam opowiadała o działaniach informacyjnych rządu słowackiego związanych z wprowadzeniem euro 1 stycznia 2009 r. Wyjaśniła, że trwająca ponad rok kampania informacyjna, którą przygotowała jej agencja, kosztowała prawie 8 mln euro. Została ona podzielona na kilka mniejszych kampanii informacyjno-tematycznych. Ostatnia, pt. "Każdy cent się liczy", była prowadzona już po przyjęciu euro przez Słowację i miała zmienić postrzeganie monet przez - przyzwyczajonych do banknotów - Słowaków.

Reklama

Dodała, że prowadzona była np. kampania "Pt. Zmieniamy walutę, nie ceny", w ramach której stworzono "czarną listę" sklepów, które korzystając z wymiany walut, podniosły ceny. "W przeciwieństwie do np. Słowenii lista się nie sprawdziła, bo dochodziło do wzrostu cen" - zauważyła. Wyjaśniła, że na Słowacji najbardziej sceptyczne wobec unijnej waluty były osoby starsze, przyzwyczajone do korony. "Z pewnością na temat euro trzeba prowadzić debatę jeszcze zanim zostanie podana data przystąpienia do strefy, a przygotowania należy zacząć jak najwcześniej" - powiedziała.

Z kolei przewodniczący sekretariatu zarządców Banku Centralnego Malty Robert Caruana zwrócił uwagę, że rząd powinien mieć przygotowany plan B. Na Malcie obawy związane były między innymi z dostarczeniem gotówki i wymianą maltańskiej waluty - liry na euro. Banknoty pochodziły z Włoch, a monety z Francji. "Musieliśmy mieć plan B na wypadek, gdyby coś się zdarzyło podczas transportu pieniędzy, statek z nimi by zatonął, uległ spaleniu czy został porwany" - powiedział Caruana. Wyjaśnił, że w początkowym okresie, gdy w obiegu były dwie waluty, specjalnie utworzona infolinia dot. euro przyjmowała ok. 700 pytań dziennie. "Dotyczyły one głownie wzrostu cen. Niektóre sklepy dopuszczały się nadużyć" - przyznał.

Dodał, że Maltańczynów należało przekonać, iż na wyspie będą obowiązywały wszystkie monety euro, a nie tylko euro maltańskie, jak powszechnie sądzono. Caruana poinformował, że mimo wprowadzenia euro, na Malcie cały czas prowadzona jest kampania informacyjna związana ze wspólną walutą. Dotyczy ona zabezpieczeń banknotów euro przed sfałszowaniem. Zanim Malta przystąpiła do strefy euro, problem fałszowania liry był praktycznie nieznany.