Dzisiaj z powodu braku danych makro i handlu na Wall Street jedni inwestorzy mogli sobie nieco odpocząć od szumu giełdowego. Ci co zostali mogli z niepokojem obserwować pewne kwestie, które powoli wychodzą na światło dzienne. Po pierwsze niemałym problemem robi się kwestia słabego dolara. Prawdopodobnie interweniował już na rynku szwajcarski Bank Centralny, Japończycy zaczynają się poważnie denerwować i mogą pójść drogą Szwajcarów. Powszechnie wiadomo, że ECB też nie będzie siedział z założonymi rękami, gdyż Trichet z pewnością cierpi na nieprzespane noce widząc jak dolar słabnie w oczach.

Owe niepokojące już sygnały z rynków walutowych widać na głównych parkietach. W Tokio indeksy są słabe już od jakiegoś czasu, a dzisiaj owa słabość była udziałem Eurolandu, co zbiegło się z wciąż silnym euro, choć dzisiaj tracącym. Jeżeli eurodolar na dobre zadomowi się powyżej granicy 1,50 to parkiety zachodnioeuropejskie mogą zacząć słabnąć na modłę japońską. Co ciekawe słaby wzrost gospodarczy wcale nie musi przeszkadzać silnemu euro.

Swoje problemy przechodzą i rynki wschodzące. Dzisiaj zapalnikiem okazała się informacja, że rządowo spółka inwestycyjna z Dubaju chce opóźnić spłatę swojego zadłużenia. Po owej informacji ubezpieczenie od niewykupienia długu wielu krajów emerging markets wzrosło. Swoje trzy grosze dodaje niepewna sytuacja co do bazy kapitałowej chińskich banków, gdzie indeks spadł najbardziej od 3 miesięcy. Oczywiście sytuacja Dubaju jest zdecydowanie lepsza niż Islandii, a Chińskie banki zdobędą nowe kapitały i nadal będą udzielały kredytów, ale owe sytuacje pokazują, że pewne problemy pozostały i nie można żyć w błogiej nieświadomości.

Obraz handlu na warszawskim parkiecie nie odbiegał wiele od wahań indeksów w Zachodniej Europie. Jedynie spadki były o mniejszej skali, ale tutaj rolę mogło odgrywać silne euro szkodzące europejskim eksporterom. W przypadku złotego nie było widać wpływu wypłaty największej dywidendy w historii polskiej gospodarki. Dowodem na to jest gorsze zachowanie węgierskiego forinta od naszej złotówki. W przypadku WIG20 zamknięcie przy minimach dnia nie wygląda najlepiej, ale warto poczekać na czarny piątek w USA, który może na nowo rozbudzić optymizm.

Reklama