Wbrew oczekiwaniom, porozumienie międzyrządowe w sprawie zwiększenia dostaw rosyjskiego gazu do Polski nie zostało podpisane w czwartek w Warszawie.

"90 proc. spraw zostało omówionych. Niemniej jeszcze zostały pewne szczegóły, zwłaszcza należące do tej dziedziny, która wymaga uzgodnień między firmami PGNiG i Gazpromem, które skłaniają nas do tego, żeby była jeszcze jedna runda rozmów" - powiedziała Strzelec-Łobodzińska podczas briefingu. Odnosząc się do porozumienia międzyrządowego, zaznaczyła, że "chodzi o kwestie technicznej konstrukcji zapisów oraz pewnych prawnych kwestii odnośnie tego, czy to ma być protokół dodatkowy do porozumienia czy do aneksu".

Wśród załatwionych spraw wymieniła wielkość dostaw, okres obowiązywania porozumienia i zapis dotyczący okresu obowiązywania umowy tranzytowej, a także zasady funkcjonowania EuRoPol Gazu oraz formułowania wniosku taryfowego. "Zasady te mieszczą się w ramach polskiego rozporządzenia taryfowego, które obowiązuje wszystkie spółki" - podkreśliła.

EuRoPol Gaz nadzoruje polski odcinek gazociągu Jamał-Europa, który transportuje rosyjskie paliwo do Niemiec przez Polskę.

Reklama

>>> Czytaj też: "Niemcy chcą nam sprzedawać rosyjski gaz"

Także zdaniem wiceministra energetyki Rosji Anatolija Borysowicza Janowskiego, czwartkowe spotkanie to "krok naprzód" w takich kwestiach jak wielkość dostaw i kształtowania taryf przesyłu rosyjskiego gazu przez terytorium Polski, a także zarządzanie spółką EuRoPol Gaz. "Pozostały nieuzgodnione kwestie o charakterze technicznym i prawnym i zamierzamy je na najbliższym spotkaniu konsultacyjnym zakończyć" - powiedział Janowski.

Wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew podkreślił, że to, co trzeba jeszcze dopracować, ma charakter "kosmetyczny". "To jest uszczegółowienie sformułowań, ale wzajemne zrozumienie co do wszystkich istotnych spraw już w pełni osiągnęliśmy" - powiedział. Dodał, że w jego odczuciu dotyczy to zarówno stosunków międzykorporacyjnych, jak i rządowych. Zastrzegł jednak, że porozumienia międzykorporacyjne mają charakter "niejawny".



PGNiG informowało niedawno, że porozumiało się z Gazpromem w sprawie zwiększenia łącznych dostaw z Rosji do 10,2 mld m sześc. rocznie, a także przedłużenia istniejącego kontraktu do 2037 roku. Jednak zwiększenie dostaw wymaga aneksowania nie tylko kontraktu jamalskiego między PGNiG i Gazpromem, ale także porozumienia między rządami Polski i Rosji w sprawie długoterminowych dostaw gazu do Polski z 1993 r.

Polska od ubiegłego roku negocjuje z Rosjanami dodatkowe dostawy gazu do Polski w związku z nierealizowaniem dostaw przez rosyjsko-ukraińską spółkę RosUkrEnergo. Dostarczała ona do Polski 2,3 mld m sześc. Gazu rocznie. Na początku czerwca polska spółka podpisała krótkoterminową umowę z Gazpromem na dostawę do 30 września 1,024 mld m sześć. gazu, jednak nadal nie została podpisana umowa długookresowa.

Po serii spotkań międzyrządowych oraz między spółkami doszło do porozumienia w sprawie stawek tranzytowych, które - jak informował wcześniej wicepremier Waldemar Pawlak - mają zagwarantować spółce EuRoPol Gaz 2-procentową rentowność netto.

Ponadto, z akcjonariatu firmy ma być wyeliminowany Gas-Trading, który ma w niej obecnie 4 proc. udziałów. Chodzi o to, żeby rosyjski Gazprom i PGNiG miały po 50 proc. akcji, a obecnie mają po 48 proc. Zamierzenie to budzi oburzenie Aleksandra Gudzowatego, którego spółka Bartimpex ma ponad 36 proc. w Gas-Tradingu.

"Struktura akcjonariatu EuRoPol Gazu "pół na pół" pomiędzy PGNiG i Gazpromem była pierwotnie zakładana w porozumieniu międzyrządowym" - powiedział podczas czwartkowego briefingu prezes PGNiG Michał Szubski. Przypomniał, że wymogi polskiego prawa, kodeksu handlowego na początku lat 90. wymagały trzech akcjonariuszy do założenia spółki akcyjnej i wtedy pojawił się Gas-Trading; dziś kodeks spółek handlowych pozwala zakładać nawet jednoosobowe spółki akcyjne.

>>> Czytaj też: "Gudzowaty nie chce sprzedać akcji EuRoPol Gazu"

"Z naszego punktu widzenia, PGNiG i Gazpromu, Gas-Trading nie wznosi żadnej wartości dodanej do przedsięwzięcia" - ocenił Szubski. Miedwiediew podkreślił z kolei, że nie ma tu mowy o żadnym wyeliminowaniu. "Była decyzja o odtworzeniu parytetowego zarządzania spółką EuRoPol Gaz i to będzie realizowane absolutnie zgodnie z polskim ustawodawstwem i w cywilizowanych ramach prawnych" - podkreślił wiceszef rosyjskiego giganta gazowego.



Eksperci: to naturalne, że rozmowy się przeciągają

Były wicepremier i minister gospodarski Janusz Steinhoff powiedział PAP w czwartek, że dalsze negocjacje mogą - jego zdaniem - dotyczyć konfliktu interesów w polsko-rosyjskim EuRoPol Gazie (operatorze polskiego odcinka gazociągu Jamał - Europa - PAP). Wyjaśnił, że Polska chce, by ta firma działała na warunkach rynkowych, natomiast strona rosyjska chciałaby, żeby stawki przesyłowe były jak najniższe. Jak wyjaśnił, Rosjanie przesyłają rurociągiem biegnącym przez Polskę 28 mld sześciennych gazu rocznie i w ich interesie jest płacić minimalne stawki. Dodał, że może też chodzić o ustalenie punktu odbioru gazu oraz formułę cenową dostaw jamalskiego gazu.

W opinii Steinhoffa, porozumienie, które ma zamiar zawrzeć polski rząd, jest potrzebne, gdyż w ten sposób będzie można uniknąć zakupów w ramach mniej korzystnych kontraktów krótkoterminowych. Jego zdaniem, zwiększone dostawy gazu do Polski są potrzebne w związku z postanowieniami pakietu klimatyczno-energetycznego, które będą zwiększać zużycie gazu w Polsce.

"Nie przywiązywałbym jednak nadmiernej wagi do niezakończenia tych rozmów i nie odczytywałbym tej informacji jako pesymistycznej" - powiedział, dodając, że negocjacje są bardzo trudne.

Zdaniem byłego ministra gospodarki i wiceprezesa PGNiG Piotra Woźniaka, kolejna runda rozmów z Rosjanami może dotyczyć takich spraw jak podejmowanie decyzji przez zarząd i radę nadzorczą EuRoPol Gazu oraz taryfy przesyłowe dla rosyjskiego gazu.

Opinię tę podziela doradca społeczny prezydenta RP ds. bezpieczeństwa energetycznego Janusz Kowalski, który uważa, że powodem odłożenia podpisania porozumienia może być sprawa kontroli nad EuRoPol Gazem. "Celem polskiego rządu powinno być zachowanie nad tą spółką "faktycznej" kontroli, czyli głos PGNiG przy podejmowaniu decyzji w spółce powinien być głosem większościowym" - zaznaczył Kowalski.

Woźniak uważa, że jak na tak "duży" kontrakt, negocjacje w sprawie jego zawarcia trwają "bardzo krótko" i to zrozumiałe, że się przeciągają. Ocenia, że na tego typu rozmowy potrzeba co najmniej rok. Zdaniem Woźniaka Polska jest w dobrej sytuacji pod względem zaopatrzenia w gaz na najbliższy rok, i "nie musi spieszyć się z zawarciem umowy". Ponadto - w jego opinii - Polska nie potrzebuje tak dużych dostaw gazu z Rosji. "W perspektywie powstania gazoportu wystarczyłaby nam umowa na 4-5 lat na ok. 2,5 mld m sześc. gazu rocznie" - ocenił.

>>> Czytaj też: "Gazoport uniezależni nas od Rosji, ale drogo zapłacimy za gaz"

W czerwcu 2014 roku ma zostać oddany do użytku terminal gazu skroplonego LNG w Świnoujściu, za pośrednictwem którego do Polski może trafiać nawet 5 mld m sześc. gazu rocznie.