Kiedy Guy Hands, brytyjski magnat z rynku kapitału prywatnego, przeniósł się w tym roku na Guernsey, było to dla malowniczej wyspy, położonej o 32 km na zachód od wybrzeża Francji, wydarzenie radosne. Jego wyprowadzka z Wielkiej Brytanii zwróciła bowiem uwagę na jedno z najbogatszych i najbardziej dziwacznych państw świata. Ta pozostałość średniowiecznego księstwa Normandii jest wprawdzie zależna od Korony brytyjskiej, ale szczyci się autonomią.
Do Paryża czy Londynu jest stąd tylko godzina lotu prywatnym odrzutowcem, ale to świat odległy od tego staroświeckiego zakątka, gdzie właściciele nie muszą zamykać domostw i gdzie nawet ferrari nie wolno jeździć szybciej niż 55 km na godzinę.
Ale zbudowanej na superniskich podatkach pomyślności wyspy zagroziła nagle zazdrość sąsiadów w połączeniu z kryzysem systemu finansowego. Miesiąc temu Stephen Timms, brytyjski minister skarbu, trzem terytoriom zależnym – Guernsey, Jersey i wyspie Man – przekazał szokującą wiadomość. Powiedział, że ich system podatku od przedsiębiorstw – zgodnie z którym wiele firm nie płaci go wcale – przez niektóre państwa UE został uznany za „drapieżny” i nie do zaakceptowania.

Finansowy cios

Reklama
Peter Niven, pełen werwy były bankier, który reprezentuje sektor finansowy Guernsey, uważa, że wymóg nałożenia podatków od zysków przedsiębiorstw stanowi afront wobec budżetowej niezależności wyspy. – Właściwie się nas tym szantażuje – mówi ponuro. – Nie jesteśmy panami własnego losu.
Twardsze stanowisko dużych krajów zachodnich odzwierciedla ich apetyt na wpływy podatkowe – po to, żeby zapełnić kasę państw, mocno nadwyrężoną operacjami ratowania banków i programami stymulacyjnymi. Z kolei małe ośrodki przybrzeżne (zwane też pozajurysdykcyjnymi), jak Guernsey, poruszone są nie tylko faktem, że się nimi dyryguje, ale i tym, że ustalone od dawna podstawy ich dobrobytu zostały nagle zagrożone. Wygląda na to, że wynik tego starcia będzie stanowić jeden z elementów nowego międzynarodowego porządku finansowego, jaki ma się pojawić po zniszczeniach kryzysu finansowego.
Parlament Guernsey, zdecydował się „wszcząć procedurę w sprawie nałożenia stawki ogólnej podatku od dochodów osób prawnych na poziomie 10 proc.” – ale nerwowo przelicza koszty. Choć parlamentarzyści są przekonani, że ogromna większość branży finansowej wytrzyma wprowadzenie podatku, to obawiają się, że może skłonić niektóre zagraniczne firmy ubezpieczeniowe do przeniesienia się np. na Maltę.



Nie tylko banki

To kłopotliwe położenie wyspy jest symptomatyczne dla ostatniej fazy uruchomionego w zeszłym roku ataku na raje podatkowe i ośrodki pozajurysdykcyjne. Wywołał go nie tylko rosnący deficyt w dużych państwach uprzemysłowionych, ale i skandale z unikaniem podatków w Szwajcarii i Liechtensteinie, zmiany polityczne w USA, a także narastające przekonanie o związku między ucieczką kapitałów a nędzą w krajach rozwijających się. Kolejne potencjalne zagrożenie stanowią ostrzejsze przepisy, dotyczące tzw. alternatywnych funduszy inwestycyjnych, w tym prywatnych firm kapitałowych.
Podjęta przez Grupę 20 kampania wzięła terytoria takie jak Guersney w dwa ognie, gdyż część krajów zmuszonych – jak Luksemburg i Austria – do rezygnacji z tajemnicy bankowej domaga się większego nadzoru nad innymi sposobami ukrywania własności aktywów finansowych. Ich uwaga skupia się na anonimowych spółkach fasadowych w Delaware i innych stanach amerykańskich, a także na trustach, stanowiących zakorzenione w Wielkiej Brytanii i związanych z nią obszarach narzędzie transferu aktywów i zarządzania nimi. – Mam nadzieję, że ci, którzy szukają z nami zwady, tak samo energicznie zareagują na brytyjskie trusty i przepisy podatkowe niektórych stanów USA – mówił w tym roku premier Luksemburga Jean-Claude Juncker.
Z kolei austriacki minister finansów Josef Pröll stwierdził niedawno, że jeśli kampania G20 przeciwko rajom podatkowym będzie „tak jednostronna jak dotąd, będzie się skupiać tylko na tajemnicy bankowej, ignorując anonimowe struktury inwestycyjne, to jedynym jest skutkiem stanie się uzyskanie przez anglosaski system bankowy przewagi konkurencyjnej nad bankowością europejską”.

Grzechy moralistów

Jego podejrzenia wiążą się z powszechnym poglądem, że wielkie państwa chronią własne ośrodki przybrzeżne, usiłując zachęcić do napływu kapitał, który wzmocniłby branże usług finansowych w ich krajach. Z Guernsey i innych brytyjskich terytoriów zależnych do londyńskiego City napływają wielkie kwoty: tylko w II kwartale tego roku było to 333 mld dol. netto.
Choć duże kraje nie lubią unikania podatków przez własnych obywateli, przymykają oczy na obywateli innych państw. Amerykański system bankowy przyciąga miliardy dolarów od zagranicznych inwestorów, którym przysługuje zarówno zwolnienie z podatku, jak i znaczny zakres tajemnicy, gdyż informacje bankowe USA wymieniają automatycznie jedynie z Kanadą. Istnienie tej luki nagłośniono w tym roku, wskutek przecieku listu, w którym rząd Meksyku błagał administrację prezydenta Baracka Obamy o traktowanie go na takich samych zasadach jak Kanadę w celu umożliwienia identyfikacji „unikających podatków i kryminalistów”, którzy ukrywają pieniądze w amerykańskich bankach.
Współudział potężnych krajów w niektórych kontrowersyjnych aspektach „pozajurysdykcyjnej” działalności finansowej wywołał sceptycyzm co do rzeczywistej determinacji polityków w celu ukrócenia ucieczki przed podatkami. John Christensen ze stowarzyszenia Tax Justice Network mówi, że „jedynie kampania podobna do ruchu przeciwników niewolnictwa z XIX wieku może położyć kres zależności Wielkiej Brytanii od brudnych interesów”.
Rząd brytyjski – który w tym roku obiecał „początek końca rajów podatkowych i centrów przybrzeżnych” – okazuje tym ośrodkom zauważalnie mniejsze wsparcie, co nasila ich kłopoty wynikające z zaostrzenia przepisów podatkowych i nadzoru, a także z załamania w usługach finansowych, które ujawniło kruchość bazy podatkowej tych obszarów. Napięcia w stosunkach z Wielką Brytanią pojawiły się na Kajmanach, gdzie są siedziby większości światowych funduszy arbitrażowych: ich tłem był spór w sprawie pożyczek. Najbardziej widoczne są one jednak na wyspie Man, której rating kredytowy został poddany rewizji: powodem tego była wprowadzona w październiku przez brytyjskiego ministra skarbu, Alistaira Darlinga, zmiana podziału wpływów podatkowych, co zmniejszyło budżet wyspy o 24 proc. – To dla nas sytuacja skrajnie niebezpieczna i bezprecedensowa – mówi Tony Brown, szef władz wyspy.
Zdaniem Rodneya Gallghera, zasłużonego doradcy ministerstwa spraw zagranicznych, działające w pozostałościach imperium brytyjskiego ośrodki finansowe czeka mroczna przyszłość.



Do Azji

– Szanse przetrwania mają tylko te dysponujące wpływami politycznymi albo wsparciem ze strony głównych państw, takich jak Chiny – mówi. Na samej górze jego „listy przetrwania” znajdują się Panama, Hongkong, państwa Zatoki, może jeszcze Szwajcaria. Ale uważa on też, że szanse Guernsey i Jersey poprawia obecność silnie tam zakorzenionych firm księgowych i prawnych, których pierwsze oznaki kłopotów nie skłonią do przenosin do bardziej przyjaznych ośrodków.
Również Marty Sullivan z Tax Analysts, amerykańskiej grupy non profit, uważa, że te dwie wyspy przetrwają, choć wiele z peryferyjnych rajów podatkowych już nie. – Inwestowanie w tych rajach zawsze było niebezpieczne. Kim są ci inwestorzy? Czy jeszcze jutro tam będą? Czy zamrożą swoje aktywa, gdy upadną banki? Kto będzie ich ratował – pyta Marty Sullivan. Uważa też, że zmierzchowi niektórych rajów podatkowych towarzyszyć będą korzyści innych. – Czyjś kryzys to dla kogoś innego bonanza – mówi.
Cała uwaga zwraca się obecnie na szybko rosnące azjatyckie ośrodki finansowe. „Ponieważ Unia Europejska zaostrza rygory, dotyczące rajów podatkowych na jej obszarze, bogaci Europejczycy coraz częściej zwracają się ku Singapurowi i Hongkongowi, czyli pozajurysdykcyjnym ośrodkom inwestycyjnym” – stwierdza Merrill Lynch w najnowszym raporcie o bogactwie w rejonie Azji i Pacyfiku.
Hongkong i Makao uniknęły wpisania do „szarej” części sporządzonej przez G20 listy rajów podatkowych: dzięki dyplomatycznym korowodom znalazły się tylko w przypisach. Oba te terytoria wprowadzają jednak przepisy, które mają zapewnić większą przejrzystość operacji, a Singapur zdobył nawet miejsce w białej części tej listy. – Wśród wielkich graczy wszyscy zgadzają się co do tego, że chcemy wyrównania warunków gry – mówi Jeffrey Owens, główny specjalista do spraw podatkowych w Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju.

Uciec przed podatkiem

Podczas gdy Azja przejmuje klientów z Europy, europejskie ośrodki zachwalają swoje usługi w zarządzaniu majątkiem szybko rosnącej liczbie bogatych rodzin azjatyckich. Peter Niven z Guernsey – który dopiero co wrócił z Chin – informuje o pozytywnych reakcjach w Azji, gdzie usługi takich ośrodków uznaje się za coś w rodzaju „smarowania kół” systemu finansowego, na Zachodzie natomiast często są one traktowane jak pariasi.
Choć Guernsey skupia się na przyciąganiu pieniędzy superbogaczy, propaguje także swój obraz jako miejsca, gdzie chcą mieszkać ludzie zamożni. Wprawdzie brytyjskie przepisy dotyczące częstych podróży do kraju zostały ostatnio w odniesieniu do uchodźców podatkowych zaostrzone, ale łagodne regulacje podatkowe na Guernsey dla niektórych są nadal kuszące – zwłaszcza że w ramach dwustronnego układu o wymianie informacji podatkowych Wielka Brytania musi zrezygnować z prawa opodatkowania emerytur ludzi, którzy się tam przenoszą.
Główną przeszkodą w osiedleniu się na Guernsey jest konieczność posiadania dużych pieniędzy na kupno domu. Tamtejsze ceny są wysokie, choć według standardów brytyjskich – nie najwyższe. Siedem milionów funtów, jakie Guy Hands zapłacił za wyposażony we wszystkie nowinki techniczne dom z panoramicznym widokiem na morze, to kwota niemal rekordowa.
W miarę, jak Wielka Brytania przygotowuje się do wprowadzenia krańcowej stawki opodatkowania dochodów – 50 proc. od dochodu przekraczającego 150 tys. funtów rocznie – na Guernsey napływa więcej zapytań o możliwość imigracji. – Zwykle mieliśmy dwa, trzy takie zapytania rocznie – mówi Tony Mancini z firmy usług profesjonalnych KPMG. – Teraz otrzymujemy dwa albo trzy zapytania miesięcznie.