Publiczne uczelnie zarabiały nawet kilka mln zł na odsetkach z lokat, na których deponowały dotacje z budżetu. Minister finansów powiedział dość - pisze "Gazeta Wyborcza". Rektorzy protestują.

Szkoły korzystały z tego, że Ministerstwo Nauki wcześniej przekazywało im pieniądze m.in. na wypłaty. Jeśli ich termin nie naglił, rektorzy wpłacali te sumy na lokaty. Mieli z tego pieniądze, np. na ogrzewanie budynków uczelni. Blokada fiskusa spowoduje, że przekazywane szkołom pieniądze będą leżały na koncie. Skorzystają banki, które będą nimi obracały, nie ponosząc kosztów w postaci odsetek dla uczelni.

Przeciwko przepisowi, który pozbawi publiczne szkoły wyższe znacznego zastrzyku gotówki, protestują władze uczelni. W oświadczeniu rektorzy uczelni z Wrocławia, Opola, Częstochowy i Zielonej Góry wprost napisali, że to "obostrzenie może wywołać utratę płynności finansowej uczelni". O sprawie poinformowali na ostatnim posiedzeniu Kolegium Rektorów Akademickich Szkół Polskich w Krakowie minister nauki Barbarę Kudrycką. Pani minister obiecała pomóc.

Jeśli któryś rektor włoży pieniądze na lokatę, gdy będzie obowiązywał zakaz, złamie ustawę o finansach publicznych. A za to grozi kara finansowa i zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem pieniędzmi publicznymi nawet na pięć lat - pisze poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza".