Dziś swój dobry dzień miały rynki wschodzące i Polska się do nich zalicza. Co prawda wzrost miał miejsce przy niskich obrotach, ale poniedziałkowy wolumen transakcji na GPW rzadko bywał wysoki. Dla nas najważniejszy był wzrost gospodarczy w trzecim kwartale - dynamika na poziomie 1,7 proc. świadczyłaby, że faktycznie powoli, ale jednak odbijamy się od dna. Inwestorom spodobały się także publikacje z Indii, gdzie wzrost gospodarczy sięgnął 7,9 proc. (r/r) wobec 6,1 proc. w drugim kwartale. Przewagę rynków wschodzących nad gospodarkami rozwiniętymi - najmocniej uwikłanymi w kryzys - widać więc jak na dłoni i było to przyczyną wzrostów na GPW, ale także i w Budapeszcie (plus 2,2 proc.) i Pradze (0,5 proc.), przy spadkowych sesjach w Europie Zachodniej, gdzie indeksy traciły ok. 1 proc., głównie za sprawą niepewności dotyczących Dubai World. Wygląda na to, że gwarancje na które liczyli pożyczkodawcy kupując obligacje "agencji rządowej" w rzeczywistości wcale nie istniały. Nie mniej przywiązywanie zbyt dużej wagi do problemu wiarygodności kredytowej agencji czy rządów nie jest wskazane (na tym etapie). Wszak było nie było, sprawa dotyczy działalności deweloperskiej, która nigdzie na świecie nie ma teraz łatwego dostępu do kredytu. A już na pewno nie mają go deweloperzy działający - jak się zdaje - bez uzasadnienia ekonomicznego, za to z wielką fantazją.

Notowania w USA zaczęły się od spadków po słabych wynikach weekendowej wyprzedaży w USA, ale lepszy od oczekiwań odczyt ISM dla regionu Chicago wyprowadził indeksy na plus jeszcze w pierwszej godzinie notowań. Co niewątpliwie pomogło w dobrym finiszu także i na GPW.

Notowania dolara były dziś zmienne, ale kurs euro utrzymał się powyżej 1,50 USD. U nas dolar spadł o 0,5 proc., a euro o 0,1 proc. Kurs franka oscyluje wokół 2,75 PLN, a więc jest bardzo zbliżony do zanotowanego przed weekendem.

Złoto znowu dziś podrożało - tym razem o 1,7 proc. i kosztuje już 1190 dolarów za uncję. Miedź podrożała o 1 proc., a ropa o 0,6 proc.