Światowe spowolnienie gospodarcze w bardzo dużym stopniu wpłynęło na sytuację panującą na rynku sztuki. Niezależnie od kraju oraz rodzaju sprzedawanych dzieł, przeciętne ceny obrazów, rzeźb czy zdjęć spadły o ok. 40 proc. w porównaniu do ich najwyższych wartości osiąganych przed rozpoczęciem kryzysu.

Jak podaje Economist, globalny rynek sztuki wart był w 2007 roku ponad 65 miliardów dolarów. Aktualnie, wyceniany jest na kwotę 50 miliardów dolarów. Ten drastyczny spadek, wywołany jest przede wszystkim obniżeniem się liczby dokonywanych transakcji, niezależnie od regionu świata. Według ekspertów, jest to najgorszy kryzys od 1989 roku, kiedy to Japończycy przestali kupować obrazy impresjonistów. To zaś, było największym załamaniem na rynku sztuki od czasów zakończenia II wojny światowej.

Powodem, przez który świat sztuki ucierpiał tak bardzo, były spadki dochodów najzamożniejszych warstw społecznych. Miłośnicy dzieł wielkich artystów to przede wszystkim bogaci biznesmeni i rodziny królewskie. Na skutek kryzysu, większość z nich musiała ograniczyć swoje wydatki i zacząć oszczędzać. Tym sposobem dotychczasowi kolekcjonerzy nie odwiedzali galerii i domów aukcyjnych tak chętnie jak kiedyś, decydując się na zmniejszenie ilości dokonywanych zakupów, bądź całkowitą ich eliminację. W konsekwencji liczba dokonywanych transakcji kupna i sprzedaży w ciągu dwóch lat spadła o dwie trzecie. Co więcej, o prawie 90 proc. skurczyły się zakupy, zwykle bardzo hojnych i bogatych, Chińczyków w sztuce nowoczesnej, do tej pory jednym z bardziej opłacalnych segmentów rynku.

Według ostatniego raportu World Wealth Report opublikowanego przez Merrill Lynch i Capgemini, w ubiegłym roku w porównaniu do 2007 roku, zmniejszyła się liczba osób na świecie posiadających dzieła sztuki o wartości ponad miliona dolarów. Zmalały także wydatki na dobra luksusowe, takie jak biżuteria, samochody, jachty oraz prywatne samoloty. Większość osób, liczy jednak, że wartość posiadanych przez nich drogocennych przedmiotów znacznie wzrośnie, biorąc pod uwagę ich cenę przed kryzysem. Dlatego nie zdecydowali się na ich sprzedaż.

Reklama

Dzisiaj, stojąc u progu ożywienia gospodarczego, świat sztuki musi zmierzyć się z problemami nieco innego rodzaju. Najważniejszym z nich nie jest brak popytu, lecz niedostatek podaży. Brakuje bowiem na rynku atrakcyjnych ofert, skłaniających kolekcjonerów do kosztownych zakupów we wciąż niepewnych czasach.

Specjaliści uważają jednak, że prawdziwą szansą dla rynku sztuki oraz przezwyciężenia narastających trudności, w tym tych związanych z brakiem interesujących klientów ofert, jest globalizacja. Dzięki liberalizacji handlu, zwiększeniu mobilności mieszkańców oraz ułatwieniom w komunikacji pomiędzy poszczególnymi krajami zwiększa się znaczenie do tej pory marginalizowanych regionów w handlu dziełami sztuki. Z roku na rok wzrasta bowiem liczba Chińczyków, Japończyków, czy mieszkańców państw leżących nad Zatoką Perską, którzy wydają na zakupy drogocennych obrazów, czy rzeźb kilkumilionowe kwoty. W 2003 roku, klienci jednego z największych na świecie domów aukcyjnych londyńskiego Sotheby's, którzy wydali w nim co najmniej pół miliona dolarów pochodzili z 36 krajów, zaś w 2007 roku było ich już 58.

Oprócz wzrostu zainteresowania indywidualnych klientów, zwiększa się także liczba muzeów, galerii sztuk, czy domów aukcyjnych. Dokonują oni zakupów nie dla własnej przyjemności i rozrywki, lecz z myślą o dalszej sprzedaży, bądź chęci upowszechniania sztuki wśród obywateli danych państw. Przede wszystkim powstają one w Europie oraz Azji. Niejednokrotnie nawiązują współpracę z tak renomowanymi ośrodkami, jak paryski Luwr, czy nowojorski Guggenheim, dzięki temu zdobywają nowych klientów, zarówno jeśli chodzi o zakup dzieł, czy ich sprzedaż. Pozwala to na zdecydowanie większą dywersyfikację ofert w Stanach Zjednoczonych i Europie, a przez to większą szansę na wzrost wolumenu sprzedaży.

Jedną z większych transakcji dokonanych w świecie sztuki w ciągu ostatnich dni był zakup obrazu namalowanego przez chińskiego artystę Chu Teh-Chun o tytule “Vertige Neigeux,”. Czterometrowe dzieło przedstawia abstrakcyjnie ukazany padający śnieg. Za dyptyk, w zorganizowanej w Hongkonku aukcji, anonimowy klient zapłacił 5,9 miliona dolarów. Przed rozpoczęciem licytacji spodziewano się ceny w granicach półtora miliona dolarów. Być może, na skutek globalizacji i wzrostu zamożności obywateli państw azjatyckich, to właśnie tutaj będą odbywały się aukcje osiągające rekordowe wartości sprzedaży.

ikona lupy />
Jeden z przedstawionych do licytacji przedmiotów na charytatywnej aukcji "Czerwonego Krzyża" w jednym z londyńskich domów aukcyjnych / Bloomberg
ikona lupy />
Licytacja w domu aukcyjnym Sotheby's / Bloomberg
ikona lupy />
Wystawa dzieł sztuki przed zbliżającą się aukcją / Bloomberg