Rząd musi w 2010 roku pożyczyć 204 mld zł. 82,4 mld zł to nowy dług, którym trzeba będzie m.in. sfinansować ponad 52 mld zł deficytu budżetowego. Reszta to zamiana starych zobowiązań na nowe, czyli rolowanie. Największy wykup obligacji na rynku krajowym przypadnie w marcu (prawie 22 mld zł) i listopadzie (28, 3 mld zł). Sporo papierów do wykupu będzie też w lipcu (ponad 8,5 mld zł). W sumie resort finansów ma do wykupienia obligacje krajowe za 63,1 mld zł.

>>> Czytaj też: Po raz pierwszy od 80 lat inwestycja w obligacje była lepsza niż w akcje

Poduszka bezpieczeństwa

Choć w I kwartale resort finansów będzie musiał zrolować aż jedną trzecią starych obligacji, jakie trzeba będzie wykupić w całym 2010 roku – nie musi to oznaczać zwiększonych emisji podobnych papierów już na początku roku. Udało się bowiem zgromadzić w tym roku „zakładkę” na ponad 10 mld zł i 5,8 mld euro. To daje ministerstwu swobodę w ustalaniu terminarza kolejnych emisji.
Reklama

>>> Czytaj też: Inwestorzy nie mogą liczyć na nowe obligacje w przyszłym roku

– Trudno oszacować, jak będą wyglądały emisje na początku roku, bo nie wiemy, jak MF zamierza realizować wydatki. Ale wszystko wskazuje na to, że resort może, jeśli będzie chciał, rozłożyć podaż w miarę równomiernie w ciągu roku – mówi Remigiusz Grudzień z PKO BP. Bardziej napięta w pierwszych sześciu miesiącach będzie obsługa zadłużenia w bonach skarbowych. Resort będzie musiał w I półroczu spłacić ponad 70 proc. z 47,5 mld zł zadłużenia w bonach.



Polskie papiery atrakcyjne

Z prognoz analityków wynika jednak, że MF nawet gdyby było zmuszone do zwiększenia podaży w pierwszych miesiącach 2010 roku, nie powinno się tym przejmować. Analitycy spodziewają się spadku rentowności, zwłaszcza obligacji na tzw. krótkim końcu krzywej dochodowości, czyli o najkrótszych terminach wykupu.

>>> Czytaj też: Skąpstwo banków wymusza na firmach emisję obligacji

– Nadzieje na spadek rentowności wynikają z oczekiwanego spadku inflacji. Na Zachodzie możemy mieć nawet lekką deflację – ciągle zmniejsza się m.in. dynamika kredytów w Europie Zachodniej i w USA. Jeśli gospodarki tych krajów nie będą się dynamiczniej rozwijać, będzie to dodatkowym impulsem deflacyjnym – mów Marcin Mrowiec, ekonomista Pekao.
– Deflacja przełożyłaby się na spadek rentowności zagranicznych papierów, co z kolei miałoby wpływ na dochodowość polskich. Na dodatek nasza gospodarka będzie wypadała dobrze na tle innych, co przełoży się na wzrost zainteresowania polskim długiem – dodaje Marcin Mrowiec. Analitycy, z którymi rozmawialiśmy, uważają, że choć dochodowość polskich obligacji spadnie, to i tak będą one atrakcyjne w porównaniu z papierami emitowanymi przez rozwinięte gospodarki.

>>> Czytaj też: Rekordowa sprzedaż obligacji śmieciowych



Lepsze warunki

Według Remigiusza Grudnia rynek – choć MF ma poduszkę płynnościową – i tak spodziewa się większej podaży papierów skarbowych w pierwszych miesiącach 2010 roku, co widać w bieżących wycenach długu. – Przez ostatnie dwa miesiące MF nie sprzedawało bonów. Wiadomo już, że wrócą one w styczniu. W I kwartale resort będzie też pewnie sprzedawał najdłuższe obligacje, których nie emitował pod koniec tego roku ze względu na sprzedaż obligacji drogowych – mówi Remigiusz Grudzień.
Grzegorz Maliszewski z banku Millennium dodaje, że MF będzie też pewnie emitować dług na zagranicznych rynkach. A jeśli zwiększy aktywność na rynku krajowym, to też będzie to zrozumiałe. – Z pewnością warunki rynkowe na początku roku będą lepsze niż pod koniec. Z drugiej strony MF nie powinno zarzucać rynku obligacjami w krótkim czasie, bo osiągnie efekt przeciwny do zamierzonego – mówi ekonomista Millennium.
ikona lupy />
Wykup dług krajowego w 2010 r. / DGP