Sprzedawcy nowych samochodów już teraz zaczynają przygotowania do trudnego roku.
– Sprzedaż spadnie o 40 proc. Już zwalniam ludzi i szukam nowych źródeł dochodu – mówi Tadeusz Szewczyk, szef firmy Szewczyk, jednego z najbardziej znanych w Polsce dealerów.
Zaniżony reeksport
Według niego sprzedawcom źle rokuje przede wszystkim zatrzymanie reeksportu samochodów, który był znacznie wyższy, niż wynika to z oficjalnego zestawienia statystyk sprzedaży raportowanej przez importerów z faktycznymi rejestracjami samochodów według Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. To porównywanie wykazuje różnicę na poziomie 15–17 proc. Jak twierdzi Tadeusz Szewczyk, dealerzy – nie chcąc narażać się na sankcje ze strony importerów – przed wysłaniem samochodów na Zachód najpierw je rejestrowali u nas w kraju, co zawyżyło tegoroczne – i tak kiepskie – statystyki.
Reklama
>>> CZYTAJ TEŻ: Kryzys przyspieszy postęp w motoryzacji
Robili tak, gdyż w myśl obowiązujących przepisów mogą sprzedawać samochody tylko ostatecznym klientom, tymczasem to nie oni kupowali u nich najwięcej aut. Najwięcej sztuk kupowali pośrednicy, którzy korzystali z boomu na nowe wozy wywołanego przez rządowe dopłaty.
Według Witolda Nowickiego, dyrektora handlowego Toyota Motor Poland, tzw. jednodniowe rejestracje tak zamazały faktyczny obraz polskiego rynku motoryzacyjnego w tym roku, że trudno nawet prognozować, jak będzie on wyglądał w 2010 roku.
Na pewno jednak nie będzie różowo.
Firmy wymienią auta
Zgadza się z tym Maciej Janiszewski, dyrektor zarządzający KPI Sports Cars, importera Porsche. Uważa on, że będzie dobrze, jeżeli przyszłoroczna sprzedaż zamknie się liczbą 300 tys. sztuk. A stanie się tak pod warunkiem, że na zakupy ruszą firmy. Szanse na to są spore.
– Z ostatnią dużą wymianą flot samochodowych w firmach mieliśmy do czynienia w 2007 roku, a jeżeli przyjmiemy, że cykl użytkowania auta w przedsiębiorstwie to trzy lata, taka wymiana powinna nastąpić już w przyszłym roku – uważa Maciej Janiszewski.
Ireneusz Tymiński, general manager KBC Autolease Polska, nie ma wątpliwości, że tak się stanie.
– Część firm wstrzymała wymianę obecnej floty i odczuwa już wysokie koszty eksploatacji, jakie pojawiają się przy wysokich przebiegach oraz po trzech–czterech latach użytkowania. Także realizacja odsuniętych w czasie inwestycji klientów wymaga odświeżenia floty lub zamawiania nowych pojazdów – mówi Ireneusz Tymiński.
Ich zapał studzi jednak Tadeusz Szewczyk.
– Jesteśmy już po pierwszych rozmowach z firmami leasingowymi. Nie będzie żadnej akcji zakupowej – mówi kategorycznie Tadeusz Szewczyk.
Będzie łatwiej o kredyt?
Łukasz Paździor, szef Mazdy w Polsce, uważa, że ratunek przyjdzie ze strony małych firm, a spadek reeksportu nadrobi zwiększony popyt na samochody z tzw. kratką.
Według niego może też dojść do zwiększonego zainteresowania zakupami nowych samochodów ze strony klientów indywidualnych, a to dlatego, że banki najprawdopodobniej w końcu poluzują kryteria przyznawania kredytów na auta. W efekcie, uważa on, że 2010 rok będzie co prawda poddany delikatnym turbulencjom, ale ostatecznie zakończy się wynikiem zbliżonym do tegorocznego. Takich optymistów jak on można jednak policzyć na palcach jednej ręki.
/>