>>> Czytaj też: Pociągiem do Łodzi: 58 mln zł za minutę

W miniony weekend pasażerowie podróżujący koleją głównie z południa Polski do największych miast po przerwie świątecznej z powodu tłoku nie mieścili się w pociągach. Pasażerowie porównywali podróż na trasie między Krakowem a Warszawą do warunków panujących w Indiach.

Rzecznik PKP Intercity Paweł Ney powiedział w poniedziałek PAP, że w ostatnich dniach w całym kraju ruch na kolei był o 40-50 proc. większy niż normalnie. Co prawda na trasach nad morze był mały, ale na trasach w góry "pasażerów było o sto kilkadziesiąt procent więcej niż zwykle" - dodał Ney.

>>> Czytaj też: UOKiK nałożył na PKP Intercity 2,2 mln zł kary

Reklama

Dodał, że spółka uruchomiła w okresie świątecznym 34 dodatkowe pociągi na najpopularniejszych trasach. Miały one również rozładować ruch na liniach do górskich kurortów. "W tym okresie można by uruchomić jeszcze więcej pociągów, a i tak byłoby za mało. Rzuciliśmy na tory cały nasz tabor, jednak przy tylu pasażerach, podróżujących w tym samym czasie, tłoku trudno uniknąć" - wyjaśnił Nefy.

Ciasno było także w pociągach Przewozów Regionalnych. "W miarę możliwości staraliśmy się uczynić przejazd jak najmniej uciążliwym dla pasażerów. Dokładaliśmy dodatkowe wagony, albo łączyliśmy ze sobą pociągi elektryczne, ale i tak na niektórych trasach warunki przejazdu były trudne. Ze swojej strony mogę tylko przeprosić pasażerów za taką sytuację" - powiedział PAP rzecznik przewoźnika Piotr Olszewski. Dodał, że na trasie z Warszawy do Krakowa, na której ruch był wyjątkowo duży, warunki techniczne pozwalają na połączenie ze sobą tylko dwóch pociągów elektrycznych, a to za mało, by wygodnie przewieźć wszystkich podróżnych.

>>> Czytaj też: W 2014 r. ruszy budowa szybkiej kolei w Polsce

Olszewski wyjaśnił, że bilety na pociągi Przewozów Regionalnych kupuje się na dzień i trasę, a nie na godzinę. "Pociągiem o danej godzinie może chcieć pojechać kilkadziesiąt albo kilkaset osób, a my nie mamy na to wpływu. Skupiliśmy się na wzmocnieniu połączeń porannych i wieczornych, a najwięcej pasażerów zdecydowało się na podróż popołudniu" - dodał. Podkreślił, że jeżeli pasażer uzna, że warunki podróży w pociągu mu nie odpowiadają, może zrezygnować z podróży i ubiegać się o zwrot pieniędzy za bilet. "Każda taka reklamacja jest indywidualnie rozpatrywana. Jeżeli tłok jest za duży, pasażer może też wysiąść na jednej ze stacji, a później złożyć skargę do przewoźnika" - powiedział rzecznik.

>>> Czytaj też: Od 1 stycznia tańsze bilety w PKP Intercity

"Takich okresów, kiedy ruch pasażerski jest wzmożony, mamy kilka w roku - właśnie w święta, czy w wakacje. Pasażerowie chcą wtedy jak najlepiej wykorzystać wolne dni i odkładają powrót na ostatnią chwilę" - powiedział Ney. Wyjaśnił, że w takich momentach przewoźnicy nie mają możliwości takiego przewiezienia wszystkich pasażerów, żeby nie było tłoku. Dodał, że zachęcałby pasażerów do kupowania z wyprzedzeniem biletów z miejscówką, żeby zapewnić sobie miejsce siedzące.