Szefowie wiodących europejskich firm powiedzieli Financial Times, że o ile dzięki restrukturyzacji i redukcji kosztów rentowność w 2009 roku znacząco wzrosła, perspektywy na ten rok pozostają niepewne, bo niewiele wskazuje na odbudowę popytu. – Cała ta rentowność, którą widzimy, wynika z cięcia kosztów, a nie z popytu – powiedział Michael Demare, dyrektor finansowy szwajcarskiej grupy przemysłowej ABB, która należy do liderów w swojej branży w Europie.

>>> Czytaj też: Efekty pracy polskich menedżerów poznamy po kryzysie

Carlos Ghosn, prezes francuskiego koncernu motoryzacyjnego Renault, powiedział: – Nie oczekujemy, by 2010 rok należał do przesadnie udanych, zarówno jeżeli chodzi o gospodarkę, jak i przemysł samochodowy. Wiele firm nerwowo oczekuje na to, co przyniesie rok 2010. Prezesi uważają, że europejskie ożywienie jest kruche, bo bezrobocie pozostaje wysokie, a firmy niechętnie inwestują.

Fale recesji

Reklama

>>> Czytaj też: Polskie firmy gwiżdżą na kryzys

Feike Sijbesma, prezes holenderskiej firmy biotechnologicznej DSM, która zaopatruje wiele branż, powiedział, że cykl zamówień nie pokrywa się z kryzysem gospodarczym, przez co jakiekolwiek prognozowanie jest utrudnione. – Oczekuję, że czeka nas jeszcze wyboista droga. Gospodarka będzie miała problemy. Wcale nie wykluczam drugiej fali recesji lub zerowego wzrostu – powiedział.



Firmy jak zombie

Europejskie firmy słabiej odczuwają ożywienie niż ich amerykańscy konkurenci, w dużej mierze za sprawą silnego euro. Analitycy niepokoją się, że z tego powodu trudno będzie w tym roku liczyć na wzrost przychodów.

>>> Czytaj też: Polskie firmy czekają na popyt z Zachodu

Jednak wielu prezesów martwi się przede wszystkim wciąż wysokim poziomem zadłużenia konsumentów, firm i rządów. Alan Middleton, prezes brytyjskiej firmy konsultingowej PA Consulting, powiedział w wywiadzie wideo, że światową gospodarkę „charakteryzują przechadzające się zombie” – firmy, które są jak „żywe trupy”. Egzystują, ale dług uniemożliwia im normalne funkcjonowanie. – Myślę, że 2010 rok będzie do pewnego stopnia przedłużeniem 2009. Trudno sobie wyobrazić, by był to łatwy rok – powiedział Middleton.

>>> Czytaj też: Ponad połowa polskich firm odczuła skutki kryzysu

Jeżeli jednak chodzi o samo PA Consulting, to dodał: – Nie można pozwolić, by dobry kryzys się zmarnował. Trzeba wzmocnić swój biznes na przyszłość. Podobnego zdania jest Hans-Paul Burkner, szef większego rywala, Boston Consulting Group (BCG): – Prezesi powinni naprawdę bardzo starannie przemyśleć swój model biznesowy, pozycjonowanie firmy i następne 5 do 10 lat i nie zakładać, że mogą wrócić do tego, co było przed rokiem 2007 – powiedział Burkner. – Teraz jest czas na podejmowanie trudnych decyzji.
Michael O’Leary, szef tanich linii lotniczych Ryanair, mówi, że kluczowym słowem w 2010 roku będzie „oszczędność”. – 2010 rok będzie bardzo konserwatywny – tłumaczy O’Leary. Jego rada dla firm na ten rok jest prosta: – Tnijcie koszty i upraszczajcie struktury. Jeżeli chodzi o restrukturyzację, szczególnie ważne będą Niemcy, gdzie około miliona ludzi pracuje w skróconym wymiarze czasu: wiele firm będzie musiało w tym roku zdecydować, czy przywrócić ich na pełen etat, czy zwolnić.



Wciąż dużo bankructw

>>> Czytaj też: Jak ogłosić bankructwo, żeby stracić jak najmniej (poradnik dla zadłużonych)?

Ted Burke, prezes firmy prawniczej Freshfields, mówi że prawnicy w całej Europie dalej będą mieli w tym roku pełne ręce roboty w związku z bankructwami. – Uważamy, że w 2010 roku, a być może i później wciąż będzie wiele restrukturyzacji. Silne euro i słaby popyt wewnętrzny mogą skłonić wiele grup przemysłowych do rozważenia przeniesienia produkcji poza Europę Zachodnią.
Michael Demare ze szwajcarskiego ABB argumentuje, że jest „niezwykle ważne, by przenosić bazę produkcyjną na rynki wschodzące”. Ponad połowa nowych zamówień ABB pochodzi z rynków wschodzących. Wzrost na tych rynkach zapewnia ratunek wielu europejskim firmom. Jednym z obszarów, z którymi od zawsze wiąże się nadzieje, są fuzje i przejęcia. Wielu obserwatorów zakładało, że w wyniku kryzysu silni będą kupować słabych, ale transakcje były jak dotąd nieliczne i mało spektakularne. Zewnętrzni obserwatorzy znów jednak zaczynają patrzeć na rynek z optymizmem.

>>> Czytaj też: Niewypłacalność firm w Europie będzie dalej wysoka

Raport BCG i banku inwestycyjnego UBS sugeruje, że jedna na pięć dużych firm planuje w tym roku akwizycję, której koszt przekroczy 500 milionów euro. – Jeżeli nie dojdzie do nagłego spowolnienia, to sądzimy, że będziemy świadkami takich transakcji. Widzimy, że aktywność w tej dziedzinie dość mocno wzrasta – mówi Burke. – Wskazuje przy tym na rosnące ceny akcji i tańszy kredyt, jako dwa czynniki wspierające fuzje i przejęcia. Jednak niektóre firmy – szczególnie mniejsze – obawiają się możliwości paraliżu kredytowego w tym roku.
Prezesi niemal zgodnie twierdzą, że 2010 rok będzie trudny. Middleton przestrzega ich przed zmianą stylu mimo ciężkiego doświadczenia dwóch ostatnich lat. – Wielu z nas jest zmęczonych trudami bitwy. 2009 rok był bardzo ciężki – mówi. Ale wchodząc w 2010 rok, musimy pamiętać, że silne przywództwo i przejrzysty komunikat z linii frontu są niezwykle ważne.