Ekonomiści prognozują wyjście światowej gospodarki z recesji w 2010 r. Mniejszymi optymistymistami są drobni przedsiębiorcy, od których oczekuje się tworzenia miejsc pracy. Któraś grupa jest w błędzie.

Rok 2010 rozpoczął się na światowych rynkach akcji od wyraźnej przewagi popytu. Indeksy giełdowe w USA zyskały w poniedziałek ponad 1,5 proc., wzrosty te były kontynuowane we wtorek w Hong Kongu, Japonii czy Chinach. NIKKEI poprawił notowania o 0,3 proc., Hang Seng zyskiwał ok. godz. 8.30 czasu warszawskiego 1,9 proc. Optymizmowi sprzyjają najnowsze dane z sektora przedsiębiorstw - aktywność w branży wytwórczej w Chinach mierzona indeksem PMI osiągnęła najwyższy poziom od momentu utworzenia tego wskaźnika przez grupę HSBC w kwietniu 2004 r. (56,1 pkt.).

Wprawdzie z poniedziałkowej publikacji indeksu ISM wynika, że również amerykańscy producenci spodziewają się w krótkim okresie poprawy warunków biznesowych, ale już z badania przeprowadzonego wśród małych i średnich firm na zlecenie producenta kart kredytowych Discover płyną inne wnioski. Zaledwie 22 proc. drobnych przedsiębiorstw jest zdania, że w ciągu najbliższych sześciu miesięcy stan gospodarki polepszy się, a 49 proc. obawia się pogorszenia. Tego typu sondaże są często podatne na manipulację (np. poprzez tendencyjny dobór pytań czy niereprezentatywną grupę ankietowanych), ale warto pamiętać, że to właśnie od małych i średnich firm w największym stopniu uzależnione jest powstrzymanie wzrostu bezrobocia i wyjście USA z recesji. Ponad połowa firm biorących udział we wspomnianym badaniu opinii doświadczyła w ciągu ostatnich trzech miesięcy problemów z płynnością. Zaledwie 18 proc. prezesów firm planuje zwiększyć wydatki na reklamę, tworzyć nowe etaty czy zwiększać inwestycje.

Tradycyjnie na początku miesiąca inwestorzy oczekują na dane o sprzedaży domów w USA - tym razem po kilku pozytywnych niespodziankach konsensus analityków mówi o spadku aktywności na rynku wtórnym w listopadzie. Jeżeli oczekiwania te sprawdzą się, będzie to pierwszy od 10 miesięcy spadek sprzedaży. Podczas noworocznej przerwy uwadze inwestorów mógł umknąć fakt świadczący o tym, że banki centralne nie usunęły całkowicie ryzyka skoncentrowanego na rynku tzw. "toksycznych aktywów" - agencja ratingowa Fitch obniżyła bowiem ratingi dla ponad 200 instrumentów opartych o trudno ściągalne kredyty hipoteczne.

Na rynku walutowym amerykański dolar taniał względem euro, które wyceniano na 1,44 USD, a złoty zyskiwał na wartości. Za dolara płacono 2,81 PLN, za franka 2,74 PLN, a euro kosztowało 4,07 proc. Na GPW sesja rozpoczęła się od niewielkich wzrostów. Surowce takie, jak miedź i ropa naftowa korzystając ze słabego dolara, dobrych danych makroekonomicznych, ale również z silnych mrozów, osiągnęły właśnie kilkunastomiesięczne maksima cenowe.

Reklama