Zamknięcie sprzedaży następuje około 1 lub 2 miesiące od daty podpisania umowy. Dopiero wtedy transakcja brana jest pod uwagę przy obliczaniu liczby zakończonych sprzedaży domów, której wzrost większy niż oczekiwania, niedawno, bo jeszcze 22 grudnia, wzbudził wśród inwestorów optymizm. Po dniu wczorajszym wiemy już jednak, że można spodziewać się spadku tego wskaźnika w niedalekiej przyszłości.

Czy inwestorzy powinni przejmować się tymi danymi? Wszak od zapaści na rynku nieruchomości w USA rozpoczęła się globalna recesja. Niekoniecznie. Głównym powodem spadku wydaje się być przedłużenie rządowego programu ulgi podatkowej dla nabywców pierwszego domu. Miał on wcześniej zakończyć się w listopadzie, ale został przedłużony i teraz obejmował będzie umowy podpisane do końca kwietnia br. Kupujący, którzy jeszcze na początku listopada śpieszyli się z kupnem domu, po ogłoszeniu decyzji o przedłużeniu dali sobie zapewne więcej czasu na poszukiwania wymarzonego lokum. Spadek ten mógł mieć więc charakter, jeżeli nie jednorazowy, to przynajmniej przejściowy. Pokazuje jednak też jak wielki wpływ mają na gospodarkę USA programy antykryzysowe.

Spowolnienie na rynku nieruchomości w USA jeszcze jednak może potrwać. Taką tezę przedstawili niedawno Robert Shiller i Karl Case, ekonomiści i twórcy S&P/Case-Shiller Home Price Index. Twierdzą oni, że wzrost liczby niespłacanych kredytów hipotecznych w Stanach Zjednoczonych wśród osób o wysokiej zdolności kredytowej (prime borrowers), które zaciągnęły kredyt w 2009 roku może wzrosnąć w 2010 r., spowalniając odbicie na rynku nieruchomości i to bez względu na optymistyczne spojrzenie Amerykanów na przyszły stan ich gospodarki. „Bezrobocie dotyczy wszystkich bez względu na dochody”, powiedział Case w wywiadzie. „Uderza bogatych ludzi, tak samo tych ze średnimi dochodami jak i biednych, a w każdej z tych kategorii są osoby, które posiadają kredyt hipoteczny.” Ekonomista ten nie ma jednak wątpliwości, że „wzrost niespłacanych kredytów spowolni odbicie na rynku nieruchomości, ale go nie zatrzyma”.