WIG20, indeks największych i najbardziej płynnych spółek na warszawskiej giełdzie, rozpoczął 2010 rok od kilkuprocentowych wzrostów. Wczoraj osiągnął poziom 2462,30 pkt, a więc najwyższy od września 2008 r. Sławomir Koźlarek z DM BZ WBK ocenia, że wejście WIG20 ponad 2500 pkt nie powinno być w najbliższym czasie dużym problemem.
– Do tego wystarczy jedna mocniejsza sesja. Rynek nie sprawia jednak wrażenia, aby w tym ruchu wzrostowym mógł osiągnąć poziom 2600 czy 2700 punktów. Już od września WIG20 wchodzi na kolejne szczyty z coraz mniejszą siłą – mówi makler DM BZ WBK.
O braku siły rynku świadczy fakt, że WIG20 notowany był wczoraj w trakcie sesji o zaledwie 1 proc. wyżej niż 4 grudnia, kiedy osiągnął najlepszy wynik w ubiegłym roku. Jeszcze słabiej zachowuje się mWIG40, indeks średnich spółek, który notowany był o 0,8 proc. wyżej. Najgorzej wypada sWIG80. Indeks małych firm najwyższy poziom w ubiegłym roku osiągnął w sierpniu i do tej pory nie zdołał tego rekordu pokonać.
Zdaniem maklera DM BZ WBK zachowanie małych i średnich spółek rozczarowuje i może świadczyć m.in. o braku wiary inwestorów w to, że znaczące zwyżki mogą być kontynuowane. Mirosław Saj z BM DnB Nord dodaje, że niepokojące jest, iż zwyżkom WIG20 nie towarzyszą rosnące obroty.
Reklama
Wzrosty utrzymujące się na światowych giełdach od wiosny 2009 roku to efekt głównie rekordowo niskich stop procentowych w USA i Europie oraz około 12 bln dol. pomocy finansowej, której udzieliły światowe rządy, aby pobudzić rynek kredytowy oraz gospodarki.
– Wzrosty na rynkach akcji mogą utrzymać się w styczniu i lutym, ale w pewnym momencie będziemy musieli zmierzyć się z wycofaniem się rządów i banków centralnych z pomocy – powiedział agencji Bloomberg Andy Lynch z londyńskiego Schroder Investment Management.