Nieoficjalnie wiadomo, że najbardziej zdrożeją samochody z wyższej półki, takie jak Audi, Mercedes czy BMW. Na drugim biegunie znajdują się samochody popularne: Skoda, Fiat, czy Toyota.

Rynek coraz mniejszy

>>> Czytaj też: W 2010 roku rynek motoryzacyjny może się zmniejszyć nawet o 40 proc.

Rynek może jednak zweryfikować te zamiary. – Plany podwyżek mają producenci, ale obawiam się, że w tym roku klienci tego nie przełkną – twierdzi Wojciech Szyszko, dyrektor zarządzający Kia Motors Polska. Według niego sprzedaż samochodów osobowych w naszym kraju spadnie w porównaniu z 2009 rokiem o 20–40 tys. sztuk, do 280–300 tys. Są też jednak znacznie gorsze scenariusze. Tadeusz Szewczyk, właściciel firmy Szewczyk, dealera Volkswagena, spodziewa się spadku sprzedaży minimum o 90 tys. sztuk. – Dla mnie oznacza to jedno: rynek załamie się – mówi Tadeusz Szewczyk.
Reklama
Scenariusze dla Europy też nie wyglądają różowo. Według Sergio Marchionne, prezesa Fiata, w tym roku zachodnioeuropejski rynek nowych aut osobowych zmniejszy się do 12 mln z 13,5 mln samochodów sprzedanych w 2009 roku.

>>> Czytaj też: Motoryzacja dostanie pomoc w zamian za inwestycje w Polsce

Ryzykowny skok cen

Według polskich sprzedawców podwyżki w tak trudnej sytuacji rynkowej oznaczają dodatkowe osłabienie i tak już nadwerężonego popytu. Eksperci podkreślają jednak, że wszystko jeszcze jest możliwe, bo ostateczna cena, jaka pojawi się w nowych cennikach na 2010 rok w naszym kraju, uzależniona jest nie tylko od woli producentów, ale też w dużej mierze od notowań złotego wobec euro. – Jeżeli kurs się umocni, ceny mogą ukształtować się nawet na poziomie zbliżonym do tegorocznego – uważa Wojciech Szyszko. Jeżeli złoty będzie się osłabiał, ceny będą musiały wzrosnąć jeszcze wyżej ponad poziom podniesiony przez fabryki.



Zdrożeją nawet używane auta

>>> Czytaj też: Stacje diagnostyczne będą bankrutować?

W tym roku można spodziewać się niższego, niż przez ostatnie dwa lata, spadku wartości używanych aut. Dotyczy to jednak tylko samochodów nie starszych niż czteroletnie. Spadek cen w ciągu ostatnich dwóch lat był wyższy niż trzy, cztery lata temu o 15–20 proc. Według Wojciecha Szyszko, w tym roku ci, którzy posiadają najbardziej znane modele, mogą w ogóle nie doświadczyć spadku ceny, a nawet – w przypadku najbardziej popularnych modeli – ich auta mogą podrożeć.

Najwięcej tracimy po roku

Gdyby tak się stało, byłaby to sytuacja wyjątkowa na rynku motoryzacyjnym. Jak twierdzi Eliza Kamińska, szef marketingu i public relations w EurotaxGlass’s Polska, firmy monitorującej ceny samochodów, do tej pory regułą było to, że ceny samochodów w kolejnych latach spadają. – Największy spadek wartości odnotowywany jest w pierwszym roku eksploatacji. Nierzadko sięga on 30 proc. – mówi Eliza Kamińska.

>>> Czytaj też: Zobacz, jakie nowości szykują koncerny motoryzacyjne w 2010 r.

W kolejnych dwóch latach auto traci nawet 50–60 proc. pierwotnej wartości. – Jednak zawsze są odstępstwa od tej reguły, gdyż tak naprawdę spadek wartości konkretnego modelu uzależniony jest od wielu zmiennych, takich jak: stan techniczny pojazdu czy nawet polityka cenowa importera wobec nowych aut – mówi Eliza Kamińska.

Rabaty kształtują ceny

>>> Czytaj też: Wyprzedaże aut w pełni. Sprawdź, gdzie dostaniesz najtańszy kredyt na nowe auto

Wpływ na kształtowanie się cen samochodów danej marki w przyszłości mają np. wysokie rabaty cenowe oferowane przez importerów. Według ekspertów im są one większe, tym ceny starszych pojazdów bardziej spadają. W efekcie na wyższą cenę przy odsprzedaży na rynku wtórnym mogą liczyć właściciele marek, które nie oferują zbyt dużych przecen. Tradycyjnie w tym gronie wymieniane są marki japońskie, takie jak Honda, Suzuki czy Mazda, ale też niemieckie: Volkswagen czy Audi. Na przeciwległym biegunie znajdują się natomiast marki francuskie: Peugeot, Renault, czy Citroen.
ikona lupy />
Ceny aut używanych na razie spadają / DGP