Zdaniem MFW, w długim okresie ceny surowców pozostaną wysokie, ponieważ industrializacja krajów rozwijających się podtrzymuje poziom zużycia. – W dłuższym okresie sprostanie temu popytowi będzie wymagało dalszego zwiększania mocy produkcyjnych w wielu sektorach surowcowych, w tym konieczność sięgnięcia do droższych źródeł zaopatrzenia – czytamy w raporcie MFW.

>>> Czytaj też: Cena ropy naftowej powyżej 80 dolarów za baryłkę

Ryzyko inflacji

Thomas Helbling, ekonomista MFW zajmujący się rynkami surowcowymi, powiedział, że jeśli chodzi o krótszy okres, powszechnie przewiduje się przyspieszenie tempa wzrostu światowej aktywności w 2010 roku – a to zwiększy presję na ceny.
Reklama

>>> Czytaj też: Eurostat: inflacja w strefie euro wyniosła w grudniu 0,9 proc.

W zeszłym roku MFW trafnie przewidział, że – wbrew opiniom, jakoby epoka wysokich cen surowców dobiegła końca – niskie ceny z początku roku są nie do utrzymania. Prognoza wyższych cen w 2010 roku zapewne zaniepokoi banki centralne ze względu na niebezpieczeństwo wzrostu inflacji. Jednak niektóre firmy handlowe wątpią w dalszy wzrost cen, zwłaszcza ropy naftowej. Uzasadniają to słabym popytem w USA i Europie i istnieniem znacznych zapasów.

Rekordowy zeszły rok

MFW przyznał, że w 2010 roku wzrost cen surowców będzie „umiarkowany” z powodu wyższego niż przeciętny poziomu zapasów i znacznych niewykorzystanych mocy produkcyjnych.

>>> czytaj też: Odbicie na rynku surowców

Prezentowaną prognozę wzrostu cen ogłoszono po ubiegłorocznym, największym od 36 lat, rocznym wzroście kosztu surowców. Indeks Reuters-Jefferies CRB, mierzący ceny surowców, zyskał w 2009 roku około 24 proc. – najwięcej od czasu kryzysu naftowego z 1973 roku. MFW podał, że jego własny indeks cen surowców wzrósł o ponad 40 proc. w ciągu ośmiu miesięcy, tj. od lutego 2009 r., gdy światowa produkcja przemysłowa osiągnęła dołek. Po poprzednich recesjach w takim samym okresie indeks wzrastał o 5 proc.