Wywiązały się z tego zadania znakomicie. Nie przeszkodziły im dane makro, bo też trudno było, żeby mogły im przeszkodzić. Co prawda NAR (stowarzyszenie pośredników rynku nieruchomości) opublikował raport o podpisanych w listopadzie umowach kupna domów na rynku wtórnym, w którym zobaczyliśmy gwałtowny spadek (16 procent m/m), ale tak naprawdę ten raport nie ma wielkiego znaczenia prognostycznego, bo z takiej umowy przez długi czas można się jeszcze wycofać. Poza tym nie są znane ceny. Dodatkowo tłumaczono (i to jest prawda), że kupujący w listopadzie obawiali się o to, że nie zostanie przedłużony program dopłat do domów, więc woleli się wstrzymać i poczekać. Dużo bardziej istotne było to, że raport o zamówieniach w przemyśle USA wzrósł w listopadzie o 1,1 proc. m/m (oczekiwano o 0,5 proc).

Rynek akcji nie bardzo wiedział, co ma robić. Pozytywem były informacje producentów aut o grudniowej sprzedaży. Sprzedaż Forda wzrosła o 33 procent więcej niż w 2008 roku, a Nissana (w USA) o 18 procent. Tylko sprzedaż Chryslera spadła o 3,7 procent. Trzeba powiedzieć, że są to dane dziwne. Program dopłat do zamiany starych samochodów na nowe już nie działa, a Amerykanie masowo kupują auta. Musi być w tych danych coś, o czym nie wiem – może olbrzymie upusty cenowe? Dobrze zachowywały się też spółki sektora przemysłowego (wynik danych makro).

Generalnie na rynku nic się nie działo. Indeks NASDAQ lekko zniżkował, a S&P 500 trzymał się blisko poziomu poniedziałkowego zamknięcia. Na dwie godziny przed końcem sesji byki zaczęły prowadzić indeksy na północ. Prowadziły je tak uporczywie, że sesja zakończyła się niewielkim wzrostem S&P 500. To jest niewątpliwy sukces byków.

GPW we wtorek rano zachowywała się nadal znakomicie. Indeksy rosły, a gracze nie zwracali uwagi na realizację zysków na innych giełdach. Najwyraźniej nasi inwestorzy doszli do wniosku, że skoro we Francji czy w Niemczech bite są rekordy z zeszłego roku to i u nas tak być powinno. Nadal liderem był PKN, a wspomaga go BZ WBK, który zastąpił w tej roli BRE (to ten bank sekundował w poniedziałek wzrostowi ceny akcji PKN). Potem zresztą mocniej rosła również cena akcji TPSA (pomogła ciągła rekomendacja „kupuj” od JP Morgan) i znowu BRE, a BZ WBK osłabł.

Reklama

Wystarczyła niewielka poprawa nastrojów na innych giełdach, żeby WIG20 zaczął zwiększać skalę zwyżki. Byki panowały niepodzielnie na rynku i widać było, że chcą do maksimum wykorzystać dobre nastroje. Przed pobudką w USA zakończył się tradycyjny, trwający ponad cztery godziny, marazm i WIG20 zaczął powiększać skalę wzrostu. Nasze indeksy rosły, mimo że nic na innych giełdach niewiele się zmieniło – tam indeksy rosły kosmetycznie. Potem słabszy początek sesji w USA i niejednoznaczne amerykańskie dane makro doprowadziły do pogorszenia nastrojów, ale udało się zakończyć dzień wzrostem WIG20 o 0,7 proc. To jest z pewnością sukces byków. Problem mam z dużym obrotem. Mała zmiana indeksów na dużym obrocie po naruszeniu górnego ograniczenia kanału trendu bocznego każe zachować ostrożność – opór podaży jest bardzo duży.