Podczas dzisiejszej sesji na giełdach europejskich wyraźnie widać było niepewność inwestorów. Dobre dane makro nie zdołały znacząco podnieść wartości indeksów, które zakończyły notowania w okolicach wtorkowego zamknięcia.

Brytyjski indeks FTSE 100 na zamknięciu wzrósł o 0,14 proc., do 5530,04 pkt. Niemiecki indeks DAX podskoczył jedynie o 0,04 proc. do poziomu 6034,33 pkt. Francuski indeks CAC 40 podniósł się o 0,12 proc. i zakończył notowania na wartości 4017,67 pkt. Węgierski BUX zyskał 0,55 proc. i wyniósł 22164,72 pkt.

Na głównych rynkach europejskich handel rozpoczął się nieznacznie powyżej wtorkowego zamknięcia, jednak w ciągu kilkudziesięciu minut znalazł się pod kreską. Nie pomógł zgodny z oczekiwaniami poziom indeksów aktywności gospodarczej w usługach, ani tym bardziej znacznie gorsze dane o spadku zamówień przemysłu strefy euro w październiku o 2,2 proc. w porównaniu do września. Ale też, trochę paradoksalnie, po publikacji tych ostatnich, gorszych danych, skala spadku wskaźników nieco się zmniejszyła. O wyjściu na plus nie było jednak mowy. Parkiety naszego regionu także niczym nie zachwycały. Wyjątkiem był Bukareszt, gdzie indeks zyskiwał 1,3 proc. Skromną zwyżkę notował indeks w Pradze. BUX tracił 0,7 proc. Brak negatywnych wieści zza oceanu nieznacznie poprawił nastroje na naszym kontynencie. Tuż po godzinie 16.00 indeksy w Londynie i Frankfurcie powróciły w okolice wtorkowego zamknięcia, a indeks w Paryżu zwyżkował o 0,2 proc.” - pisze w komentarzu giełdowym Roman Przasnyski, Główny Analityk „Gold Finance”.