Przywódcy Unii Europejskiej spotkają się na specjalnym szczycie w celu przygotowania 10-letniego programu, zmierzającego do zwiększenia konkurencyjności Europy i pobudzenia rozwoju gospodarczego.

Podobnie ambitna strategia na okres dekady, która zakończyła się w zeszłym miesiącu, poniosła porażkę.

Spotkaniu będzie przewodniczyć Herman Van Rompuy, pierwszy prezydent UE, który jeszcze przed przyjazdem do pracy w poniedziałek ogłosił, że zwołuje szefów poszczególnych rządów do Brukseli na 11 lutego.

Van Rompuy, były premier Belgii, od czasu swej nominacji w listopadzie wielokrotnie podkreślał, że chce, aby szczyty UE koncentrowały się dokładnie na wybranej tematyce, gromadziły znacznie mniej oficjeli, a liderzy prezentowali na nich swoje wyniki językiem zrozumiałym dla obywateli Europy.

>>> Czytaj też: PKB naszego kraju kolejny rok będzie rósł najszybciej w UE

Reklama

Uważa on reformy gospodarcze za priorytet, twierdząc, że UE musi przynajmniej dwukrotnie zwiększyć swoje przeciętne roczne tempo wzrostu, wynoszące obecnie 1 proc., jeśli zamierza szczodrze finansować system opieki społecznej i utrzymać wysoki standard życia, napędzany przez system wolnej przedsiębiorczości.

Lutowe spotkanie powinno skoncentrować się właśnie na takiej tematyce, torując przywódcom Unii drogę do przyjęcia 10-letniego programu, znanego jako „strategia 2020”, podczas drugiego szczytu w marcu.

Strategia 2020 będzie sukcesorem źle rozpropagowanej agendy Lizbońskiej, która została przyjęta 10 lat temu i miała na celu przekształcenie UE do 2010 roku „w najbardziej konkurencyjną, dynamiczną i opartą na wiedzy gospodarkę świata”.

UE nie tylko nie zdołała osiągnąć tak ambitnego celu, ale również nie potrafiła zrealizować szczegółowych zadań, jak zwiększenie ogólnych wydatków na badania i rozwój do 3 proc. produktu krajowego brutto, czy zwiększenie zatrudnienia do 70 proc. siły roboczej.

>>> Czytaj też: Hiszpania rozpoczyna prezydencję u boku Van Rompuya

Biznesmeni i ekonomiści twierdzą, że do niepowodzeń agendy Lizbońskiej przyczynił się brak szczerych zobowiązań do przeprowadzenia reform gospodarczych przez szereg rządów, jak również brak jakiegokolwiek mechanizmu na unijnym szczeblu, jeśli nie liczyć apeli różnych autorytetów, nawołujących do realizacji strategii.

W swym bardzo krytycznym raporcie z 2004 roku, Wim Kok, były premier Holandii stwierdził: „Lizbona jest o wszystkim, a zatem o niczym. Każdy ponosi za nią odpowiedzialność, w efekcie nie obciąża ona nikogo”.



Kryzys finansowy z lat 2007-2008 wbił ostatni gwóźdź do agendy lizbońskiej trumny, rujnując finanse publiczne większości krajów i podważając wydajność.

Komisja Europejska chce, aby strategia 2020 skoncentrowała na podwyższeniu atutów technologicznych UE, zwłaszcza w branżach rozwijających tzw. zielone specjalizacje oraz na działaniach ukierunkowanych na poprawę wyższego wykształcenia i obniżenie bezrobocia wśród młodych ludzi. Ale nie wszystkie rządy są zgodne co do tego, czy należy przyspieszyć wprowadzenie jednolitego rynku w sektorze usług, czy też nastawić się na zgromadzenie narodowych zasobów na rzecz badań i rozwoju, R&D.

>>> Czytaj też: Polska jedną z sześciu największych gospodarek w Unii Europejskiej

„Rozbicie publicznych funduszy na cele badawczo-rozwojowe według podziałów narodowych jest coraz mniej efektywne” – napisali Jean Pisani-Ferry i André Sapir w raporcie instytutu Bruegel z Brukseli.

Pozostaje również kwestią otwartą, czy UE powinna ustalić cele w swej strategii 2020, jak zalecają niektórzy eksperci. „Cele stanowią ważny bodziec polityczny, nawet jeśli nie zostają osiągnięte. Pozwalają krajom na dokonywanie porównań między sobą oraz wytyczają kluczowe zadania, które politycy mogą wykorzystywać do zwiększania świadomości” – mówi Ann Mettler, dyrektor wykonawczy Rady Lizbońskiej, instytutu badawczego. W latach 2000-2010 osiem krajów Unii zwiększyło poziom zatrudnienia powyżej 70 proc., a tylko dwa – Finlandia i Szwecja - zrealizowały cel w sprawie R&D.

Porażki Strategii Lizbońskiej

Strategia Lizbońska Unii Europejskiej, przyjęta w roku 2000, stała się szczegółowym planem działania dla przekształcenia Europy w najbardziej konkurencyjną gospodarkę na świecie do roku 2010.

Wyznaczyła ona szereg celów, w tym:

1. Stopa zatrudnienia na poziomie 70 proc. siły roboczej UE. Celu nie udało się osiągnąć – zatrudnienie w 27 krajach UE wynosiło 65,9 proc. w 2008 roku wobec 62,2 proc. w roku 2000.

2. Wydatki na badania i rozwój w wysokości 3 proc. produktu krajowego brutto UE. Nie osiągnięty – wydatki na R&D wyniosły 1,8 proc. PKB w 2007 roku, w porównaniu z 2,6 proc. w USA i 3,3 proc. w Japonii.

3. Roczne tempo wzrostu gospodarczego UE na poziomie 3 proc. Nie osiągnięto – Komisja Europejska prognozuje spadek rzędu 4,1 proc. PKB w Unii, natomiast na 2010 rok zakłada wzrost rzędu 0,7 proc.