– Od strony operacyjnej ten rok dla banków będzie lepszy, ale od strony wycen na giełdzie nie spodziewałbym się fajerwerków. Ceny na pewno nie wzrosną tak jak w 2009 roku – mówi Tomasz Bursa, analityk Ipopema Securities. – Ten sektor mocno zdrożał pod wpływem poprawy sytuacji w amerykańskich bankach. W tym roku potencjał wzrostu jest, ale oceniamy go na około 10 proc. – dodaje Ryszard Rusak, zarządzający w Union Investment.

>>> Czytaj też: Oferty Skarbu Państwa uderzą w notowania akcji

Analitycy wskazują na dość wysoki współczynnik cena/zysk, który obrazuje atrakcyjność inwestycji. W przypadku banków wynosi on 17–18. Banki są więc postrzegane jako relatywnie drogie, co nie skłania do inwestowania w ich papiery. Ale są analitycy, którzy uważają, że sektor ten będzie zachowywał się lepiej od szerokiego rynku. – Będzie się tak działo, ponieważ wyniki mogą być lepsze od spodziewanych – ocenia Marcin Materna z Domu Maklerskiego Millennium.

>>> Czytaj też: KBW: Akcje JPMorgan i Bank of America wśród najatrakcyjniejszych na 2010 rok

Reklama

Jeżeli dojdzie do korekty na GPW, to wyceny banków mogą być atrakcyjne. – Scenariusz: lepsze wyniki banków plus korekta w pierwszych miesiącach na GPW jest prawdopodobny – mówi Paweł Homiński, zarządzający w Noble Funds. Wśród rekomendacji analityków częściej można spotkać zalecenia negatywne sugerujące sprzedaż akcji banków.– Rynek wycenił już ożywienie w sektorze bankowym w 2010 roku, a nawet częściowo wyniki przyszłego roku są już w cenach – mówi Tomasz Bursa. Jego zdaniem nie oznacza to, że akcje banków nie dadzą zarobić, ale inwestorzy do sektora będą musieli podejść w bardziej selektywny sposób, wyławiając liderów branży.

>>> Czytaj też: Warszawska giełda na najwyższym poziomie od upadku Lehman Brothers

Obecnie najmniej negatywnych rekomendacji analityków mają Citibank Handlowy oraz ING Bank Śląski. Ceny akcji tych banków, mimo że radziły sobie one całkiem nieźle, w 2009 roku rosły wolniej niż konkurentów. I dlatego zdaniem analityków mają one obecnie większy potencjał wzrostu. Do tej grupy należy Citibank. Ma on jeszcze jedną zaletę – wielu jego klientów to przedsiębiorstwa. Analitycy zaś podkreślają, że inwestorzy powinni się skupić na bankach korporacyjnych, obsługujących firmy, bo właśnie na tym rynku ożywienie gospodarcze pierwsze da znać o sobie. Na korzyść banku działa też możliwość wypłaty dużej dywidendy – Citibank ma duże kapitały. Analitycy nie wykluczają, że inwestorom odda ponad 500 mln zł, czyli cały zysk z 2009 roku. Rysą na wizerunku tego banku pozostaje całkiem spory, bo sięgający 30 proc., udział pożyczek detalicznych w portfelu kredytowym. Tymczasem to właśnie te kredyty są głównym obszarem ryzyka dla banków w tym roku.



Po bardzo dobrym roku nadal często zalecane jest kupowanie akcji ING Banku, który suchą nogą przeszedł przez kryzys. – Dobrze sobie powinny radzić także Pekao i PKO BP – ocenia Dariusz Górski, analityk Wood&Co. Jednak wielu ekspertów nie podziela jego opinii w sprawie Pekao, który ma 12 rekomendacji sprzedaj (więcej niż kupuj i trzymaj razem wziętych).
Część analityków uważa, że już dziś warto wytypować te banki, które będą korzystać ze wzrostu gospodarczego w latach 2011–2013, gdy gospodarka się już rozpędzi. – To może być już inny zestaw banków niż ten, który dziś wydaje się być atrakcyjny. Citibank i Pekao to nie są instytucje zdolne do szybkiego wzrostu, podobnie chyba jest z ING, który ma potencjał, ale do tej pory nie wykazał, że jest bardziej nastawiony na wzrost – mówi jeden z nich.
Takimi typami na przyszłość mogą być banki, które aktywniej dbają o stronę przychodową – z rozmów z analitykami wynika, że może być to np. BRE Bank, który bardzo dobrze dba o swoją stronę przychodową w bankowości detalicznej. Pewniakiem do szybkiego wzrostu wydaje się być także PKO BP – bank, który w zeszłym roku jako jeden z niewielu aktywnie kredytował gospodarstwa domowe i firmy, rosnące w niektórych segmentach szybciej niż rynek.
ikona lupy />
Analitycy spodziewają się spadku wycen banków / DGP