Opublikowany w środę wieczorem protokół z ostatniego posiedzenia FOMC niczym szczególnym nie zaskoczył. Amerykańskie władze wciąż stoją na stanowisku, że sytuacja gospodarcza bardzo powoli się poprawia, inflacja pozostaje pod kontrolą, natomiast sytuacja na rynku pracy zaczyna się stabilizować, ale bezrobocie będzie wysoka. Nie ma więc najmniejszego zagrożenia podwyżkami stóp procentowych. W opinii Billa Grossa szefa funduszu PIMCO, który na gorąco komentował protokół FOMC, stopy w USA nie wzrosną w tym roku.

Rynki zareagowały na publikację zapisków z posiedzenia FOMC chwilowym wzrostem cen akcji, niewielkim osłabieniem dolara oraz śladowym spadkiem rentowności amerykańskich obligacji. Równie mało emocji wzbudziły wczoraj pozostałe ważne dane, czyli raport ADP i indeks ISM dla sektora usług. Jakkolwiek generowały one analogiczne impulsy (dane były gorsze od prognoz), to nie były ona na tyle zdecydowane, żeby zmienić nastawienie inwestorów. W tej sytuacji nie może dziwić, że nie podejmowali oni radykalnych kroków przed piątkową publikacją grudniowych danych o stopie bezrobocia (prognoza: 10,1 proc.) i zmianie zatrudnienia w sektorze pozarolniczym (prognoza: -20 tys.), mających kluczowe znaczenie dla kształtowania się trendów w styczniu.

>>> Czytaj też: "Niewielkie zmiany indeksów na Wall Street"

Na rynkach towarowych trwa noworoczna gorączka. Tak należy traktować ostatnie wzrosty cen ropy, miedzi, aluminium, cynku, cyny, aluminium czy ołowiu, które wywindowały ich ceny do nowych kilkunastomiesięcznych rekordów. Na rynku dominują zachowania charakterystyczne dla zaawansowanej hossy, czyli ignorowanie wszystkich negatywnych impulsów (np. słabsze od prognoz dane z USA czy też wzrost zapasów paliw) oraz reagowanie wzrostem na każdy, nawet nieistotny, impuls popytowy.

Ten uciekający peleton próbuje gonić złoto. Wczorajszy wzrost do 1137,23 dol. za uncję (1,7 proc.) ostatecznie potwierdził wygenerowane kilka dni wcześniej sygnały zakończenia spadkowej korekty (m.in. odwrócona RGR na wykresie 60-min). Droga do grudniowego maksimum (1226,18 dol.) pozostaje więc otwarta. Sytuacja byków ponownie się skomplikuje, gdy cena złota spadnie poniżej 1110 dol., gdzie wsparcie na wykresie dziennym tworzy połowa długiej białej świecy z 4 stycznia br.

Reklama

W czwartek na rynek trafi duża grupa "figur" z Europy. Na pierwszy plan wysuwa się posiedzenie Banku Anglii. Jego wyniki mogą przejść niezauważone, ale mogą też rozstrzygnąć o losach brytyjskiej waluty na następne kilka tygodni. Inwestorzy poznają również listopadowe dane o sprzedaży detalicznej i grudniowe indeksy opisujące koniunkturę gospodarczą Strefy Euro, listopadowe dane o zamówieniach przemysłowych w Niemczech oraz tygodniowy raport nt. wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA.