TOMASZ ŚWIDEREK
Gdyby mogła pani w tym roku, jako prezes UKE, zrealizować od początku do końca tylko jedną rzecz, co by to było?
ANNA STREŻYŃSKA*
Megaustawa, czyli ustawa o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych. Ona jest kluczowa. Albo parlament ją przyjmie bez żadnych zmian i stworzymy kompletnie inne szanse dla rynku telekomunikacyjnego, albo jej nie zrobimy i poza generalną kompromitacją stracimy szansę rozwoju kraju.
Reklama

>>> Czytaj też: Komisja Europejska znów upomina UKE za walkę z TP SA

Jakie są szanse na przyjęcie bez zmian projektu przygotowanego przez rząd?
Nie wiem. W Sejmie prace zaczęły się od kwestionowania przez niektórych posłów jej konstytucyjności. A to zawsze źle rokuje.
Dlaczego według posłów jest niekonstytucyjna?
Nie wiem. To nie zostało jasno wyartykułowane.
Gdzie są główne zagrożenia dla ustawy?
Jest nim brak zrozumienia wśród wielu spośród tych, którzy będą ją uchwalali. Przed nami jest więc ogromny proces dotarcia do posłów z główną ideą tej ustawy i pokazanie, po co ją robimy, co inne kraje osiągnęły, tworząc takie prawo. Musimy przekonać posłów, że nie warto tego projektu rozdrabniać na kawałki.

>>> Czytaj też: Klient TPSA nie skorzysta z ulgi podatkowej na internet

Jak mi powiedziała autorka podobnej francuskiej ustawy, trzeba to zrobić za jednym zamachem. Mówiła, że potrzebowała dziesięciu lat, by wymóc na swoim rządzie i francuskich politykach dojście do takiego stanu, który jest dobry dla rynku. Twierdziła, że trzeba przekonać polityków, że nie ma sensu wywarzać otwartych drzwi i lepiej zastosować już sprawdzone rozwiązania.



>>> Czytaj też: Rusza największa inwestycja w sieć internetową w Polsce

Dużo emocji budzi to, że UKE przygotowało, założenia i pierwszy projekt tej ustawy, a dopiero potem pracowało nad nią Ministerstwo Infrastruktury. Zdaniem niektórych, prezes UKE dostanie olbrzymie uprawnienia. Tymczasem każdy, kto przeczytał projekt, widzi, że prezes UKE dostaje gigantyczną robotę do wykonania oraz olbrzymią odpowiedzialność, a nie dostaje władzy nad rynkiem. Na dodatek, w pierwszym rzędzie prezes UKE jest zobowiązany do pomagania samorządom w zabezpieczeniu się przed ewentualnymi zarzutami Komisji Europejskiej o niezgodność działań z prawem o konkurencji czy z prawem o pomocy publicznej. To ogromna odpowiedzialność za konkretne projekty, a dla samorządów pomoc, z której mogą skorzystać.

>>> Czytaj też: TP podpisała historyczne porozumienie z UKE

Dlaczego taka megaustawa jest Polsce potrzebna?
Ta ustawa ma usunąć przeszkody w inwestowaniu. Mówi ona o inwestowaniu w telekomunikacji, ale każda infrastruktura liniowa (np. energetyczna) może w przyszłości się na tej ustawie wzorować. Ustawa ma też przyspieszyć inwestycje, które są w toku. Ponadto ma uruchomić potencjał, który jest w samorządach i organizacjach pozarządowych. Ten potencjał powinien być skierowany tylko tam, gdzie biznes nie jest zainteresowany inwestowaniem. Ta ustawa jest też gwarancją, że uda się nam w terminie wydać pieniądze unijne przeznaczone na telekomunikację. Te pieniądze leżą bezczynnie. Nie są nawet oprocentowane i z każdą chwilą rośnie zagrożenie, że będziemy musieli je zwrócić.
Ile tych pieniędzy jest?
Około miliarda euro.
A gdyby w tym roku pojawiła się możliwość załatwienia do końca drugiej sprawy?
Chciałabym skończyć tę część porozumienia z Telekomunikacją Polską, która dotyczy niedyskryminowania przez TP operatorów alternatywnych. Czyli doprowadzić do tego, by TP rzeczywiście zaczęła równoprawnie traktować konkurentów i udostępniać im niezbędne dane. Do końca swojej kadencji muszę doprowadzić do utrwalenia konkurencji, która weszła na rynek i która bardzo mocno zadziałała na rzecz konsumentów. Jeśli jej nie utrwalimy, to niestety istnieje prawdopodobieństwo, że cały proces liberalizacji rynku może się cofnąć.
Skąd to ryzyko?
Mechanizmy zawarte w poszczególnych decyzjach regulacyjnych z lat 2006–2009 nie zadziałały w sposób dostatecznie dobry z powodu kiepskiego prawa, a zapisy w porozumieniu UKE–TP nie zostały jeszcze wyegzekwowane. Zatem rynek i regulacja telekomunikacyjna to nie jest samodziałający mechanizm. To nadal system różnych ofert ramowych, których realizacja wspierana jest ustawiczną kontrolą prezesa UKE, który jak jastrząb musi spadać na TP i sprawdzać, czy wszystko przebiega dobrze.
Czyli na razie porozumienie UKE–TP to fakt medialny?
Tak. Dopiero jego wdrożenie sprawi, że będzie to sprawnie działający mechanizm. W efekcie zainteresowania TP przeniosą się na inne obszary i nie będzie się jej chciało i opłacało wracać do koncentrowania się na działalności antykonkurencyjnej.



W związku z wprowadzeniem przez Unię Europejską nowego pakietu telekomunikacyjnego rząd zawiesił prace nad prokonsumencką nowelizacją ustawy – Prawo telekomunikacyjne. Tymczasem co dnia słychać o kolejnych przykładach fatalnego traktowania klientów przez operatorów. I nie chodzi tutaj o TP.
Codziennie dostajemy wiele skarg od klientów, z których jedna trzecia dotyczy Netii. Netia stała się ofiarą własnego sukcesu. Firma ma więcej klientów, niż się spodziewała. Pierwsze sygnały pojawiły się w październiku, gdy zaczęła rosnąć liczba skarg na tego operatora. Netia dostała od nas czas do końca marca na wyjście z sytuacji kryzysowej. Sama firma deklaruje, że do końca roku osiągnie najwyższy standard obsługi klientów na rynku.
Kiedy UKE przeprowadzi przetarg na częstotliwości 2,6 GHz, które mogą zostać wykorzystane w miastach do szybkiego internetu w technologii LTE?
W połowie tego roku. Firmy, i to nie tylko polscy operatorzy komórkowi, są zainteresowane tym przetargiem i chcieliby, by rezerwacja częstotliwości była wydana w tym roku.

>>> Czytaj też: UKE zapowiada zmiany w stawkach hurtowych za połączenia komórkowe

W moim odczuciu największą ubiegłoroczną porażką UKE była sprawa naziemnej telewizji cyfrowej. Czy w tym roku uda się uzgodnić terminy i zasady jej uruchomienia?
Nie wiem. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji i nadawcy pierwszy i trzeci multipleks chcą przeznaczyć dla TVP, a drugi dla dotychczasowych prywatnych nadawców. Jeśli się na to zgodzimy, nie będzie miejsca dla nowych nadawców i wprowadzenie skutecznej konkurencji. Chyba że za konkurencję uznamy to, że cztery miejsca na pierwszym mulitpleksie będą obsadzone – jak proponuje KRRiTV – przez podmioty wskazane przez Przewodniczącego Rady. Gdy się nie zgodzimy, by jeden multipleks miał być w całości dla nowych podmiotów, wtedy Krajowa Rada i nadawcy mogą zablokować proces. Możemy więc się poddać lub uprzeć przy swoim. I nie chodzi tu o sprawy honoru, lecz o rozstrzygnięcia decydujące o bliższej i dalszej przyszłości – decyzja jest bardzo trudna.

>>> Czytaj też: Naziemna telewizja cyfrowa bez kanałów TVP?

Jest jeszcze trzecie wyjście: wybory, po których nowy rząd zdecyduje o wszystkim ustawą. Ale wiąże się z tym ryzyko czasowe, bo Europa od 1 stycznia 2012 r. chce być w całości scyfryzowana.
Opóźnienia w zwalnianiu częstotliwości zajmowanych przez analogową telewizję blokują przekazanie ich na inne cele, w tym szybki bezprzewodowy internet w technologii LTE. Są więc zagrożeniem dla rozwoju rynku telekomunikacyjnego w Polsce.
Taki jest skutek uboczny. Cały czas mówimy o tym Krajowej Radzie i nadawcom. Ich zdaniem wszystkie częstotliwości zwalniane przez telewizję analogową powinny zostać przeznaczone na potrzeby mediów, a nie na szerokopasmowy internet.
A zalecenie KE dotyczące przeznaczenia części tego pasma na internet?
To na razie zalecenie, ale nie przymus. Tę decyzję będzie musiał podjąć rząd, nowelizując rozporządzenie o krajowej tablicy zagospodarowania częstotliwości.

>>> Czytaj też: Ruszyła cyfryzacja telewizji naziemnej

*Anna Streżyńska
od stycznia 2006 r. jest szefem Urzędu Komunikacji Elektronicznej, a od maja 2006 r. jego prezesem. Wcześniej była m.in. wiceministrem infrastruktury odpowiedzialnym za telekomunikację i doradcą ministra łączności