Prezydent Nicolas Sarkozy polecił ministerstwu finansów, aby zbadało celowość nałożenia podatku w odpowiedzi na skargi ze strony francuskich mediów, że Google i inne portale generują wpływy z reklam wykorzystując ich informacje i inny kontent. Zaapelował on również o wszczęcie dochodzenia przez francuskie władze ds. konkurencyjności z powodu prawdopodobnego „nadużycia dominującej pozycji” w biznesie reklamowanym przez wielkie witryny internetowe.

Sarkozy zabrał głos po opublikowaniu niezależnego raportu dla francuskiego ministerstwa kultury, w którym zaproponowano opodatkowanie Google, Yahoo, Facebooka i innych portali w celu uzyskania środków na realizację inicjatyw pisarzy, muzyków i publicystów, chcących zarabiać w sieci.

>>> Czytaj też: "Francja wprowadzi "podatek Google", aby walczyć z internetowym piractwem"

Raport rekomenduje wprowadzenie kart muzycznych dla młodych ludzi z kredytem w wysokości 25 euro, wydawanych przez rząd dla zachęcania do legalnego ściągania utworów artystycznych.

Reklama

Google oświadczył, że sprzeciwia się jakiejkolwiek formie opodatkowania. „Nie sądzimy, aby wprowadzenie dodatkowego podatku od reklam internetowych było właściwym rozwiązaniem ponieważ może to zwolnić tempo innowacyjności” - powiedział Olivier Esper, starszy menedżer w Google France.

W ramach narastającej na całym świecie tendencji do wprowadzania kontroli, szczególnie francuski rząd spierał się z Google w wielu kwestiach. Sarkozy powiedział w zeszłym roku, że Francja przeznaczy 750 mln euro z narodowego programu inwestycyjnego na cyfryzację francuskiej kultury, w tym książek, co w istocie byłoby finansowanym przez państwo projektem skanowania książek konkurencyjnym wobec programu wirtualnej biblioteki Google.

W zeszłym miesiącu sąd w Paryżu stwierdził, że Google naruszył prawa autorskie kopiując francuskie książki znajdujące się w bibliotekach amerykańskich. Sąd nakazał firmie przerwać skanowanie tytułów, opublikowanych przez wydawcę La Matiniere, który wniósł pozew, bez wcześniejszej zgody i polecił zapłacić odszkodowanie w kwocie 300 tys. euro.

>>> Czytaj też: "Sarkozy kopiował płyty i złamał prawo, które sam wymyślił"

Google zapowiedział wniesienie apelacji, jednak także w innych krajach pojawił się ten sam problem. Chiński sąd zajął się podobną sprawą wniesioną w zeszłym miesiące przez jednego z chińskich autorów.

Natomiast w sierpniu Francuska Biblioteka Narodowa wywołała wrzawę w środowisku literackim - na co rząd opowiedział wszczęciem dochodzenia – kiedy podano, że otwiera ona negocjacje z Google w sprawie zawarcia umowy o cyfryzację części zbiorów i rezygnując z pozbawionej środków alternatywy francuskiego sektora publicznego.