>>> Czytaj też: Ranking funduszy emerytalnych Analizy Online - grudzień 2009

Wiceminister pracy Marek Bucior zapowiedział, że jeszcze w piątek projekty odpowiednich nowelizacji przepisów emerytalnych zostaną skierowane do konsultacji społecznych i uzgodnień międzyresortowych. Bucior ma nadzieję, że uda się je przyjąć jeszcze w tym roku. Zmiany wynikają z projektów nowelizacji ustaw o: emeryturach kapitałowych, podatku dochodowym od osób fizycznych, organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych, systemie ubezpieczeń społecznych, emeryturach i rentach z funduszu ubezpieczeń społecznych oraz IKE.

>>> Czytaj też: Fedak: Nie zabraknie pieniędzy na wypłatę świadczeń z ZUS

Chodzi m.in. o zmiany dotyczące części składki na ubezpieczenie emerytalne, która teraz trafia do OFE. Zamiast 7,3 proc. pensji, jaką dziś otrzymują OFE, byłoby to 3 proc. Pozostałe 4,3 proc. pozostawałoby w ZUS (nadal też trafiałoby tam 12,2 proc. pensji). "Łączna wysokość składki pozostanie jednak taka sama" - podkreślił Bucior.

Reklama

Nadal mają pozostać dwa filary emerytalne (ZUS i OFE). Jeśli ubezpieczony uzbiera kapitał, który zapewni mu wypłatę świadczenia w wysokości 200 proc. najniższej emerytury (obecnie wynosi ona 675 zł 10 gr), będzie mógł po osiągnięciu 65. roku życia zabrać środki zgromadzone w OFE. Może je wpłacić na konto bankowe, przekazać je na swoje IKE lub do ZUS. Limit dwukrotności najniższej emerytury (obecnie 1 350 zł 20 gr) będzie waloryzowany tak, jak emerytura minimalna.

>>> Czytaj też: Narodowa Rada Rozwoju: Problemy demograficzne uderzą w polską gospodarkę



"Jeżeli uprawniony do emerytury zabierze z OFE pieniądze i np. wpłaci je do banku, albo wyda na dowolny cel, będzie musiał zapłacić od nich 19 proc. podatku. Jeżeli przeniesie pieniądze na IKE i zdecyduje, że będą mu one wypłacane ratalnie przez co najmniej 10 lat, to podatku nie zapłaci" - wyjaśnił Bucior. Dodał, że na decyzję, co zrobić z pieniędzmi zgromadzonymi w OFE ubezpieczony będzie miał kilka lat.

Jak wyjaśnił wiceminister, kobieta będzie mogła przenieść część lub całość środków z OFE do ZUS już od 55. roku życia, a mężczyzna od 60. roku życia. Gdy dojdą do 65 lat, będą musieli podjąć decyzję w tej sprawie. "Należy dać obywatelom możliwość wyboru, co zrobią ze swoimi pieniędzmi" - powiedział. Dodał, że wybór ten dotyczy także podziału środków przeniesionych do IKE. Emeryt będzie bowiem mógł ustalić z instytucją prowadzącą jego konto emerytalne (bank, towarzystwo ubezpieczeniowe, biuro maklerskie), czy chce, by środki, które przeniósł z OFE do IKE były mu wypłacane tylko przez 10 lat, czy dłużej. Według Buciora, korzystniej byłoby rozłożyć sobie wypłatę na więcej lat, szczególnie, że nie będzie ryzyka utraty pieniędzy. "Środki z IKE są przecież dziedziczone" - przypomniał.

>>> Czytaj też: Fedak: w 2010 roku chcemy przesunąć część składek z OFE do ZUS

Zdaniem Buciora, w podjęciu decyzji, co zrobić z uzbieranymi w OFE pieniędzmi, pomogą ubezpieczonym informacje o kwocie hipotetycznej emerytury, jaką w danym momencie otrzymaliby oni z I filara, czyli z ZUS. Takie informacje mają być przesyłane już w najbliższych miesiącach.

Projekty określają też zasady wypłaty emerytur osobom, które do osiągnięcia wieku emerytalnego nie uzbierają kapitału wystarczającego do wypłaty dwukrotności najniższej emerytury. Takie osoby, po osiągnięciu 65. roku życia, musiałyby przenieść wszystkie swoje środki zgromadzone w OFE do ZUS, z którego do końca życia dostawałyby co najmniej emeryturę minimalną. "Byłaby to emerytura gwarantowana przez państwo, do której miałyby prawo kobiety po przepracowaniu co najmniej 20 lat i mężczyźni, których staż pracy wyniósłby minimum 25 lat" - powiedział Bucior.

>>> Czytaj też: FUS otrzyma z budżetu 60,4 mld zł w 2010 r.

Wiceminister zaznaczył, że wszystkie środki z OFE do ZUS będą mogli przenieść także ci, którzy uzbierają w I filarze więcej niż na dwukrotność najniższej emerytury. "Jeżeli podejmą taką decyzję, to będą mieli zagwarantowaną miesięczną wypłatę emerytury do końca życia w wysokości np. 2 tys. zł, jeśli tyle sobie wypracowali" - wyjaśnił.

Projekty nie zakładają wprowadzenia tzw. bezpiecznych funduszy emerytalnych, o których w ub.r. debatowała Komisja Trójstronna. Jak wyjaśnił wiceminister pracy, nie ma potrzeby ich tworzenia, skoro każdy będzie przenosił swoje pieniądze do ZUS, gdzie będą one waloryzowane. "W ZUS nie trzeba obawiać się spadku wartości zgromadzonych środków, tak jak w OFE, gdzie przy bessie na giełdzie część z nich się traci" - zaznaczył Bucior. Jego zdaniem, nie ma już potrzeby tworzenia zakładów emerytalnych, które działałyby w sposób podobny do funduszy emerytalnych i za wypłatę emerytur pobierały kilkuprocentową opłatę. Dlatego projekty nie przewidują możliwości, które wcześniej zakładano.

>>> Czytaj też: Fedak: nie będzie propozycji wydłużenia wieku emerytalnego

Odniósł się również do czwartkowej wypowiedzi minister pracy Jolanty Fedak, że resort pracy nie przygotowuje i nie zaakceptuje projektu podwyższenia wieku emerytalnego. "Nie można np. murarzowi mającemu 65 lat, który przepracował 47 lat i stracił pracę, kazać iść po zasiłek dla bezrobotnych, czy do opieki społecznej, bo nie będzie on miał prawa do emerytury aż np. do ukończenia 67. roku życia. To byłoby nieuczciwe i nieludzkie" - podkreślił Bucior. Jego zdaniem ci, którzy zechcą mieć wyższą emeryturę, sami będą starali się jak najdłużej pozostawać na rynku pracy.