Jakiego najpożyteczniejszego wynalazku dokonano w świecie finansowym w ciągu ostatnich dziesięcioleci? Paul Volcker, były szef amerykańskiego Systemu Rezerwy Federalnej, lubi zadawać to pytanie inwestorom i bankowcom. On sam nie wychwala instrumentów pochodnych czy złożonych produktów finansowych, lecz mówi półżartem (i zapewne ku irytacji niektórych finansistów), że głosuje na bankomat. Ten zastanawiający wybór trafia w sedno, jeśli chodzi o wyzwania, jakie stawia przed bankowcami nadchodzące dziesięciolecie.

>>> Czytaj też: Firmy bronią derywatów

Wady większe od zalet

Przez ostatnie dziesięć lat większość finansistów i wiele instytucji regulacyjnych przyjmowało domniemanie, że nieskrępowana innowacyjność ma wyłącznie zalety.
Reklama
Podobnie jak w 2000 r. w branży telekomunikacji wierzono, że internet trwale przekształci świat biznesu, tak na progu XXI w. wielu finansistów uznało, że nowa „technologia finansowa” – bo tak w środowisku bankowości nazywano sztukę krajania i siekania długu – będzie korzystna zarówno dla społeczeństwa, jak i dla jego banków. Na przykład, w 2005 r. Alan Greenspan, ówczesny prezes Systemu Rezerwy Federalnej, wyraził opinię, że wzrostowi w systemie finansowym „towarzyszy znaczna innowacyjność” w zakresie papierów wartościowych opartych na wierzytelnościach o stałej rentowności (CDO) i pochodnych instrumentów kredytowych i dodał, że „derywaty kredytowe wniosły powszechnie uznany wkład w stabilność systemu bankowego”.

>>> Czytaj też: Finansiści szukają ratunku w biologii i w fizyce



Pierwszych siedem lat obecnego dziesięciolecia upłynęło pod znakiem eksplozji innowacyjności finansowej o bezprecedensowej niemal intensywności. Banki tworzyły niezliczone produkty złożone – także i takie, które opierały się na zaawansowanych metodach obliczeniowych i wyższej matematyce i nosiły kompletnie niezrozumiałe nazwy.
– Dzięki innowacyjności finansowej w dziedzinach takich jak derywaty kredytowe i sekurytyzacja nastąpił olbrzymi wzrost stałego dochodu w ciągu tej dekady – mówi profesor Andrew Lo z Massachussetts Institute of Technology. Jednak ostatnie dwa lata zawieruchy zdruzgotały wiarę w dobrodziejstwa wynalazczości. Wiele najbardziej „kreatywnych” produktów zawiodło: zamiast – jak obiecywano – rozpraszać ryzyko kredytowe, instrumenty takie jak CDO i derywaty kredytowe doprowadziły do nieprzejrzystej i niebezpiecznej koncentracji tegoż ryzyka.

>>> Czytaj też: Zaczęła się walka o rynek wart 592 biliony dolarów

Nieufni regulatorzy

Wynalazczość, która miała zwiększyć efektywność finansów, faktycznie podwyższyła koszt rotacji kapitału, ponieważ banki zbierały śmietankę w postaci wysokich opłat, niezauważalnych dla inwestorów właśnie dzięki złożoności produktów. Oto dlaczego dziś Paul Volcker sławi skromny bankomat jako jeden z najlepszych pomysłów świata finansów, a środowisko polityków i regulatorów podziela jego sceptycyzm. – „Wynalazczość finansowa”, która spowodowała olbrzymie straty w gospodarce USA, jest przede wszystkim dziełem Wall Street – mówi Janet Tavakoli, konsultant ds. strukturyzowanych finansów, wyrażając zresztą powszechny pogląd.

>>> Czytaj też: Z jakich bankomatów wypłacać gotówkę – analiza kosztów

Jedno z najważniejszych pytań, jakie rozpoczynająca się dekada stawia przed światem finansów, dotyczy możliwości odkrycia na nowo pozytywnych aspektów innowacyjności – inaczej mówiąc, tego, czy przyczyni się ona do zaspokajania potrzeb konsumentów. Regulatorzy są ostrożni i nieufni. W ubiegłym dziesięcioleciu politycy generalnie opowiadali się za pozostawieniem bankom wolnej ręki w zakresie innowacji. Teraz jednak do akcji wkroczyły organy regulacyjne: usiłują pozatykać luki, które wykorzystywali bankowcy, i wymusić na branży większą przejrzystość produktów.
Spółki i inwestorzy także coraz ostrożniej podchodzą do zbyt złożonych produktów finansowych. – Kilka lat temu określenie „nowatorskie” miało dla klientów wydźwięk pozytywny – mówi szef jednego z wielkich banków inwestycyjnych. – Dziś często bywa uznawane za wadę.

>>> Czytaj też: Produkty strukturyzowane już nie kuszą klientów



Nowe pomysły

Pomimo to w środowisku finansów trwają poszukiwania nowych sposobów rozwiązania wielkich problemów, nękających światowy system finansowy. Jednym z pomysłów, ostro lansowanych jesienią zeszłego roku, były obligacje „warunkowo zamienne” (contingent convertible) jako nowy sposób na odbudowę bazy kapitałowej banków. Poza tym bankowcy pracują nad nowymi metodami usuwania wątpliwych aktywów z bilansów banków i rozprowadzania większej ilości obligacji skarbowych bez wzbudzania paniki wśród inwestorów.
Wielu finansistów uważa, że na dłuższą metę w nadchodzącej dekadzie takie kwestie jak starzenie się ludności i ochrona środowiska naturalnego będą wymagały autentycznych umiejętności rozwiązywania problemów. Bankowcy już pracują nad pomysłami takimi jak „ekologiczne derywaty”, stosowane jako zabezpieczenie przed ryzykiem wynikającym z zanieczyszczenia środowiska.

>>>Czytaj też: Narodowa Rada Rozwoju: Problemy demograficzne uderzą w polską gospodarkę

Wzmożonej aktywności należy się spodziewać także w takich dziedzinach, jak technologia obrotu i dystrybucja produktów finansowych wśród klientów. Do „gorących” obszarów wzrostu należy, na przykład, handel algorytmiczny i tzw. transakcje sekundowe – realizowanie zleceń z szybkością błyskawicy na różnych rynkach, co umożliwia wykorzystanie minimalnych różnic cen. Jednak wypowiedzi Paula Volckera sugerują, że w nadchodzącym dziesięcioleciu prawdziwym wyzwaniem dla bankowców będzie nie tworzenie wizji wielkich zysków, lecz przekonanie szerokich rzesz społeczeństwa, że banki potrafią przyczynić się do dobra ogółu.