W Dubaju doszło do pierwszych przejęć nieruchomości obciążonych długami, co może szerzej otworzyć wrota na rynek emiratu.

Pogrom na rynku nieruchomości zepchnął w Dubaju w zeszłym roku ceny o 52 proc. w dół. Niektórzy właściciele domów porzucili swoje samochody i płatności kredytów hipotecznych, salwując się ucieczką za granicę.

Ale przeciwko żadnemu z dłużników nie wszczęto tam procedury foreclosure, czyli zgodnego z prawem odebrania nieruchomości przez bank. Aż do tej pory.

Pierwsze foreclosure zatwierdzone przez sąd w Dubaju zainicjowano na wniosek brytyjskiego banku Barclays, co toruje drogę wierzycielom, którzy udzielili w emiracie kredytów hipotecznych na łączną kwotę 16 mld dolarów.
Islamski kredytodawca Tamweel, największy bank hipoteczny w emiracie, także wszczął kilka procedur, której mogą się zakończyć odebraniem nieruchomości dłużnikom. Bank ocenia, że niespłacone kredyty hipoteczne stanowią około 3 proc. wszystkich pożyczek.

CZYTAJ TEŻ: Raport: Dubaj w potrzasku

Reklama

„Banki będą teraz bardziej agresywnie inicjować akcje prawne, jeśli przekonają się o ich skuteczności. Na ogół starają się one unikać sądów, forsując restrukturyzację większości pożyczek, ale kiedy został stworzony precedens, może to je zachęcić do wnoszenia kolejnych spraw” – mówi Antonie Yacoub, analityk bankowy Moody’s Investors Service, rezydujący w Dubaju.

Moody’s ocenia, że 12 proc. spośród 27 tys. kredytów hipotecznych w Dubaju może nie zostać spłaconych. Banki i deweloperzy unikali dotąd sądowych procesów o odzyskanie domów, kierując się tradycją oraz z powodu dość skomplikowanych procedur prawnych, których rozumie niewiele osob. Ale sprawy wniesione prze Barclays i Tamweel mogąa to zmienić, bowiem dowodzą, że prawo hipoteczne z 2008 roku – regulujące bankructwa, procedury foreclosure i wywłaszczenia – sprawdza się w praktyce.