Na rynki kapitałowe ruszyła wczoraj lawina emitentów w celu zdobycia pożyczek na łączną kwotę ponad 20 mld dolarów. Wśród nich znajdowały się Virgin Media, firma należąca do Richarda Bransona, BMW i klub piłkarski Manchester United.

Wśród szeregu krajów, które postanowiły skusić międzynarodowych inwestorów, były Polska i Meksyk.

Jak dotąd w tym miesiącu pozyskano ponad 75 mld dolarów, z czego dwie trzecie przypadło na instytucje finansowe, które próbują podreperować swoje bilanse po kryzysie gospodarczym.

Inwestorzy spodziewają się w tym tygodniu całej serii emisji przez europejskie spółki, posiadające najgorszy, tzw. śmieciowy rating. Ten sektor rynku obligacji był przez większość zeszłego roku całkowicie zamrożony. W zeszłym tygodniu rynek bonów amerykańskich korporacji zanotował drugi w historii najbardziej ożywiony dzień handlu.

Reklama

Wayne Hiley z Barclays Capital twierdzi, że ostatnia hossa na rynku korporacyjnych obligacji doprowadziła do obniżenia odsetek, jakie biznes musi płacić za obligacje rządowe. To wywołało falę oportunistycznego zaciągania pożyczek, czyli na zasadzie owczego pędu.

„Są emitenci, którzy sobie powiedzieli: „trzeba skorzystać z okazji”, nawet jeśli wcześniej nie planowali udać się na rynek właśnie w tym terminie” – mówi przedstawiciel Barclays Capital.

Spółki zazwyczaj dążą do sprzedaży obligacji na początku roku, kiedy inwestorzy mają świeży zastrzyk kapitału oraz przed wkroczeniem przez wiele firm w okres specyficznego wyciszenia, poprzedzający prezentację zysków.

Ale obecna runda zaciągania kapitału jest wyjątkowo intensywna i odzwierciedla niepokoje o stan globalnej gospodarki oraz prawdopodobny kierunek zmian stóp procentowych.

Część firm uważa, że odrodzenie wzrostu gospodarczego doprowadzi w tym roku do podwyżek stóp procentowych przez banki centralne, co od razu wypchnie w górę koszty zaciągania kredytu.

Inne firmy obawiają się zawirowań na rynkach, kiedy rządy rozpoczną wycofywanie specjalnych programów monetarnych i fiskalnych, pomyślanych o wsparciu gospodarki – wśród których znajduje się także kupowanie obligacji. Dlatego spółki teraz starają się pożyczyć tyle, ile będzie możliwe, dopóki utrzymuje się silny popyt na papiery dłużne.

„Założenie, że stopy procentowe już nie spadną, jest całkiem rozsądne, toteż emitenci wykorzystują istniejące obecnie warunki” – ocenia Igor Dunbar, jeden z szefów światowych rynków kapitałowych w Deutsche Bank.

Część finansistów obawia się także prawdziwego zatoru na rynkach obligacji w późniejszych miesiącach, kiedy spółki emitują papiery dłużne o wysokiej rentowności, w tym z sektora nieruchomości, aby spłacać tanie pożyczki, które zaciągnięto podczas boomu kredytowego.