MICHAŁ FURA
Jako prezes i większościowy udziałowiec telewizji Puls szuka pan dla niej inwestora już ponad rok. Jak dotąd bezskutecznie, bo żaden z zainteresowanych ostatecznie nie chciał jej kupić. Dlaczego?
DARIUSZ DĄBSKI*
Teza, że nikt nie chciał jej kupić, nie jest prawdziwa. Nie sprzedaliśmy dotychczas udziałów tylko i wyłącznie dlatego, że wszystkie dotychczasowe oferty nie były w pełni satysfakcjonujące.
Reklama
Na ile wycenia pan dziś TV Puls?
Dokładna kwota to tajemnica. Ale stacja na dziś jest warta dużo więcej niż 100 mln zł.
Zainteresowani oferowali mniej?
Nie ujawniam szczegółów rozmów. Cena to tylko część naszych oczekiwań. Dotychczasowe oferty nie spełniały też innych warunków, związanych z transakcją oraz w przypadku joint venture dalszym rozwojem stacji.
Może po prostu chce pan za dużo. W opinii wielu analityków nie może pan znaleźć inwestora, bo wartość stacji systematycznie spada, a potencjalnych inwestorów odstrasza też wycofanie się koncernu News Corp. TVN przyznał niedawno, że najpierw złożył ofertę zakupy stacji, a potem ją wycofał.
News Corp. wycofał się w momencie wybuchu światowego kryzysu finansowego, a sprawy wypowiedzi TVN w ogóle nie chcę komentować. Natomiast absolutnie nie zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że wartość stacji spada. Uważam, że jest odwrotnie – ona stale rośnie. Proszę spojrzeć na to obiektywnie. Jesteśmy jednym z siedmiu kanałów, który po wejściu naziemnej telewizji cyfrowej zyska ogólnopolski zasięg w bezpłatnej ofercie. Będziemy mogli docierać do takiej samej liczby widzów, do jakiej dziś trafiają TVN, Polsat i TVP. Teraz, choć nie mamy takiego zasięgu, jako jedyna naziemna stacja w Polsce lawinowo poprawiamy nasze wyniki. Dzięki zmianie strategii oraz ramówki w IV kwartale 2009 r. poprawiliśmy wyniki oglądalności o ponad 72 proc. w stosunku do tego samego okresu roku poprzedniego. W listopadzie osiągnęliśmy już pozytywny wynik operacyjny. Jak można twierdzić, że wartość stacji spada? Może komuś po prostu zależy, by panowała taka opinia, bo myśli, że wtedy łatwiej będzie uzyskać korzystniejsze warunki w negocjacjach.



Czyli nie będzie pan obniżał ceny, by wreszcie pozyskać inwestora?
Odpowiem tak: przy tych wynikach i perspektywach rozwoju taniej już nie będzie. Poza tym nie musimy pozyskać inwestora za wszelką cenę. Nie ma żadnej presji ani pośpiechu.
Jak to? Przecież w ubiegłym roku mówił pan, że sytuacja stacji jest zła i bez inwestora może nie przetrwać.
Nigdy tak nie mówiłem, bo nigdy nie było takiej sytuacji. Natomiast owszem – sytuacja na rynku, z powodu kryzysu finansowego i recesji w reklamie, była na początku roku o wiele trudniejsza niż dziś i to przyznawałem. Reakcją na ubiegłoroczną sytuację było szybkie przeprowadzenie głębokiej restrukturyzacji (zwolnione zostało 75 proc. załogi), renegocjacja warunków z dostawcami zawartości oraz wypracowanie nowej strategii. Teraz stacja jest o kilkaset procent bardziej wydajna i konkurencyjna, perspektywy biznesowe są o wiele lepsze, rynek się ustabilizował i niedługo się odbije. Mamy zupełnie inne otoczenie i TV Puls jest zupełnie inną stacją niż w 2009 roku.
Gdy rozmawialiśmy w październiku ubiegłego roku, mówił pan, że na krótkiej liście inwestorów są trzy koncerny medialne, a transakcja powinna zostać sfinalizowana do końca roku. Nie została. Z iloma firmami rozmawia pan teraz i kto to jest?
Obecnie prowadzimy negocjacje z pięcioma firmami. Są wśród nich gracze z polskiego, ale i globalnego rynku. W grę wchodzi zarówno joint venture, jak i sprzedaż 100 proc. udziałów. Która z opcji zostanie wybrana, zależy od najkorzystniejszej oferty.
Wyznaczył pan jakiś kolejny termin sprzedaży udziałów?
Optymalnym terminem zakończenia rozmów w cyklu funkcjonowania stacji telewizyjnej byłby I kwartał. Ale nie będziemy robić nic na siłę. Nie mamy noża na gardle. Albo oferta będzie satysfakcjonująca, albo na razie odstąpimy od sprzedaży udziałów stacji. Z poważnym inwestorem chcącym rozwijać kanał byłoby oczywiście łatwiej i szybciej można by zbudować mocniejszą pozycję na rynku oraz przygotować dobrą ofertę na czas cyfryzacji. Ale, jak stale powtarzam, wcale nie musimy sprzedać udziałów, rozważamy również alternatywę wejścia na giełdę. Jeśli nie otrzymamy w pełni satysfakcjonującej oferty, zamkniemy etap poszukiwań i skupimy się w 100 proc. nad budowaniem wartości i rozwojem stacji samodzielnie. Dziś na zarządzanie poświęcam znikomą część swojego czasu, podczas gdy resztę zajmują negocjacje z inwestorami. Dlatego dla dobra spółki decyzję podejmę w niedługim czasie. Nie można negocjować w nieskończoność.
*Dariusz Dąbski prezes i udziałowiec TV Puls