Wczorajsza sesja na Wall Street zakończyła się wzrostem wszystkich głównych indeksów - S&P 500 zyskał 0,8 proc., DJIA wzrósł o 0,5 proc. Giełdowe niedźwiedzie próbowały przejąć kontrolę tylko przez pierwsze kilkanaście minut, ale jak się ostatecznie okazało, bez sukcesu. Niewątpliwie przyczyniło się to do poprawy nastrojów inwestorów z Azji i Australii, bo w czwartek również oni chętnie odkupowali sprzedawane dzień wcześniej akcje. Swoje zrobiły również dzisiejsze publikacje danych makroekonomicznych - bezrobocie w szóstej największej gospodarce świata, Australii, spadło w grudniu do 5,5 proc., a odczyt z listopada został skorygowany w dół do 5,6 proc. Gorsze od oczekiwań okazała się natomiast dynamika zamówień na japońskie maszyny (spadek o 20,5 r/r przy prognozach -10 proc. r/r).

Wydarzeniem dnia w czwartek będzie prawdopodobnie nie decyzja ECB w sprawie stóp procentowych, ale informacje o kondycji amerykańskich konsumentów. Ekonomiści spodziewają się, że w grudniu sprzedaż detaliczna w USA wzrosła o ok. 0,4 proc., po wzroście sprzed miesiąca o 1,1 proc. Negatywna niespodzianka w przypadku tej publikacji jest całkiem możliwa - część ekspertów mogła przeszacować wzrost sprzedaży detalicznej na podstawie danych o sprzedaży w supermarketach, bo chociaż ta rosła to w 2009 roku świąteczne obniżki cen były niższe niż wcześniej oceniano. Ponadto w grudniu znowu wzrosło bezrobocie, drugi miesiąc z rzędu pogorszyły się nastroje drobnych przedsiębiorców, a w całym 2009 r. jeden na 45 domów (2,2 proc. ogółu) w USA był przedmiotem aukcji komorniczej (to daje wzrost o 21 proc. w stosunku do roku 2008.

Warto również pamiętać, że obecnie uwaga inwestorów koncentruje się głównie na tych obszarach, które mogą potwierdzać zakończenie recesji. W Stanach Zjednoczonych toczy się obecnie głośna dyskusja na temat propozycji administracji Obamy, by obciążyć znienawidzone wręcz przez społeczeństwo banki podatkiem od wypłacanych corocznie wysokich premii. Szacuje się, że miałoby to zasilić budżet państwa kwotą przekraczająca 100 mld USD, tyle tylko, że prognoza dotyczy okresu 10 lat, a chyba nikt stąpający twardo po ziemi nie wątpi, że w tak długim okresie dodatkowe koszty z nawiązką przerzucone zostaną na klientów. Na GPW sesja rozpoczęła się od wzrostu indeksu WIG20 o ponad 1 proc., a na rynku walutowym złoty się umacniał. Najbaczniej obserwowany przez polskich inwestorów kurs pary euro-złoty spadł poniżej 4,04 PLN.