Dzisiejszą sesją WIG20 rozpoczął od 0,74 proc. wzrostu względem wczorajszego kursu zamknięcia i zanotował poziom 2476,23 pkt. Wykres znalazł się tym samym na poziomie ostatniego oporu, który dzieli go od bariery 2500 pkt. Po takim rozpoczęciu sesji wydawało się, że byki spróbują dziś zaatakować powyższy pułap” – poinformował analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego Krzysztof Zarychta.

Niestety, nawet pomimo lepszych od oczekiwanych danych na temat produkcji przemysłowej w strefie euro, warszawski indeks blue chipów zaczął tracić zdobycze z początku sesji.

„Pogarszające się nastroje w Warszawie były następstwem spadających wartości kontraktów na amerykańskie indeksy. Jeszcze przed 13 indeks grupujący największe polskie spółki znalazły się pod kreską” – zaznaczył Zarychta. Na dodatek podane o 14:30 dane o sprzedaży detalicznej w Stanach Zjednoczonych w grudniu i liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych okazały się gorsze od oczekiwanych.

Jednak sama końcówka warszawskiej sesji okazała się całkiem niezła.

Reklama

„Kiedy wydawało się, że blue chipy zakończą sesją konsolidując się do jej zakończenia na tym poziomie, kupujący przystąpili do zakupów. Wyraźny impuls do zmniejszenia awersji dla ryzyka w inwestycję w akcje przyszedł z Ameryki. Tamtejsze główne indeksy po 16 mocno wybiły się w górę, pociągając za sobą zarówno polskie jak i zachodnioeuropejskie parkiety” – podsumował Zarychta.

W czwartek WIG20 spadł o 0,25 proc. do 2 451,98 pkt a WIG o 0,13 proc. do 41 088,61 pkt. Wartość obrotów na rynku akcji wyniosła ok. 1,28 mld zł.